Klapki na oczach cz. 1

Miłość to piękne uczucie, zmienia ciężkie łzy w te lekkie jak piórko. Dzięki niej czuć na twarzy promienie słońca, gdy na niebie królują szarobure obłoki. Czasem sprawia, że zatrzymuje się czas. Taka moja również taka była. Cudowna, młoda i wydawałoby się, że nieśmiertelna. Jednak nie wybiegajmy tak daleko do przodu. Zacznijmy od początku, tak będzie o wiele łatwiej. Tylko gdzie on jest, a raczej kiedy? Wydaje mi się, że w maju. Doskonale pamiętam tamten słoneczny dzień, ciepły jak lipcowe południe. Szedłem wtedy chodnikiem przy, którym jak na baczność stały drzewa opierzone w zielone liście. Na przewodach wysokiego napięcia siedziały ptaki i ćwierkały. Uwielbiam słuchać ich śpiewu, przywraca mi piękne wspomnienia. Było prawie idealnie, nawet wiał chłodny wiatr, który sprawiał, że chciało się wyjść z budynku. Przy drodze stała mała budka z pieczywem. Za szkolnych lat kupowałem tam różnego rodzaju ciastka. Chyba mają najlepsze wypieki jakie kiedykolwiek jadłem. Tylko oby moja mama się o tym nie dowiedziała. Zawsze obsługiwała mnie miła starsza pani, która od czasu do czasu opowiadała jakaś ciekawą historię z życia i żegnała uśmiechem. Sprawiała, że od razu miałem dobry humor. Tamtego dnia również postanowiłem coś kupić, miałem jeszcze dużo czasu i byłem lekko głodny. Odruchowo wyciągnąłem portfel i szukałem drobnych wzrokiem i palcem. Poprosiłem o ciastko z kremem, miałem już płacić gdy usłyszałem głos. To nie był dźwięk, który słyszałem prawie codziennie. Usłyszałem miły i ciepły głosik. Lekko zdziwiony powędrowałem oczyma do góry. Mógłbym teraz napisać tysiąc epitetów, ale co to da? Przecież i tak nie zrozumiecie. Tylko ja potrafiłem to dostrzec. Najpiękniejszą dziewczynę jaką kiedykolwiek było dane mi spotkać. Pewnie jesteście ciekawi jak wygląda. Dobra, już dobra, zaspokoję waszą ciekawość. Miała długie czarne włosy, jak pewnie wiecie mam do nich słabość. Oczy chyba błękitnie, to zabawne, ale nigdy nie zwróciłem uwagi na kolor. Czuję, że męska część dopytuje się w myślach jaką miała figurę. Moim zdaniem idealną, nie za gruba i nie za chuda. Tyle musi wam wystarczyć. Zapłaciłem za pieczywo i odszedłem, trochę skołowany. Nie wiedziałem co się stało i szedłem ciągle o niej myśląc. Jednak nie cofnąłem się. Dopiero wieczorem się ocknąłem. Zwyzywałem siebie od idiotów i wróciłem tam kolejnego dnia.

Szedłem z głową pełną myśli. Co ja w ogóle chciałem zrobić? Trochę to dziwne. Nie miałem żadnego planu, co dla mnie jest czymś nie do przyjęcia. Po prostu coś kazało mi tam wrócić. Dzień był prawie taki sam jak poprzedni, brakowało tylko wiatru. Tym razem była mała kolejka do budki. Przede mną stały dwie starsze panie. Rozmawiały o kazaniu proboszcza oraz wspomniały coś o tym, że teraz młodzież jest niewychowana i w ogóle zła, po czym zmierzyły mnie wzrokiem. To było straszniejsze od tego co chciałem zrobić. W końcu kupiły bułki i przyszła moja kolej. Stanąłem przed okienkiem i znów usłyszałem ten piękny głos, który zapytał co podać. Nie będę wam przytaczał dialogów gdyż już nie do końca je pamiętam. Odruchowo powiedziałem, że chciałbym kupić ciastko z kremem. Dopiero po paru sekundach zdałem sobie sprawę, że zapomniałem tego po co przyszedłem. Spakowała moje zamówienie i powiedziała cenę. Co miałem zrobić? Musiałem kupić by nie wyjść na dziwaka. Zapłaciłem i wtedy nagle, bez ostrzeżenia zapytałem czy nie chciałaby ze mną pójść na spacer. Śmiejcie się, ale wtedy nie potrafiłem wymyślić nic ciekawszego. Tak na prawdę nie wiem dlaczego to zaproponowałem, to było mimowolne.

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • oldakowski2013 27.03.2018
    Mieszkam w mieście, nie widziałem nigdy w nim przewodów wysokiego napięcia, tym bardziej siedzących na nich wróbli. Nie specjalnie przypadło mi to opowiadanie, choć wiem co chciałeś napisać, trochę błędów stylistycznych i dużo tych "i". Spróbuj wyeliminować je, a będzie się całkiem inaczej czytało. Pozdrawiam.
  • Enchanteuse 27.03.2018
    To w sumie ciekawe, bo ja też mieszkam w mieście, małym co prawda, lecz przewody widuję codziennie, niemal wszędzie. Jeśli można wiedzieć: jakie to miasto?
  • oldakowski2013 27.03.2018
    Czy wiesz jak wygląda przesył prądu pod wysokim napieciem? To co widzisz przy ulicach to nie jest to o czym mówisz. Słupy wysokiego napięcia biegną zawsze poza miastem lub pod ziemią pod napięciem 10000volt.Są to bardzo wysokie maszty, a gdy się do nich zbliżysz słyszych potężny szum. Pytasz o miasto? Powiem ci, to Wrocław.
  • D4wid 28.03.2018
    Dobra przyznaję się do błędu. Masz rację
  • Była rockmana 29.03.2018
    Cześć, wracam po długich dniach..latach nieobecności... Widze, ze TY nadal tworzysz o miłości. O sobie (?) Chyba też, jeśli można tak to odczytać, acz oczywiście niczego nie zakłądam.
    Przeczytałam, cóż... Jak dla mnie poprawiłeś się w pisaniu przez ten czas, widać postęp, jaki poczyniłeś, choć dziwi mnie lekko, że nie piszesz już wierszy. Nadal jednak pozostajesz romantykiem. W tekście jest troszkę zdań, które są, jak dla mnie nie potrzebne... Spójrz:
    " Trochę to dziwne. Nie miałem żadnego planu, co dla mnie jest czymś nie do przyjęcia. Po prostu coś kazało mi tam wrócić." Piszesz, że trochę to dziwne, bo nie miałeś planu, ale szedłeś. Myślę sobie, że pisanie, iż było to dziwne, nie jest tutaj konieczne. Jeśli bowiem idziemy gdzies bez wyraźnego planu, dla wielu ludzi -tzw. normalnych, nie artystów (hihi) będzie to dziwne, bo być może bardziej pragmatycznie działają, nie mając takiej motywacji. To oczywiście tylko hipoteza, nie musi tak być. Nie chcę tutaj nikogo też sprowadzać do jakiej kolwiek roli i robić podziałów, po prostu, próbuję Tobie wskazać pewne rzeczy w tekście. Myślę, ze mógłbyś trochę uprościć jeszcze tekst, powyrzucać z niego wszystko, co zbędne i byłoby też okej. :)
  • D4wid 30.03.2018
    Nie tylko o miłości i sobie. Np. http://www.opowi.pl/czekajac-na-wiosne-a40632/

    Jednak dzięki za radę, w prozie jestem raczkujący :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania