kokon
czerwone wstęgi biegną
przez całą intymność
przenikają biel i milczenie
wszystkie połowy
półsny i półjawy
drżą w jednej sieci
usta jakby nie miały skóry
łączą się każdym nerwem
niepewność jest pewna
w każdym dotyku
imiona umierają pierwsze
lodowiec rośnie z gorączką
sny na wyspie
zacierają twarze
kompletnie
Następne części: kokon
Komentarze (4)
Pozdrawiam.
Świetny wiersz!
5.
W drugiej:
usta bez skóry (tak bym zaczął, bardziej ostro i dobitniej)
No i trochę bym jeszcze pokombinowałem, ale to ja.
Ciekawy wiersz!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania