Koniec Końców

W koniec końców, potrzeba miło do młodych brzdąców,

Wyrósł pewien pomysł, a jest to taki dowcipny zaszczyt,

Śmieszną poezję aliteracji, zdobiącą słowa tężyznę.

Każdy kanion, kociak i kokos można kuć na kolosie!

Z klasyką kreskówkową konfrontację kieruje kufel koniaku,

Komedia kłopoty kruszy, a kasza chrumka w kawałku.

Pojedyncze pół pytania podróżują w przestrzeni pomrukiwania,

A brzdąc podsłuchuje poeta, jawi się jak przystawka uśmiana.

Plątanina plecionkowa mnie nie przypada przy tym do gustu,

Pierwsze pytania pędzą, niosąc przyjemność podniebienia mego.

W koniec końców, kiedy klarnet kusi konkretnie,

Łączno lepione prowizorycznymi wierszami lekko się miele.

Młodzież maluje malunki, myśli mieszanką melodyjną,

Błazny bez końca, bo branża beztroska buja się nad chójnią.

Dopóki dzień długi, dowcip ciągle dzieciom dostojnie daje,

Młode brzdące mądrością napęczniałe, poczują ją bez wątpliwości.

Radość rośnie, aż rześkość rytmu w sercu rozpala.

W koniec końców, brzdęk brawa beztroskiej bije skierowane na chwałę!

Następne częściKoniec Koniec gotówki i dyplomacji

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania