KOSMICZNE KRONIKI ANATOMII GALAKTYK - odcinek 3 - Test Komandora Sztolcmana

Ramię obrotowego symulatora przeciążeń wirowało na poziomie czternastu hekta-machów. Kosmopilot znajdujący się w kabinie utrzymywał prawidłowe funkcje organiczne. Krzywa testowa Ibrahimovicia prezentowała się nadzwyczaj imponująco. Nie było żadnych wątpliwości. Komandor Sztolcman był nie do zdarcia.

- Nic dziwnego, że przeżył tak długą hibernację. To kawał twardego sukinsyna... - z zachwytem stwierdziła Dr.Polio przygryzając ołówek

- Przewodniczący Energeton Ikpeba wiąże wielkie nadzieje z Komandorem Sztolcmanem – dumnie ciągnęła Andi

- Nie tylko on... - szepnęła pod nosem Dr.Polio poprawiając okulary – Ogłaszam zakończenie symulacji testowych!

- Jak przebiega proces aplikowania kompetencji? - zainteresowała się Agentka Andromeda Kirylenko

- Postępujemy ostrożnie... - przechodząc w służbowy ton oznajmiła Dr.Polio - Na osobiste polecenie Przewodniczącego Ikpeby dawkujemy impulsy neuronalne jedynie w co trzeciej fazie REM, wraz z degradatorem ośrodka empatii

- Rozumiem... - przytaknęła z nutką rozczarowania Andromeda

- Musi Pani zrozumieć Agentko Kirylenko, że inwazyjne zwiększanie kompetencji umysłowych jest bardzo niebezpieczne. Ludzki organizm nie jest gotowy do tak złożonych procesów. Intensywny dopływ wiedzy operacyjnej na poziomie neuronalnym, może spowodować groźne zaburzenia emocjonalne. Zbyt wysoki poziom inteligencji nabytej tak nagle, może prowokować przejście na wyższy stopień świadomości, a na to żaden osobnik człekopochodny nie jest gotowy ewolucyjnie. Dlatego testy poprzedzające procedurę są tak wymagające i tylko nieliczni zostają zakwalifikowani do programu „Astro-Omnibus”. Dla KIBEL-u liczy się tylko efektywność, więc musimy farmakologicznie obniżać ośrodek empatii i współczucia, aby emocje podmiotu nie kolidowały z wykonaniem zadania.

- „Podmiotu...” - posmutniała Andi

- „Podmiotu...” – przygryzła ołówek Dr.polio

 

***

 

- Nieźle Ci poszło... - z entuzjazmem zagaiła dziewczyna

- Nie przypominam sobie żebyśmy byli na „Ty”, Agentko Kirylenko

- Ciągle jesteś naburmuszony...? To znaczy... Jest Pan rozczarowany Komandorze?

- Pracuję sam... Tylko dlatego przetrwałem każdą kosmiczną rozpierduchę, a uwierz mi... To znaczy... „Niech Pani” mi uwierzy... Było ich niemało

- Nie wątpię... Jednak biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, ktoś musi mieć na Pana oko, Komandorze. Tym bardziej po pierwszej transfuzji neuronalnej... Powikłania u uczestników eksperymentalnego programu „Astro-Omnibus” są mało przewidywalne, choć w dzisiejszych czasach nawet dzieci przechodzą niektóre jego warianty. Szczególnie te, które nagminnie robią błędy ortograficzne i nie zapamiętują wierszyków...

- Nie jestem jakimś zadundlanym dzieciakiem, który nawet nie wie kiedy wali w gacie...! - uniósł się Gwiazdozjusz

- Tylko w ten sposób możemy nadgonić tak wielka lukę technologiczno intelektualną w wyścigu z zagrażającymi nam osobnikami. Przecież już Pan wie, że nie jesteśmy sami w Zonie 07... - zatrzymała się Andromeda, badając reakcję rozmówcy - Energeton Ikpeba osobiście poprosił mnie o...

- O szpiegowanie rozmrożonego żołdaka? - przerwał Komandor – Będę obserwowany jak małpa po zastrzyku na hemoroidy?

- Małpa...? Hemoroidy...? - zainteresowała się Andromeda

- Nie macie tu ich...? - zdziwił się Gwiazdozjusz - I kto, kogo miałby tu pilnować i pouczać...

 

***

 

Zwiadowczy SKS-711 klasy Fantom penetrował kosmiczne połacie na obrzeżach Zony O7. Gwiazdozjusz odbywał lot testowy zgodnie z harmonogramem. Po pokonaniu wędzidła orbity Onanis, pozostało tylko zameldować się w punkcie zbornym kadetów na szkoleniu BHP.

- Wygląda na to, że zaliczył Pan wzorowo egzamin wstępny Komandorze Sztolcman! – uśmiechnęła się Andromeda

- Dziękuję Agnetko Kirylenko, mam nadzieję, że po powrocie do bazy czeka na mnie wata cukrowa i medal z ziemniaka... - sarknął Gwiazdozjusz

- Ziemniaka...? - zainteresowała się Andi

- Nieważne... - pokręcił głową – Lećmy na szkolenie. Chcę mieć to z głowy. Najwyższy czas wziąć się za prawdziwa robotę. Mam dość tego przedszkola dla debili...

- Wszystkie testy są niezbędne... KIBEL stał się bardzo wyczulony na punkcie procedur, od kiedy zmagamy się z anomaliami energetycznymi Onanis. Zona 07 przestała być bezpiecznym miejscem. Na pewno zaaplikowano panu dossier dotyczące Zboru Bratanków Synodu Kasjopei...

- Tak... Banda NIE WIADOMO jakich pomyleńców, NIE WIADOMO skąd, NIE WIADOMO jak planuje NIE WIADOMO CO... - prychnął Gwiazdozjusz – Wiadomo tylko, że wasze statki znikają wraz z załogami, a wy jesteście bezbronni jak przewrócony żółw po imieninach...

- Żółw...? - zainteresowała się Andromeda

- Nieważne... - uciął – Jedyne, co w tej (nietrzymającej się kupy) historii jest warte uwagi, to ten cały Jajcev, który padł ofiara ostatniego porwania. Zaaplikowano mi historię jego służby do płatu czołowego. Chłop starej daty... Prawdziwy kapitan... Dziarski skur...

- Rzeczywiście... Dysponujemy małą wiedzą o Bratankach Synodu... - odruchowo zaczęła się tłumaczyć – Głównie plotki wieśniaków uprawiających plankton na księżycach Onanis... Ale to się zmieni... Energeton jest wspaniałym przewodniczącym...! Cały „KIBEL” ufa mu bezgranicznie...! Wierzę, że znajdzie sposób na zdemaskowanie Zboru i wyjaśni zaginięcia...

- Tak... Na pewno to zrobi, popierdując w swoje czterometrowe krzesło przewodniczącego... - lekceważącym tonem wypalił Gwiazdozjusz - Miejmy to za sobą... Kurs: Minus... Zero... X 4... Silnia osiem... - służbowym zwyczajem, sam sobie wydał komendę – Klapy odprowadzaczy molbidenowych w pozycji beeee... taaaaa... dwaaaaa...

- Gwiazdozjusz...! Co się staaaaaa... łoooo....

Ich ostanie słowa przerodziły się w bełkot niemocy. W stanie paraliżu mięśniowego każdy ruch wydawał się niemożliwy. Wystarczyło kilka sekund, aby ich ciałami zawładnęła magnetyczna mgła. Nie wiadomo kiedy, zamienili się w dryfujący po kokpicie balast... Jedyne, na co w tej chwili było stać Gwiazdozjusza, to obserwowanie kątem oka potężnego obiektu, który niczym leniwy olbrzym rozwierał wielki właz pochłaniający zwiadowczy SKS-711 Fantom...

 

***

 

To było dziwne doświadczenie, ponownie usłyszeć swój oddech. Gwiazdozjusz ocknął się i powoli otworzył oczy. Natychmiast wyczuł, że przebywa poza swoim statkiem. Hipnotyczny dźwięk o niepokojącej częstotliwości penetrował jego trzewia, powodując rozkojarzenie. Paraliż stopniowo ustępował. W końcu Komandor zebrał siły na uniesienie powiek.

Wielka przestrzeń, w której się znajdował, wydawała się nie mieć ścian. Była zaciemniona i panował w niej chłód. Gwiazdozjusz ciągle odczuwał efekt odurzenia. Miejsce, w którym się znalazł, jawiło się całkiem nierealnie. Nie mógł ufać swoim zmysłom. Czuł się jakby dryfował w bezczasie, na granicy świadomości. Było to jednocześnie przyjemne i groteskowe doświadczenie. Miał wrażenie, że jest zupełnie bezbronny i pozbawiony woli, ale też w jakiś dziwny sposób ...wolny.

- Andi... - szepnął odruchowo

Nie miał jej w zasięgu wzroku, ale uspokoił się kiedy wyczuł unoszącą się w powietrzu, charakterystyczną nutę mundurowego krochmalu Andromedy. To znaczyło, że Agentka Kirylenko jest gdzieś obok. Nie byli skrępowani, ale oboje odczuwali całkowity brak potrzeby poruszania się. Jakby tkwili w gęstym zolu, który gwarantował absolutne bezpieczeństwo.

- „Kasjopelis... Universitatus... Humanus...” - zadźwięczał tubalny głos niesiony długim echem

- Nazywam się Gwiazdozjusz „Izydor” Sztolcman... Kosmopilot Czternastego Stopnia... Kto mówi...? - żołnierskim instynktem dał odzew Komandor

- „Jam jest kwiatem pustyni ostatecznego spełnienia... Hodowcą bezczasu i odpowiedzią bez pytania... Wichrem krzyczącym zagadkę bytu... Laską kulawego bez obydwu uszu i...”

- Nawaliłem w gacie!!! - zorientował się Gwiazdozjusz

- To normalne w fazie bio-ekspiacji piątego poziomu jaźni... Witaj w „Eterycznej Studni Wszechrzeczy” Komandorze...! - oznajmił głos – Komandorze Gwiazdozjuszu „Izydorze” Sztolcmanie...! Zostałeś wybrany, aby oznajmić nieznane...! Wyważyć wrota wyobraźni i ukrócić ludzkie zmagania z pręgierzem własnej niewiedzy...!

- Kto mówi do cholery! - uniósł się Komandor Sztolcman – Nic nie widzę w tych obsranych katakumbach!

- Pusty gniew... Odczuwanie po omacku... To takie staroświecko ludzkie...! I na swój sposób urocze... - zadźwięczał głos – Jestem KSIĘŻYCOR!!! WIELKI MISTRZ ZBORU BRATANKÓW SYNODU KASJOPIEI !!! Odważny wśród śpiących...! Woda zrozumienia...! Pędzący Kangur nowego świata... I fruwający...

- Nawaliłam w gacie...! - ocknęła się Andromeda

 

KONIEC CZĘŚCI TRZECIEJ

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • TytusMaximus 2 tygodnie temu
    rzeczywiście... takie pisanie truje...
  • ZatrutePióro 2 tygodnie temu
    Nudzę się w życiu, dlatego zerknąłem na inne z Twoich komentarzy. Po tym odkryciu stwierdzam, że z przyjemnością Cię otrułem. Życzę dużo szczęścia!
  • Gromoptak 2 tygodnie temu
    Piekne! Co będzie dalej?!?!??
  • ZatrutePióro 2 tygodnie temu
    Czas pokaże! Jeśli on w ogóle istnieje...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania