Poprzednie częściKocham go Roz.1

Kocham go Roz.2

To był dzień jak każdy inny, z ta różnica że tego dnia był pierwszy dzień szkoły. Pierwszy dzień w nowej szkole; czy może być coś gorszego? Niechętnie wstałem z łóżka, umyłem się i ubrałem. Zszedłem do kuchni.

Była tam moja mama, która jak co rano przygotowywała mi śniadanie. Lubiłem to, gdyż dzięki temu mogłem dłużej pospać. Usiadłem przy stole, na którym leżał talerz tostów z masłem orzechowym.

- Witaj Paweł! - przywitała mnie mama.

- Cześć! - odpowiedziałem jej -  Nie chcę tam iść.

-  Pierwsza klasa liceum to już nie przelewki. Musisz się pokazać z jak najlepszej strony. Nie możesz nie przyjśc już pierwszego dnia.

Przez zdenerwowanie nie mogłem nic przełknąć, więc zostawiłem na talerzu nadgryzionego tosta.

Pół godziny później wsiadałem już do autobusu, który miał mnie zabrać do nowej szkoły. Na samą myśl o nowym miejscu robiło mi się niedobrze. Jako osoba skryta i małomówna w gimnazjum byłem wyśmiewany i szkalowany przez rówieśników.

Usiadłem w tyle autobusu, skuliłem się aby poczuć się bezpiecznie. Założyłem słuchawki i zamknąłem oczy, próbując zapomnieć o tym gdzie właśnie jadę. Wyszedłem na przystanek i ruszyłem w stronę szkoły. Po drodze mijałem przechodniów, mając wrażenie że każdy z nich na mnie patrzy.

Wreszcie stanąłem przed wielką bramą dziedzińca. Zawahałem się przez chwilę, przez co zablokowałem przejście. Zostałem popchnięty przez wbiegającego na dziedziniec młodego chłopaka o ciemnych włosach. Gdy mnie mijał krzyknął do mnie przez ramię:

- Sorry frajerze.

Wbiegł do szkoły przez wielkie drewniane drzwi. Miałem nadzieję, że już go dzisiaj nie zobaczę.

Tak właśnie zaczęło się moje życie w tej szkole – od nazwania mnie frajerem. Piękny początek. Wszedłem do budynku, mijając wielu innych uczniów. Niektórzy z wyglądali na tak samo zagubionych jak ja. Znalazłem gablotę w której były wypisane nazwy klas wraz z przypisanymi do nich salami. Nie trudno było ją znaleźć gdyż była ona bardzo oblegana przez uczniów.

- Pierwsze piętro, sala numer 26. Okej.

Wszedłem do klasy i usiadłem w pustej ławce. Położyłem głowę na stole i zakryłem ją rękami. Po chwili wszedł wychowawca klasy i przywitał się.

- Witam Was, moi drodzy. Nazywam się Jan Pacut i będę waszym wychowawca przez najbliższe trzy lata. Teraz sprawdzę listę obecności. Gdy wyczytam wsze nazwisko wstaniecie i powiecie kilka słów o sobie, aby reszta mogła was lepiej poznać.

W końcu przyszedł czas na mnie. Niechętnie ale jednak:

- Cześć jestem Paweł. Mam siedemnaście lat, lubię czytać i słuchać muzyki.

Gdy skończył, do klasy wbiegła spóźniony chłopak. Uwaga klasy skupiła się na nim. Był to ten sam chłopak który popchnął mnie przy bramie. Chyba mnie poznał, bo popatrzył w moim kierunku z aroganckim i szyderczym uśmiechem. Wychowawca wstał i kazał mu się przedstawić.

- Cześć jestem Szymek. Mam osiemnaście lat, no i to tyle co mogę powiedzieć.

Nauczyciel westchną i kazał mu usiąść. Spojrzałem na krzesło obok mnie, które było puste. Modliłem się o to aby nie wybrał tego miejsca. Niestety. Moje modlitwy nie zostały wysłuchane.

- Cześć frajerze - Szepną do mnie.

Odmruknąłem mu coś pod nosem, ale chyba nie słyszał, bo odwrócił się plecami do mnie. Przynajmniej miałem spokój do końca spotkania z wychowawcą. Rozmawiał on z innymi uczniami jeszcze przez jakieś piętnaście minut. Gdy wychodziłem Szymon przeszedł przede mną, ale starałem się nie zwracać na niego uwagi. Było to jednak trudne, gdyż nie wiedząc czemu myślałem o nim cały czas, od momentu gdy usiadł przy mnie. Nie w negatywny sposób, lecz w pozytywny.

Jadąc do domu czułem do niego niechęć i pogardę, ale też nie mogłem zapomnieć jego głębokich jak studnia oczu, które zapewne skrywają bogatą historię. Pamiętam też jego koszulkę napięta przez liczne mięśnie na jego ciele. Nie mogłem się pogodzić z tym że podoba mi się chłopaki, a w dodatku taki który mnie popchną i obraził. Przez to poczułem złość i odrazę dla samego siebie. Jak mogę być gejem? To nie możliwe!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Neli 06.05.2018
    Mam nadzieję, że jednak nie będą parą i sprowadzisz to na inne tory, a nie będziesz brnąć w coś, do czego mam niesmak. Widziałam kilka niedociągnięć. Ogólnie podoba mi się Twój sposób pisania, 5.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania