Hide - skazany na śmierć R1 Wybaczam ci
PROLOG
Noc była chłodna, lecz mimo to ludzie zbierali się grupami aby zobaczyć ratownika medycznego wykonującego resuscytacje nastolatka w plamie krwi.
- Informacje sprzed chwili - rzekła podekscytowana reporterka. - Zbiegły więzień Takeo Usami zaatakował 15-letniego chłopca a następnie poderżnął mu gardło kawałkiem szkła. Lekarze walczą o przywrócenie mu pulsu. Teraz jedynie możemy liczyć, że nastolatek przeżyje.
ROZDZIAŁ 1
WYBACZAM CI
Wszedł do klasy niby nie wiedząc, że od dzwonka na lekcje minęło dobre piętnaście minut. Zatrzymał się chwilę spoglądając na nauczycielkę stojącą przy ścianie w odcieniu lodowego błękitu i platynowego a następnie siedzących w pojedynczych ławkach uczniów.
- To wasz nowy kolega - powiedziała kobieta unikając tematu spóźnienia. - Macie być dla niego mili. Inne zachowania będą tłumaczone natychmiastowo u dyrektora bez wyjątków.
- Niby dlaczego? - zaprotestował jeden z chłopaków. - Nie widzę w nim niczego co mogłoby go wyróżniać prócz tego wysokiego kołnierzyku w mundurku, który zakrywa połowę szyi.
- Szacunek powinnyście mieć zawsze - wytłumaczyła nerwowo.
Nowy ignorując zachowanie swojej wychowawczyni jak i rówieśnika usiadł w pierwszej lepszej ławce na tyle klasy.
Był on szczupłym chłopakiem o bladej cerze i białych włosach związanych w krótki kucyk. Lewe, niebieskie oko przysłaniała grzywka sięgająca do nosa.
Miał na sobie obowiązkową szarą koszulę i czarne, luźne spodnie.
- Hej - powiedział do niego pewien blondyn odwracając twarz w jego stronę. - Jestem Raiden. Co robisz w naszej klasie wyglądasz na starszego niż pierwsza liceum.
- Przez dwa lata nie chodziłem do szkoły - powiedział sam z siebie. - Tak poza tym jestem Hideoshi, ale jak chcesz nazywaj mnie Hide. Miło poznać.
- Nie gadać tam na tyle klasy - przerwała im nauczycielka.
***
Japoński minął zaskakująco szybko. Dwójka nowo poznanych kolegów ruszyła w stronę szatni aby się przygotować na lekcję w-f, która zbliżała się wielkimi krokami.
- Ja idę zmienić ubrania w toalecie - odezwał się znienacka Hideoshi. - Nie lubię rozbierać się w towarzystwie innych.
- Nie ma sprawy - uśmiechną się Raiden. - Mogę na ciebie poczekać jeśli chcesz.
- Znamy się zaledwie godzinę a ty już chcesz mi towarzyszyć nawet w kiblu - chłopak poczuł się nieco niezręcznie. - Nie spodziewałem się, że pierwszego dnia już ktoś mi zaufa.
- To wygląda na to, że istnieje wyjątek - blond włosy siedemnastolatek stanął przed białymi drzwiami do toalety a następnie robiąc krok w przód lekko je uchylił aby wejść do środka i ustać na błyszczących kafelkach. - Gdy wszedłeś miałem wielką nadzieję, że się zakolegujemy, bo mało kto chce ze mną gadać.
- Czemu? - zdziwił się nowy - wydajesz się być spoko.
- Cztery lata temu dałem schronienie dla poszukiwanego mężczyzny, który jak tylko zyskał siły to odszedł. Jeszcze tej samej nocy w wiadomościach mówili, że zaatakował chłopaka i usiłował go zabić. Wszyscy obwiniają o to mnie.
Nie wiedział co powiedzieć. Hideoshi stał jedynie przed jedną z kabin i co chwilę w myślach odtwarzał to co usłyszał. Jego rany, cierpienie i złość, którą nosił w sercu były powodem zguby, która pozbawiła go przyszłości.
- Gdybyś wtedy mu nie pomógł - powiedział cicho - nigdy do tego by nie doszło.
Jego ręka powędrowała na kołnierzyk, który uchylił drżącą ręką. Oczom Raidena ukazała się głęboka blizna przechodząca przez całą przednią długość szyi.
- T-to ty? - wyjąkał chłopak. - J-ja na prawdę nie chciałem - wybiegł z łzami w oczach.
Hide czując, że jest mu słabo oparł się o ścianę a następnie usiadł pozbawiony wszelkiej siły.
***
Lekcje mijały w żółwim tempie. Od w-f żaden z nastolatków nie miał odwagi aby zagadać do drugiego. ,,Chciałbym go zabić - pomyślał Hideoshi - jednak wtedy..- przypomniał sobie jego płacz - był na prawdę zdołowany"
Wyszedł ze szkoły. Na niebie świeciło jasne słońce a poszczególni uczniowie wracali ze swoimi przyjaciółmi do domów. Psy szczekały na jadące samochody próbując rzucić się za nimi w pogoń bezskutecznie ciągnąc za smycz, na której końcu znajdował się wyczerpany właściciel. Hide ruszył w stronę mieszkania, które wynajmował jego wujek. To właśnie on wymusił na nim powrót do liceum. Jego kroki były wolne niby żółwie. Przyśpieszył gdy usłyszał krzyk. Głośny odgłos bólu i cierpienia, który tak dobrze znał. Gdy doszedł na miejsce jego oczom ukazała się szpara między budynkami. Z pustką w głowie podszedł jak najbliżej źródła dźwięku. Jego źrenice pomniejszyły się gdy zobaczył Raidena plującego krwią.
- Jeszcze ci mało? - odezwał się jakiś chłopak chyląc głowę nad swoją ofiarą. - A może chcesz dokładkę?
- Tylko go tkniesz! - krzykną z kilku metrów Hide zaciskając nerwowo pięści.
- O kurwa - powiedział cicho obcy uciekając z miejsca zdarzenia.
- Coś ci jest? - białowłosy chłopak podbiegł do Raidena a następnie wystawił dłoń.
- Nie - zielonooki wplótł swoje palce w te swojego zbawcy a następnie z jego pomocą wstał. - Dziękuję.
- Nie idź - Hide złapał za ramię nastolatka gdy ten zrobił krok w przód.
- Ale ta blizna...to moja wina - chłopak staną zamyślony wspominając zdarzenie sprzed kilku lat.
- Wybaczam ci - powiedział niebieskooki z wymuszonym uśmiechem. - Gdybyś wiedział co się stanie nie zrobiłbyś tego. Co nie?
- Nawet za cenę życia - Raiden odwrócił się kierując swój wzrok na przyjaciela.
Hideoshi poczuł się nieco zaniepokojony słowami kolegi jednak właśnie one sprawiły, że jego pustka w sercu, wrażenie, że wszystko zostało zaplanowane znikły niczym kamień rzucone w wodę aby za kilka lat mógł sobie przypomnieć co kiedyś czuł a co czuje teraz.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania