Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Kochaj mnie cz.1

Siedziałam na tarasie w sobotnie, sierpniowe popołudnie. Dochodziła osiemnasta, a mimo to upał nie zelżał ani trochę. Czytałam jakąś książkę popijając mrożoną kawę z dodatkiem lodów waniliowych. Dobrze, że nasz taras był zadaszony, bo nie zniosłabym tych palących promieni wbijających się bezpośrednio w moją skórę. Od czasu do czasu twarz muskał mi lekki wietrzyk. W powietrzu unosił się zapach świeżo skoszonej trawy i benzyny z kosiarki.

Snułam się po domu bez celu. Rodzice całymi dniami pracowali. Cały czas jakieś wyjazdy, delegacje, a ja z młodszą siostrą siedziałyśmy same. Szczerze mówiąc to ja siedziałam, bo ona ,mimo że ma 15 lat to jej życie towarzyskie jest o wiele bardziej rozwinięte niż moje. Dziś też gdzieś wyszła ze swoją grupką znajomych, więc miałam czas dla siebie.

Mieszkaliśmy w spokojnej dzielnicy na przedmieściach. Do szkoły miałam kilka przystanków. Często, gdy była ładna pogoda szłam na lekcje pieszo. Zawsze wtedy namawiałam Monikę, moją przyjaciółkę, żeby szła ze mną. Niechętnie się zgadzała. Od zawsze wolała wygodę.

Przyszła do mnie po dwudziestej. Leżałyśmy w moim pokoju który był położony od drugiej strony więc kiedy nadeszło popołudnie i powoli zachodziło słońce u mnie był błogi cień. Niestety coś za coś i z kolei następnego dnia od świtu słońce wdzierało się do środka. Zrezygnowałam z rolet, bo były dla mnie zbyt depresyjne. Było ciemno jak w piwnicy u babci. Zamiast tego mam lekką zasłonę, która średnio się sprawdza w swoim zastosowaniu, ale już nie chciało mi się jej zdejmować.

Monika jak zwykle była wlepiona w telefon, nawet nie zwracała na mnie uwagi. Leżała na brzuchu wywijając nogami. Ja siedziałam na moim puszystym, pudroworóżowym dywanie i malowałam paznokcie.

-Nudne te wakacje, nie sądzisz?- W końcu dotarło do niej że jestem obok.- Jak tak patrzę na zdjęcia, które wrzucają moi znajomi to każdy coś fajnego robi, Mati był w Chorwacji cały lipiec, Anka w domku letniskowym na Mazurach podobno poznała jakiegoś chłopaka, Zuza z Klaudią są w Ameryce rozumiesz?! Na Venice Beach, a my? Siedzimy całe wakacje tutaj. Wszystko przez to, że nasi rodzice wymyślili sobie wspólne wczasy na ferie zimowe.

- Nie cieszysz się? Wiesz jak będzie super ? Powinnaś czasami coś docenić.-wypalam bez zastanowienia.

-Myślisz, że jestem niewdzięczna? Przecież widzę ile pracują. Doceniam to wszystko, ale chodzi mi o to, że wszyscy gdzieś wyjechali, coś się u nich dzieje, a ja siedzę w domu i kończę siódmy serial w tym tygodniu. - na chwilę zapadła cisza. Myślałam, że akurat jej to nie przeszkadza. Monika mogła siedzieć w telefonie godzinami, i to jej wystarczało. Nigdy nie narzekała na brak atrakcji i nudne życie.- Chciałabym coś przeżyć, żeby mieć co wspominać. W przyszłym roku piszemy maturę. Mamy po osiemnaście lat i tak nudne życie. Wstawaj!- złapała mnie za rękę, nie zważając na to że przed sekundą nałożyłam na paznokcie kolejną warstwę lakieru. Nie zdążyłam nawet zareagować. Co u licha znowu wymyśliła?

-Mogę wiedzieć co ty robisz?

-Gdzie masz lód?- zapytała ignorując mnie kompletnie. Przechodząc obok, przepychała się między mną, a ścianą w wyniku czego docisnęła moje nie wyschnięte paznokcie do swoich spodenek zostawiając na nich pół kilo sierści swojego psa.

- Kurwa- syknęłam, bo dodatkowo stanęła mi na stopę.- Lód? A gdzie może być lód, no na pewno nie w zamrażarce.- podsumowałam ze złością jej wybitnie głupie pytanie. Nie odezwała się idąc dalej w stronę kuchni. Ruszyłam za nią przewracając oczami. Wyjęła lód, wrzuciła go do dwóch szklanek, nalała coli z lodówki i wróciła z powrotem do salonu. Z barku wyjęła wódkę i na oko wlała olbrzymią ilość do szklanek.

-To jest ten twój genialny plan na udane wakacje?- zapytałam krzywiąc się.

-To dopiero pierwsza część.- odpowiedziała z dumą.

-Jaka jest więc druga ?- zapytałam zaciekawiona. Monika akurat przechylała szklankę upijając potężny łyk. Po jej minie było widać że stężenie wódki nieco przerosło proporcje normalnego drinka.

- Jeszcze nie wiem.- odpowiedziała po chwili namysłu.- Teraz po prostu to wypijmy a potem się okaże.

 

Kilka godzin później siedziałam kompletnie pijana w jakimś klubie. Nie miałam pojęcia gdzie jest Monika ani dlaczego obok mnie siedzi Karol, mój były chłopak.

-Lepiej?- zapytał kiedy zaczęłam się rozglądać.

-Gdzie jest Monika?

-Tego nie wiem, ale możesz do niej zadzwonić.- powiedział wyjmując mój telefon ze swojej kieszeni. No pięknie, pomyślałam. Skąd on się wziął w jego kieszeni. Boże mam nadzieje że się nie całowaliśmy. Wstałam i chwiejnym krokiem ruszyłam do palarni gdzie było troszkę ciszej. Karol poszedł za mną. Dzwoniłam do niej z dziesięć razy, bezskutecznie.

-Nie przejmuj się zaraz pewnie się pojawi.- powiedział podchodząc bliżej. Na tyle blisko, że mogłam poczuć te znajome perfumy. Na chwilę odleciałam, zatracając się w tym zapachu. Uwielbiałam je, były męskie, ale subtelne. Oparł się o ścianę tuż obok paląc papierosa. Chyba o coś pytał, ale nie byłam w stanie się na tym skupić. Zapadła cisza, którą przerwał damski skrzeczący głos.

-O Karol tu jesteś.-podniosłam głowę i zobaczyłam blondwłosą piękność z ponętnym spojrzeniem i papierosem przy ustach. Nic się nie zmienił. Właśnie dlatego zerwaliśmy. Nie potrafił się skupić w pełni na mnie, bo zawsze musiała pojawić się jakaś błękitnooka przyjaciółka, którą trzeba podwieźć, która ma problem, która chce pogadać. I może przesadzałam z zazdrością, ale nie wytrzymałam po tym jak zobaczyłam zdjęcie z imprezy, na którym wtapia się w szyję jednej z przyjaciółek. Tłumaczył się, że nic z nią nie robił, że tylko się przytulili, że nigdy by mnie nie zdradził, ale ja miałam dosyć. Mimo że był dla mnie potwornie ważny, musiałam to zakończyć dla własnego zdrowia psychicznego. To było dla mnie za trudne. Wiem, że jeśli się kogoś kocha to wybacza się wiele. Moje uczucie do niego było prawdziwe, ale nie potrafiłam sobie z tym radzić. Ciągle się zadręczałam, kiedy do niego wydzwaniały i wypisywały. Kłóciliśmy się o to non stop. Potrzebowałam odpocząć zwłaszcza przed maturą nie miałabym na to głowy.

-Spoko idź.- powiedziałam.- Spojrzał na mnie jakby czuł się winny, jakby miał jakiś dług wobec mnie.- Jest okej -dodałam. Dziewczyna patrzyła na mnie z politowaniem. W tym momencie dostrzegłam swoje obrzydliwe paznokcie z kawałkami kłaków psa Moniki. O wilku mowa. Monika jak gdyby nigdy nic podchodzi do nas z papierosem w ręce w towarzystwie jakiegoś nieznanego mi chłopaka.

-O serwus przyjaciele. Jak się bawicie, bo ja kapitalnie. -powiedziała zadowolona.

-To wspaniale- syknęłam wściekła. Jak mogła mnie zostawić? Zignorowała mnie totalnie i wyjęła z torebki butelkę wódki.

-Tego mi brakowało- rozpromieniony Karol wziął od niej trunek i upił kilka łyków. Skrzecząca blond piękność zaczęła się chichotać, jakby opowiedział żart życia. Miałam nadzieję, że te sztuczne rzęsy zaraz jej odpadną. Wzięła od niego butelkę i również się napiła. Powoli zaczęło mnie to przerastać więc żeby za dużo nie myśleć upiłam dwa spore łyki.

Potem kolejne, i kolejne. Skończyło się na tym, że wylądowałam przy żywopłocie za klubem. Oczywiście nie sama, bo jak łatwo się domyślić z Karolem. Całowaliśmy się dość długo i namiętnie, aż doszło do tego, że zaczął mnie ciągnąć lekko za włosy i gdy uległam naciskowi i odchyliłam szyję do tyłu, natychmiast się w nią wessał i schodził w dół w głąb mojego dekoltu. W tamtym momencie było mi wszystko jedno, za co z całego serca nienawidzę alkoholu. Nie żebym robiła takie rzeczy za każdym razem kiedy się upiję, tylko po prostu wtedy człowiek jest szczery i wszystko co w nim siedzi wylewa na zewnątrz, a we mnie od dawna siedziała ogromna tęsknota za nim i za jego bliskością.

-Jedźmy do mnie.- zaproponował dysząc. Byłam równie podniecona co on, ale miałam resztki trzeźwego myślenia gdzieś na dnie mózgu.

-Nie możemy. Nie powinniśmy.

-Dlaczego? -zapytał totalnie zbity z tropu, ale nadal trzymał mnie w swoich silnych ramionach. Zamilkłam i nie wiedząc czemu nagle poczułam falę smutku, która mnie zalewa. Łzy napłynęły mi do oczu i minutę później wyłam już jak małe dziecko. Objął mnie bardzo mocno jedną ręką przytulając moją głowę do swojej klatki piersiowej…

 

Kilka dni później mocno żałowałam tego zajścia, bo ciągle o nim myślałam i nie dawało mi to spokoju. Nadal chciałam go mieć i z nim być. Chciałam, żeby tak jak kiedyś przyjeżdżał do mnie w tajemnicy przed całym światem tylko po to, żeby do rana oglądać głupie seriale i jeść lody, a potem ukradkiem wymykać się zanim wstaną moi rodzice. Z drugiej strony jednak wiedziałam, że on nigdy się nie zmieni. Po całym zajściu nie odezwał się do mnie. Pewnie dlatego, że sama mu na to nie pozwoliłam. Powiedziałam, że tak będzie dla nas lepiej. Jestem rozdarta między sercem a rozumem. Wiem, że bardzo za nim tęsknię, ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie znowu przechodzić tego koszmaru w którym z każdą sytuacją związaną z jego przyjaciółkami tracę do niego zaufanie.

Często w takich sytuacjach płaczę. Wynika to chyba z bezsilności z którą muszę się zmierzyć.

-Ile razy mam ci mówić, że masz pukać?!- wrzasnęłam przez łzy, kiedy Gaba weszła do pokoju. Zatrzymała się niepewnie, bo nie spodziewała się, że płaczę.

-Coś się stało?-zapytała podchodząc bliżej.

-Nic takiego.-odparłam ocierając policzki. Wyszła bez słowa, a chwilę później wróciła z wielkim opakowaniem lodów. Uśmiechnęłam się, bo mimo że była młodsza i często nie potrafiłyśmy się dogadać to zawsze mogłam na nią liczyć. Siedziałyśmy do późna śmiejąc się i rozmawiając. Wyszła około drugiej. Poszłam wziąć szybki prysznic, po którym zawsze wyglądam jak szczur w czasie burzy. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam drobną czarnowłosą dziewczynę zagubioną w życiu. Byłam blada, bo przez ostatnie dni jadłam tyle co mały kotek. Nawet nie miałam głowy do tego żeby zmyć te okropne paznokcie, które teraz wyglądały pięć razy gorzej. Westchnęłam, owinęłam się w ręcznik i wróciłam do pokoju. Spojrzałam na telefon i zamarłam. Miałam trzy nieodebrane połączenia od Karola. Zaczęły mi się trząść ręce. Z jednej strony cieszyłam się tak bardzo, że miałam ochotę piszczeć, a z drugiej byłam cholernie zdenerwowana.

-Cześć- powiedział do słuchawki. Zapadła cisza, bo nie umiałam odpowiedzieć próbowałam zebrać myśli.-Obudziłem cię?

-Nie, nie spałam. -wyszeptałam.

-Widzę, że się świeci.- powiedział.

-Co się świeci?

-Lampka w twoim pokoju.

Następne częściKochaj mnie cz.2

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Bajkopisarz 14.03.2020
    „Siedziałam na tarasie w sobotnie, sierpniowe popołudnie.”
    Szyk: W sobotnie, sierpniowe popołudnie siedziałam na tarasie.
    „mimo że ma 15”
    Liczba słownie
    Niepotrzebne przejście na czas teraźniejszy
    „położony od drugiej strony”
    Od drugiej strony czego?
    „Zamiast tego mam lekką”
    Znów mieszanie w czasach
    „moje nie wyschnięte”
    Niewyschnięte
    „nalała coli z lodówki”
    Raczej z butelki/puszki niż bezpośrednio z lodówki
    „zadzwonić.- powiedział”
    Po co ta kropka? A jeśli już jest to dlaczego po niej „powiedział: jest małą literą?
    „Monika jak gdyby nigdy nic podchodzi”
    Bardzo źle wygląda skakanie po czasach…
    „W tamtym momencie było mi wszystko jedno, za co z całego serca nienawidzę alkoholu.”
    …a mieszanie ich w jednym zdaniu to już prawdziwy koszmarek
    „kiedy Gaba weszła”
    Kim jest Gaba? Nie wprowadziłaś tej postaci

    Ogarnij te czasy, najlepiej wybrać jeden i nie zmieniać go bez WYRAŹNEJ potrzeby. Poza tym nie ejst źle, bo nie masz za wiele zaimków, powtórek czy się-jozy, a to już dużo.
    Fabuła na razie mocno standardowa, musisz szybko przejść do akcji, która zajmie czymś czytelnika. Do tego miejsca jest w miarę ok.
  • xxjefelix111 15.03.2020
    Dziękuję za komentarz i poświęcony czas. U mnie te czasy od zawsze żyły swoim życiem, ale postaram się nad tym popracować.
  • Bajkopisarz 15.03.2020
    xxjefelix111 - jeśli już chcesz mieszać czasami, to przygotuj sobie grunt pod jakąś retrospekcję i w niej zasuwaj teraźniejszym, to się zwykle udaje. W innych przypadkach jest bardzo trudne, już chyba łatwiej wplatać czas zaprzeszły niż teraźniejszy.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania