Poprzednie częściIn The Shadow I

In The Shadow II

Kiedy wyszedłem, księżyc stał już nisko, rzucając długie, bezkształtne cienie, tańczących na wietrze drzew. Jego blady blask oświetlał podjazd i niewielki palcyk przed rezydencją, wysypany żwirem, który teraz migotał słabą, srebrzystą poświatą. Zapowiada się ciekawa sobota, westchnąłem siadając na schodach z papierosem w jednej ręce i z telefonem w drugiej. Była czwarta dwadzieścia - czterdzieści minut do mojej śmierci.

Koszula wciąż drażniła moje plecy, a broń boleśnie wbijała się w lęźdzwia, budząc poważny dyskomfort. Muszę zacząć nosić kaburę, pomyślałem, gasząc niedopałek na swoim czole i rzucając go na stertę innych, zalegających w żelaznej kracie u podnóża schodów.

Wilgotne powietrze pachniało stęchlizną, potem i moczem, a na dodatek wszystko przenikał smród gnijącego mięsa. Chcąc jak najszybciej przerwać podtruwanie swoich płuc tym skażonym przez Wybuch powietrzem, podszedłem do swojej maszyny i pogładziłem ją po skórzanym siedzisku.

- W drogę - mruknąłem i już miałem odpalić silnik i zniknąć, gdy ktoś nagle położył mi rękę na ramieniu.

- Zaczekaj, synu - usłyszałem, nerwowo zaciskając zęby. - Porozmawiajmy.

Adam Ferdynand Olbryski, właściciel posiadłości, przewodniczący Radzie Nocy, jeden z najsilniejszych wampirów na świecie i ojciec dziewczyny, z którą kilka godzin temu uprawiałem namiętny sex. Tak, dokładnie w tej kolejności. Ciekawe jak bardzo mam przerąbane.

- Prosiłem, byś więcej tu nie przychodził. Twoja osoba nie jest mile widziana w tym domu.

- Przykro mi - odparłem, wzdrygając się niezauważalnie.

W końcu rozmawiałem z człowiekiem, który jednym ruchem nadgarstka mógł złamać mi kark, a powód, dla którego jeszcze tego nie zrobił spał właśnie w swoim pokoju, niczego nie świadomy.

- Ale nie przychodzę tu dla pana, tylko dla pana córki i gdyby był pan tak miły mnie puścić, byłbym wdzięczny. Śpieszę się do biura.

W tym momencie przygotowywałem się na najgorsze. Ojciec Natalii nie należał do osób tolerancyjnych, choć, jak mawiała, dużo potrafił zrozumieć i jeszcze więcej wybaczyć. Czy wybaczy mi zatem tę małą zniewagę? Tego nie wiedziałem.

- Idź - powiedział w końcu i zwolnił uścisk.

A potem zniknął, nim zdążyłem się odwrócić.

Nie miałem czasu zastanawiać się nad tym, co się właśnie stało, więc myślami wróciłem do rzeczywistości. Zegarek w telefonie wskazywał czwartą trzydzieści i jeśli wyruszę od razu, zdążę jeszcze przed otwarciem bramy.

Usadziłem tyłek na skórzanej tapicerce, a ręce położyłem na kierownicy. Jak zawsze lekko drżały. Zamknąłem oczy. Myślami byłem z moją byłą i niespodzianką, jaką mi zaserwuje gdy tylko stanę w drzwiach jej gabinetu. Chociaż zerwaliśmy trzy miesiące temu, wciąż się jej bałem. W końcu była moją przełożoną. Drżenie powoli ustępowało. Złapałem za kluczyk i przekręciłem go do końca w stacyjce. Usłyszałem cichy warkot dieslowskiego silnika mojego Harley'a. Wrzuciłem jedynkę i wyjechałem na ulicę. Ruch na drodze był zerowy, ale i tak nie przekraczałem siedemdziesięciu na godzinę.

Jechałem bardzo ostrożnie często rozglądając się na boki, gdzie stały porzucone i częściowo strawione przez ogień samochody.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Tanaris 29.03.2017
    Ciekawe, co chce od niego była xD Zostawiam 5 :D
  • Callisto 29.03.2017
    Jak to czego - uprzykrzyć mu życie xD Dziękuję i zapraszam do kolejnych, jak tylko poprawię.
    Ps. Co myślisz o "teściu"?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania