Poprzednie częściKochaj mnie cz.1

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Kochaj mnie cz.2

Wyjrzałam przez okno. Stał w półmroku pod krzewem w moim ogrodzie. Dobrze, że wiedziałam że to on, bo inaczej mocno bym się wystraszyła.

-Co ty tu robisz?-zapytałam wychodząc na balkon. Nie odpowiedział. W blasku księżyca mogłam dostrzec, że lekko się uśmiechał, a może tylko mi się wydawało. Jest podpity, pomyślałam.

-Zejdziesz do mnie?-zapytał. Bez namysłu ubrałam spodenki i zarzuciłam na siebie o wiele za dużą bluze. Kilka chwil później staliśmy już obok siebie. Noc była ciepła. Od czasu do czasu powiewał delikatny wietrzyk. Karol cały czas na mnie patrzył ,z kolei ja nie mogłam się przełamać i po prostu gapiłam się w gwiazdy. Tak strasznie chciałam, żeby w końcu przerwał to milczenie. Nagle usłyszeliśmy jakiś dźwięk. Sekundę później zapaliło się światło na tarasie.

-Cholera.-syknęłam przerażona.-To rodzice.- Niczym dzieciaki zaczęliśmy uciekać wzdłuż domu do furtki.

-Hej!-usłyszałam krzyk mojego taty. Serce waliło mi jak oszalałe.-Kto tam jest?! Wracajcie!- Jak na złość cholerna furtka się zacięła. Szarpałam ją bezskutecznie. W głowie miałam tysiąc myśli. Rodzice byliby na mnie wściekli. Zawsze z Gabi musiałyśmy mówić o naszych planach. Nie ograniczali nas, na wiele się zgadzali, ale woleli wiedzieć gdzie jesteśmy i co robimy. Byli przeciwni nocowaniu Karola u mnie, bo miałam zaledwie osiemnaście lat, maturę i studia przed sobą. Wolę nie wiedzieć co by było, gdyby nakryli mnie uciekającą z domu w jego towarzystwie na dodatek w środku nocy. Furtka uległa kiedy Karol dość mocno w nią uderzył. Zaczęliśmy biec co sił w nogach. Zatrzymaliśmy się kilkanaście metrów dalej za samochodem po drugiej stronie ulicy. Widziałam jak tato wybiegł na chodnik z latarką. Stał tam jeszcze chwilę i się rozglądał. Modliłam się, żeby nie poszedł sprawdzić czy jesteśmy z siostrą w pokojach. Spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem. Śmiałam się do łez.

-Nie sądziłem, że tego wieczoru spotka mnie taka przygoda.

-No wyobraź sobie, że ja też nie sądziłam że będę uciekać przed własnym ojcem z naszego ogrodu i to jeszcze w twoim towarzystwie.- spojrzałam na niego. Miał jeszcze w oku błysk adrenaliny. Ciemne, rozczochrane włosy zakrywały mu czoło opadając lekko na oczy. Odgarnął je do tyłu i westchnął. Księżyc oświetlał jego twarz. Poczułam motylki w brzuchu patrząc na jego dołeczki kiedy się do mnie uśmiechał.

- Chciałem cię zobaczyć.

- Alkohol ci w tym pomógł?- wypaliłam.

-Słucham? Nic nie piłem.- zrobiło mi się potwornie głupio.- Przyjechałem samochodem.- powiedział i złapał mnie za rękę.

-Co robisz?- zapytałam.

-Muszę ci coś pokazać.

 

Jechaliśmy jego samochodem słuchając muzyki. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy jak kiedyś. Po pewnym czasie straciłam orientację w terenie.

-Daleko jeszcze?-zapytałam.

-Już prawie jesteśmy.- Dookoła rozciągał się las. Zaparkowaliśmy na jednym z przydrożnych parkingów. Zrobiło się naprawde chłodno.

-Chodź ze mną-powiedział i ruszył w stronę lasu. Szłam za nim chowając dłonie w długie rękawy bluzy. Chwilę później znaleźliśmy się na leśnej polanie. Nieco dalej dostrzegłam coś na wzór drewnianej platformy w kształcie koła do której prowadziły wąskie schodki. Weszliśmy na górę. Widok zapierał dech w piersiach.

-To taras widokowy.-powiedział.

-Nie wiedziałam, że mamy coś takiego w naszym mieście.- Wiatr tutaj był znacznie silniejszy więc z każdą minutą trzęsłam się coraz bardziej.

-Chcesz bluzę?-zapytał.

-Nie, coś ty. Zamarzniesz w samej koszulce.- Przewrócił tylko oczami i zaczął się rozbierać. Powstrzymałam go.

-To może dasz się chociaż przytulić? Oczywiście wszystko tylko i wyłącznie w celu ogrzania.-powiedział z udawaną powagą i uniósł ręce jakbym groziła mu bronią. Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.

-Okej.-zgodziłam się. Objął mnie od tyłu i oparł brodę o czubek mojej głowy. Przeszedł mnie dreszcz.

Miasteczko było naprawde piękne. Wszystkie uliczki oświetlone. Promienie księżyca wiły się między koronami drzew. Czułam jego ciepło na swoich plecach i oddech za uchem. Wtulił twarz w moje włosy i brał głęboki oddech jakby chciał zatrzymać mój zapach na dłużej. Poczułam jak odgarta mi kosmyk i na chwilę zdrętwiałam. Jego miękkie usta zaczęły muskać moją szyję. Najpierw delikatnie później coraz mocniej. Czułam że mu ulegam z każdą sekundą więc nieco się odsunęłam.W oddali widać było rynek i młyńskie koło więc wykorzystałam ten fakt.

-Jest dzisiaj jakiś festyn? -zapytałam.

-Tak. Dokładnie to koncert. Masz ochotę na watę cukrową ?

-Czemu nie.-stwierdziłam i ruszyliśmy do samochodu...

Czułam się nieswojo po tym co zaszło. Z drugiej strony jednak byłam mocno podekscytowana.

-Przepraszam-powiedział gdy zaparkowaliśmy samochód przed wejściem na festyn.

-Za co?

-Za to co zrobiłem wcześniej.

-Daj spokój nic się nie stało.

-Stało się,bo nie powinienem, nie wiem co sobie myślałem. To głupie.

-Co jest głupie?

-Wszystko. To że wyciągam cię z domu w środku nocy bez uprzedzenia. Jeszcze będziesz miała przeze mnie kłopoty.-jego dobry humor w sekundę gdzieś wyparował. Siedział teraz z rękami nerwowo wepchniętymi między uda.

-Daj spokój, do niczego mnie nie zmusiłeś. Przecież nic złego się nie stało. -powiedziałam. Zapadła cisza którą od czasu do czasu przerywał śmiech imprezowiczów i dźwięk smsów przychodzących do Karola. Dałabym wszystko, żeby móc je sprawdzić. -Obiecałeś mi darmową watę cukrową, a teraz chcesz się wymigać? Wstawaj.-widziałam jak tłumi uśmiech przegryzając dolną wargę. Niestety dołeczki go zdradziły. W końcu podniósł głowę i spojrzał mi w oczy.

-W takim razie chodźmy. Kto ostatni przy budce z watą cukrową ten stawia!-krzyknął i złapał za klamkę w momencie kiedy ja dopiero walczyłam z pasem. Miał jakieś dziesięć metrów przewagi, ale nie dałam za wygraną. Nagle stanął szukając wzrokiem budki z watą. I zrobił kilka szybkich kroków w złą stronę. Biegłam co sił w nogach, kiedy on dopiero zorientował się, że szybciej dostrzegłam cel. Dosłownie kilka metrów przed budką dogonił mnie, złapał w talii i podniósł obracając dookoła kilka razy. Zatrzymał się w momencie kiedy byłam odwrócona tyłem do budki puścił mnie i zaczął biec.

-Hej! To niesprawiedliwe!- krzyknęłam podchodząc bliżej. Śmiał się jak mały chłopczyk.

-Dwie duże waty cukrowe.-powiedział opierając się o ladę. Popchnęłam go żartobliwie udając obrażoną. Chwilę później siedzieliśmy na murku i rozpływaliśmy się w smaku dzieciństwa. Nagle w oddali dostrzegłam Monikę.

-Hej!-krzyknęłam, ale mnie nie usłyszała. Wstałam szybko i podbiegłam do niej łapiąc ją za ramię. Na mój widok zmarszczyła lekko brwi i nie uśmiechnęła się tak jakbym tego oczekiwała.

-Cześć.-powiedziałam.-Nie mówiłaś nic o festynie.-zdziwiłam się bo zawsze wszędzie chodziłyśmy razem.

-Cześć.-westchnęła.- A ty nie mówiłaś nic o tym, że znowu się spotykacie.-powiedziała i spojrzała w kierunku Karola siedzącego na murku i rozmawiającego przez telefon.

-Nie spotykamy się.

-Czyżby? To nie wy biegliście dzisiaj naszą ulicą i wsiedliście do samochodu? Przecież mieszkam naprzeciwko. Anastazja daruj sobie. -jeśli użyła pełnej formy mojego imienia, bez zdrobnienia to znaczyło że była zła.

-Zadzwonił dzisiaj pierwszy raz od imprezy. Nie umawialiśmy się, po prostu już był pod moim oknem.

-Masz do niego tą cholerną słabość i to cię zgubi.

-O co ci chodzi? Jakoś na imprezie ci to nie przeszkadzało i zostawiłaś mnie z nim samą, a teraz nagle masz z tym problem?-uśmiechnęła się sarkastycznie i pokręciła głową.

-Wtedy byłam pijana. Nie rozumiesz, że to nie ma przyszłości. Nie zauważasz tego jak ten związek cię niszczy. Ciągle przez niego beczałaś. Odkąd zerwaliście wróciłaś dawna ty, za którą tyle miesięcy tęskniłam.

-To nie jest takie proste. Ja go wciąż…- przerwała mi, bo Karol szedł w naszą stronę.

-Cześć Monia.

-Cześć.-powiedziała poprawiając włosy.

-Jak impreza? Jesteś sama?-zapytał

-W porządku, super się bawię. Jestem z grupką znajomych, lecę ich szukać. Bawcie się dobrze.-zanim zdążyliśmy cokolwiek odpowiedzieć już odwróciła się na pięcie i odeszła.

-Co z nią? Coś nie tak między wami?

-Nie, wszystko gra. Późno już. Będę się zbierać, żeby rodzice się nie martwili.

-Nie żartuj, impreza przecież dopiero się rozkręca.- uśmiechnął się do mnie.-Zatańczymy?

-Paluchy lepią ci się od cukru.-skrzywiłam się

-Tobie też więc jesteśmy kwita.

Gdy wracaliśmy do domu byłam wykończona i żałowałam że wypiłam tak dużo, bo zaczynało mi wirować w głowie nie na żarty. Byłam przygnębiona rozmową z Moniką. Nie lubię się z nią kłócić, a tym bardziej nie lubię być między młotem a kowadłem.

-Jesteśmy.-oznajmił gasząc silnik. Pochylił się w moją stronę i odgarnął mi włosy za ucho.-Wszystko okej?-zapytał.

-Tak.-powiedziałam wzdychając.- Dzięki za dzisiaj, super się bawiłam.

-Ja też dziękuję, że zgodziłaś się wyjść ze mną.- zapadła niezręczna cisza. Na zewnątrz świat powoli budził się do życia. W gęstej mgle pojawiały się pierwsze promienie słoneczne. Alkohol mocno dawał o sobie znać.

-Powinnam już iść.

-Jasne, odprowadzę cię.

-Nie, w porządku dam sobie radę.- odparłam odwracając ciężką głowę w jego stronę. Dlaczego musiał być tak urzekający i przystojny. Uśmiechnął się do mnie.

-Obyś nie miała kaca.-powiedział i pogładził mnie po policzku.

-Też mam taką nadzie...ję.-cholerna czkawka.

-No to pa.-powiedział.

-Cz...eść.-wysiadłam z auta i poszłam w stronę domu. Padłam na łóżko. To jedyne o czym w tamtym momencie marzyłam. Mimo tego że byłam pijana poczułam, że coś uwiera mnie w plecy. Jęknęłam i po kilku próbach w końcu udało mi się to wyciągnąć. Okazało się, że to mój telefon. Jakim cudem nie zauważyłam, że go zapomniałam. Musiałam być dość mocno zaaferowana wydarzeniami sprzed kilku godzin. Spojrzałam na ekran, piętnaście nieodebranych połączeń od taty i SMS od Gabi ,,Nastka tato was widział, jest wściekły. Wracaj szybko do domu.”

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Bajkopisarz 16.03.2020
    „Bez namysłu ubrałam spodenki”
    Ubrać można choinkę, a spodenki się zakłada
    „za dużą bluze”
    Bluzę
    „towarzystwie.- spojrzałam”
    Powielasz ten sam błąd co poprzednio. Jeśli masz kropkę to po niej wielka litera. Tak naprawdę jednak to nie powinno tu być kropki.
    „je do tyłu i westchnął. Księżyc oświetlał jego twarz. Poczułam motylki w brzuchu patrząc na jego dołeczki kiedy się do mnie uśmiechał.
    - Chciałem cię zobaczyć.
    - Alkohol ci w tym „
    Zaimkoza: je-jego-jego-mnie-cię-ci
    „Poczułam jak odgarta”
    Odgarnia
    „Nie zauważasz tego jak „
    Bez tego
    „żałowałam że wypiłam tak dużo,”
    Wiemy tylko, że jadła watę cukrową. Kiedy, co i z kim piła?

    Popraw sobie zapis dialogów, kiedy pauza, kiedy półpauza, kiedy kropka, kiedy wielka litera. Bez ogarnięcia tego tekst jest trudny do czytania, trudno przejść przez niego płynnie, jeśli ciągle trzeba coś ignorować, bo jest źle zapisane.
    Treść jest ok., zaczyna się coś ciekawego. Trudno mi tylko uwierzyć, że bohaterka nic nie wie o festynie w miasteczku i dowiaduje się o nim z tarasu widokowego. W czasach internetu?
  • xxjefelix111 16.03.2020
    Dzięki za poprawki, ale do kilku kwestii się odniosę.
    ,,Wiemy tylko, że jadła watę cukrową. Kiedy, co i z kim piła?"
    Wątek z festynem zakończyłam w momencie kiedy bohaterowie poszli tańczyć. Pomijam dalsze wydarzenia, a akcja odradza się już w samochodzie po imprezie. Resztę pozostawiam dla wyobraźni czytelnika. Wszystko wynika z kontekstu i można się domyślić. To po prostu moja inicjatywa twórcza.
    ,,Trudno mi tylko uwierzyć, że bohaterka nic nie wie o festynie w miasteczku i dowiaduje się o nim z tarasu widokowego. W czasach internetu?"
    Co w tym dziwnego? Może jest osobą, która nie spędza każdej wolnej chwili w internecie. Sama nie zawsze wiem o wszystkich imprezach w swoim mieście.
  • Bajkopisarz 16.03.2020
    xxjefelix111 - ok, proszę zawsze traktować wszystkie uwagi jako sugestie, tylko, że nie chce mi się za każdym razem pisać "sugestia" :)
    O tym piciu to się domyślałem, że o to chodzi, ale lubię mieć czasem kawę-na-ławę.
    A co do imprez - w dużym mieście tak. W małym - wszyscy wszystko o sobie i o tym co się dzieje wiedzą :-) Takie czasy, psze panie, takie czasy.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania