Jeszcze raz

- Błękit nieba kończy się tam, gdzie ostatni raz spojrzał na mnie z tym blaskiem w oczach, w którym tak beztrosko się zatraciłam - odpowiedziała sama sobie, przyglądając się bezchmurnemu tej nocy niebu.

Przypominała sobie zimę, kiedy spacerowali nocami, trzymając się mocno za rękę i przyglądali się gwiazdom. Przypominała sobie jego delikatny, jeszcze taki chłopięcy, ciepły głos, który sprawiał, że czuła dreszcze na swoim ciele, cokolwiek by nie powiedział. Przypominała sobie wszystkie bzdury, z których wspólnie śmiali się do łez i momenty, kiedy nigdy wcześniej nie byli tak poważni. Wszystkie rozmowy obnażające ich z uczuć, kiedy byli pewni, że to, co ich łączy, to nieopisany ogrom miłości, dzisiaj stawały się tak odległe. Nic dziwnego, minęły cztery lata od ich rozstania.

- Gdyby tak czas mógł go zabrać z mej pamięci na zawsze... - znów prosiła wszystkie świętości, by oddaliły od niej tę miłość, by mogła już zrzucić ten ciężar, ten balast uczucia, które wciąż żyło w niej, mimo że On był już innym człowiekiem.

Wysoki brunet, dobrze zbudowany o oczach błękitnych niczym ocean, skóra opalona chyba od zawsze i te duże pełne usta. A przy nim... ONA. Nie raz mijała ich, wtulonych w siebie, zakochanych...

- Dlaczego choć na chwilę nie mogę stać się nią? - pytała okrutnego Losu, który przed laty rozdarł jej serce w pół, odbierając Go na zawsze.

A przecież byli sobie pisani, przeznaczeni... Przecież miało być zupełnie inaczej. Dopełniali się, a zarazem byli zgodni. Mieli plany, tak histerycznie realne, a potem to wszystko zniknęło, prysło niczym bańka mydlana. Została całkiem sama. Niekochana. Dziś zastanawiała się, ile łez wylała każdej nocy... Przyglądała się gwiazdom, siedząc na parapecie okna. Dziś z całego serca życzyła mu szczęścia; pragnęła, aby tamta dziewczyna obdarzyła go tak wielkim uczuciem jak Ona; by nigdy nie cierpiał. Sama tonęła w morzu łez kolejny już rok. Żaden inny mężczyzna nigdy choć w połowie go nie przypominał. Nie dorównywał mu nikt. Dlatego nie chciała już nawet próbować szukać kolejnego przebranego księcia z bajki. Nagle zerwała się z parapetu i postanowiła pójść w tamto miejsce, tam, gdzie zwykli się spotykać. W miejsce, z którym wiąże się tak wiele wspomnień, gdzie pierwszy raz poczuła smak jego ust. Było już po północy, więc włożyła jesienną kurtkę i ruszyła przed siebie. Była pełnia, niebo nadal tak jasne... Poczuła na policzku chłodny wiatr i otuliła się szalem. Zaczęła nucić melodię ich wspólnej piosenki. Chciała znów poczuć się jak wtedy. Chciała, idąc tam, mieć świadomość, że On już na nią czeka i przywita ciepłym pocałunkiem. Przytuli tak mocno, że odczuje tę miłość w całej sobie. Lecz wiatr tylko szarpał gałęzie pobliskiego drzewa, a w miejscu, gdzie kiedyś biły dwa serca, dziś gościł tylko chłód. Usiadła na ziemi, łzy spłynęły po jej policzku.

- Nie chcę tak żyć - stwierdziła.

Nie mogła się uporać z uczuciem, które wciąż na nowo i na nowo odżywało w niej uparcie. Spojrzała w niebo. Zobaczyła spadającą gwiazdę.

- Pozwól mi jeszcze jeden raz poczuć jego miłość, proszę - błagała niezwykłe zjawisko.

Po chwili wstała i już chciała ruszyć w stronę domu, gdy usłyszała kroki. Przestraszyła się, było już późno. Chciała biec, lecz nie mogła się ruszyć. Zamknęła oczy przepełniona trwogą. Odgłos stawianych kroków zdawał się coraz głośniejszy. Czuła, że ten ktoś jest tuż obok niej.

- Co tu robisz? - Usłyszała.

Otworzyła oczy. To był On. Nie mogła uwierzyć, że to naprawdę się dzieje.

- Czy to sen? - wydała z siebie cichy dźwięk.

- No tak, przecież lunatykujesz... - odrzekł chłopak, co nieco ją rozbawiło.

- Nie tym razem, ale miło, że pamiętałeś - powiedziała już nieco wyraźniej.

- Pamiętam każde twoje słowo. Nigdy nie zapomniałem. Nigdy nie pozwoliłem sobie na to, by zapomnieć. Nie chciałem. Nie kogoś takiego jak ty - wypowiedział jednym tchem.

Dziewczyna napełniła się nadzieją, lecz po chwili posmutniała.

- Co ty mówisz? Przecież jest Ona...

- Wiesz, w niczym nie przypomina mi ciebie. Może to i miłość, lecz nie taka jak nasza. To było coś tak wyjątkowego, niespotykanego... Pamiętasz? - zapytał, rozpalając w sobie ostatnią iskrę nadziei.

- Pamiętam. Czy myślisz, że jeszcze kiedyś mogłoby być tak jak wtedy? - pytała, wciąż nie wierząc, że to się naprawdę dzieje.

- Nie. Już nigdy więcej nie będzie tak jak wtedy - odrzekł i spuścił wzrok.

- Więc po co tutaj przyszedłeś? - Po jej policzkach pociekły łzy.

- Sam nie wiem. Być może chciałem poczuć się znów jak wtedy... Może to głupie, lecz tak bardzo tęsknię do tego uczucia, pozostawiło w moim sercu dziurę tak wielką. - chciał dokończyć, lecz przerwała mu, obdarzając pocałunkiem.

To było właśnie to uczucie. To właśnie tego pragnęli doświadczyć raz jeszcze.

- Kocham cię i nigdy nie przestanę - powiedziała, kończąc.

Spojrzał na nią szklanymi oczyma.

- Muszę wracać... Do niej i dziecka - rzekł jeszcze.

- Rozumiem... lecz proszę, już nigdy tutaj nie wracaj. - Odwróciła się i biegiem ruszyła do domu.

Następne częściJeszcze bardziej antagonistyczna

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • candy 06.03.2016
    Zostawiam czwórkę, bo momentami brakuje mi przecinków. Historia piękna i smutna, życiowa, z zakończeniem takim, jakie niestety najczęściej występuje. Podoba mi się opis tej tęsknoty za drugim człowiekiem. Czekam na inne publikacje :)
  • Rasia 06.07.2016
    "poważni.." - tutaj jedna kropeczka za dużo lub za mało
    " to, co ich łączy to" - przecinek po "łączy" i wychodzi ładne wtrącenie :)
    "oddaliły od niej tą miłość" - tę*
    liczby słownie
    "mimo, że On był już innym człowiekiem." - bez przecinka, spójnik złożony
    "w pół odbierając Go na zawsze." - przecinek po "pół"
    "tam gdzie zwykli się spotykać" - po "tam"
    "Chciała znów poczuć się, jak wtedy" - bez przecinka, porównanie proste
    "Chciała idąc tam mieć świadomość" - "idąc tam" powinno być raczej we wtrąceniu
    "że odczuje tą miłość w całej sobie" - tę*
    "a w miejscu gdzie kiedyś biły dwa serca dziś" - przecinek po "miejscu" i "serca"
    "- Nie chcę tak żyć." - bez kropki
    "lunatykujesz.." - to samo co w pierwszym wypadku
    Ty, Tobie itd. z małej litery
    "niespotykanego.. " - to co na początku
    "nie będzie tak jak wtedy. - odrzekł" - bez kropki
    "- Więc, po co tutaj przyszedłeś?" - bez przecinka
    "poczuć się znów, jak wtedy" - bez przecinka, porównanie proste
    "Do niej i dziecka." - bez kropki
    "- Rozumiem... lecz proszę, już nigdy tutaj nie wracaj" - a tu z kropką
    Nie przepadam za tego typu tematyką, ale w sumie ciekawie przemyślałaś ten mały zwrot akcji i zakończyłaś. Ogółem nawet mi się podobało i nie podejrzewałam, że Twój pierwszy tekst tutaj był pisany prozą :D Zostawiam 3,5 czyli 4, za błędy, których już na szczęście teraz nie popełniasz, więc nie rozpisywałam ich jakoś specjalnie i nie tłumaczyłam, bo większość sama być już teraz zobaczyła. Fajnie widzieć taki postęp :)
  • Billie 06.07.2016
    Mogłam się spodziewać tylu błędów... Napisałam to bardzo dawno temu. Wstawiłam to jako pierwsze, ponieważ na początku myślałam, że można publikować tylko opowiadania. W każdym razie, dziękuję za wszelkie uwagi, poprawię tekst jak tylko znajdę chwilkę. Dziękuję Ci, że wpadłaś i cieszę się, że zrobiłam postęp i jest on widoczny :)
  • Rasia 06.07.2016
    Zaraz zobaczysz komentarz pod nowym opowiadaniem, to sama dostrzeżesz postęp :)) Nie musisz się tłumaczyć, ja to rozumiem, z pierwszymi tekstami mam podobnie :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania