Kosmiczno-Tropikalno-Morska Podróż

gatunek: surrealizm/fantastyka/podróże/przygoda

 

"Kosmiczno-Tropikalno-Morska Podróż"

 

Duże Miasto nad Plażą Palmiastą, wybrzeża Kontynentu Hipisolandia, Planeta Hipisów, środek dnia. Lata 1978-1994.

 

Plażowicz, Plażowiczka, Hipis, Hipiska, Rockman, Rockwoman, Cowboy i Cowgirl byli kolegami oraz koleżankami. Mieli po dwadzieścia pięć do dwudziestu dziewięciu lat. Lubili wspólnie podróżować po kosmosie oraz po różnych epokach i planetach. Pewnego razu, z jednego z pięciu księżyców na powierzchnię planety delikatnie opadła rakieta kosmiczna. Ośmioro przyjaciół siedziało wewnątrz niej. Wyskoczyli na zewnątrz. Znaleźli się na ulicach wielkiego miasta, które znajdowało się w zasięgu tropikalnej wilgotnej strefy klimatycznej. Było pełne hoteli, plaż, parków oraz apartamentowców, i leżało na wybrzeżach oceanu, często odwiedzanych przez mewy, flamingi oraz pelikany, a także przez ciepły letni wiatr, przynoszący świeże, orzeźwiające powietrze. Wszędzie było słychać muzykę dyskotekową, a znajdujący się dookoła ludzie tańczyli z radości. Rakieta zniknęła.

 

Ośmioro przyjaciół poszło do pobliskiego dużego parku, gdzie stało dwadzieścia wygodnych namiotów i osiem kilkuosobowych wanien, wypełnionych świeżą i ciepłą, ale nie gorącą wodą. Wskoczyli do zbiorników. Zaczęli się kąpać, wyobrażając sobie, że są statkami płynącymi do szczęśliwej krainy kolorowych snów. Po kilkudziesięciu minutach, nagle wyfrunęli z wody prosto między chmury, a następnie powoli opadli na obszerną drewnianą tratwę, dryfującą na plażowej płyciźnie u wybrzeży miasta. Potem wskoczyli do wody, która sięgała im do pępków. Dookoła szczęśliwych osób pływały płastugi, samogłowy, płaszczki, kalmary i amonity.

 

Ludzie wyszli na ląd, a nad ich głowami fruwały ośmiornice, łodziki i kraby pustelniki. Podróżnicy spacerowali po piasku. Natrafili na niezwykły autobus, podczas gdy latające zwierzęta rozpłynęły się w powietrzu. Poszukiwacze przygód weszli do środka, a wtedy pojazd zabrał ich w podróż po przedmieściach. Niezwykły był dlatego, że potrafił zmieniać kształty oraz dostosowywać się do różnych warunków. W jego wygodnym wnętrzu, grupka przyjaciół i przyjaciółek przemieszczała się po obrzeżach miasta, podziwiając przez okna zapierające dech widoki. Przejechała przez duży przedmiejski park stylizowany na las. Przefrunęła nad słonecznymi łąkami oraz sadami i ogrodami, zajmującymi rozległe niziny oraz łagodne wzgórza. Płynęła wzdłuż malowniczego jeziora o wybrzeżach wyznaczonych miejscami przez plaże, a miejscami przez bagna, trzciny i lilie wodne.

 

Zwiedzający wrócili do centrum miasta, po którego ulicach jeździły krzesła i fotele. Wyskoczyli z autobusu na świeże powietrze. Opuszczony pojazd odbił się od powierzchni ziemi, pofruwał przez kilka sekund w kółko nad głowami ośmiorga osób, po czym zniknął za dziesiątkami wspaniałych, potężnych drzew z wielkimi liśćmi, kwiatami i lianami.

 

Grupka przyjaciół spacerowała po deptaku i podziwiała kolorowe wille z balkonami oraz aleje obsadzone bananowcami i tulipanowcami. Weszli oni do tajemniczego parku. Kiedy znaleźli się między ruinami zamku, jaskinią i fontanną, nagle zapadł się pod nimi chodnik. Podróżujący ludzie odnaleźli ukryte wejście do tajnego podziemnego kompleksu, składającego się z kilku zagadkowych pomieszczeń.

 

W jednym z pokoi, z sufitu zwisały barwne balony w kształcie przerośniętych winogron, które świeciły oraz dyndały sobie radośnie i beztrosko. Poza tym, znajdował się tam także basen z przejrzystą, niebieską wodą. Grupka przyjaciół weszła do niego, wykąpała się, wyszła i natychmiast wyschła, po czym poszła do kolejnego pomieszczenia, a tam natrafiła na pięć dużych luster, przymocowanych do ścian. Podbiegła do jednego z nich i wskoczyła do niego. Zniknęła.

 

Ośmioro dobrych znajomych znalazło się u wybrzeży płytkiego jeziora z przejrzystą, niebieską wodą, posiadającego wyspę i półwysep. Nad głowami kolegów i koleżanek przefrunęło około trzydzieści szczupłych, bezwłosych, człekokształtnych istot z głowami wielkimi jak pralki. Zbiornik wodny był otoczony tropikalnym lasem. Po drugiej stronie jeziora stał tajemniczy zamek z kolumnami i wielkimi wrotami. Podróżujący ludzie przepłynęli na drugi brzeg, po czym weszli do wnętrza budynku. Gdy znajdowali się w wodzie, zauważyli duże wodorosty, porastające brzegi zbiornika, a pośród nich pływające skalary, mieczyki i bystrzyki.

 

Przechodząc przez duże pomieszczenie pełne dekoracji, poszukiwacze przygód natrafili na kapsułę latającą w kształcie półmiska. Obok stało osiem szczupłych, człekokształtnych, wielkogłowych postaci. Z obiektu zaczęły wydostawać się promienie światła, podobne do reflektorów. Objęły one swoim zasięgiem ludzi, którzy następnie wraz z dziwnymi istotami weszli do wnętrza pojazdu, a ten wkrótce zniknął.

 

Pojazd był widziany przez wielu ludzi, jak przelatywał na tle nieba nad kilkudziesięcioma dużymi miastami, znajdującymi się w różnych częściach świata. Nagle, obiekt szybko pofrunął w kierunku dalekiego kosmosu. Istoty pozaziemskie zabrały podróżników i podróżniczki na wycieczkę po innej planecie, na której stały potężne beżowe oraz szare skały, rosły świecące grzyby wielkie jak drzewa, oraz znajdowały się diamenty o rozmiarach samochodów osobowych. Mieściły się tam także stawy z zieloną lub fioletową wodą. Ludzie byli pod wielkim wrażeniem. Następnie, tajemnicze stworzenia wzięły kolegów i koleżanki na wycieczkę po przestrzeni kosmicznej.

 

Po dwóch godzinach przemierzania kosmosu i zwiedzania gwiazd, galaktyk oraz mgławic, Plażowicz, Plażowiczka, Hipis, Hipiska, Rockman, Rockwoman, Cowboy i Cowgirl zostali zostawieni na zupełnie innej oraz wielokrotnie piękniej wyglądającej planecie. Z bardzo wielką chęcią i radością wyszli na zewnątrz, bo na dworze rozciągały się przepiękne widoki. Pojazd w kształcie półmiska zniknął. Ludzie znaleźli się w otoczeniu fantazyjnie wyglądających starożytnych zamków i tajemniczych wież. Budynki mieszkalne, otoczone wspaniałymi ogrodami z basenami, miały po jednej do czterech kondygnacji oraz obszerne tarasy lub balkony. Dachy zamków były przyozdobione murami, płotami i wiszącymi ogrodami.

 

Nagle ośmioro przyjaciół zostało otoczonych przez dwadzieścia siedem przyjaznych oraz wyglądających bardzo podobnie do ludzi istot. To rodzimi mieszkańcy planety. Byli gościnni, weseli i towarzyscy. Sprawiali wrażenie szczęśliwych. Postacie były ubrane w luźne i bardzo kolorowe stroje, inspirowane kwiatami oraz motylami. Wkrótce zaczęła się uczta i zabawa taneczna przy muzyce dyskotekowej.

 

Ludzie i miejscowi poszli na pobliski rozległy trawnik z pięknymi fontannami, owocującymi drzewami i kwitnącymi krzewami. Był otoczony kilkoma pełnymi przestronnych tarasów zamkami oraz domami. Wyglądał jak park. Podczas relaksującej kąpieli w obszernym basenie, znajdującym się w ogrodzie otaczającym jeden z zamków, środek dnia nagle szybko zmienił się w zachód ciemnożółtego słońca na tle pomarańczowego nieba. Nad głowami imprezowiczów i imprezowiczek przefrunęło pięćdziesiąt osiem szczupłych człekokształtnych istot średniego wzrostu z głowami wielkimi jak fotele.

 

— Wyruszamy w rejs po Archipelagu Kosmicznej Imprezy I Nieziemskiego Relaksu? Tam to dopiero mają miejsce niezwykłe przygody! — spytał jeden z miejscowych.

— Oczywiście, że tak! — odpowiedzieli jednocześnie wszyscy pozostali, zarówno rodzimi mieszkańcy planety, jak i ośmioro ludzi.

 

Pod zamek przyjechał piętrowy autobus, cały pomalowany w kwiaty i owoce. Wszyscy weszli do środka. Następnie pojazd przejechał około trzy kilometry trasy, po czym wzbił się w powietrze, podobnie jak startujący samolot pasażerski. Zniknął daleko na tle nieba. Po kilku godzinach podróży, pojazd wylądował na rozległej i pełnej kwitnących kwiatów łące, na jednej z trzydziestu dziewięciu płaskich oraz otoczonych piaskowymi plażami i niskimi klifami wysp, składających się na malowniczy archipelag. W pobliżu łąki ciągnęła się długa i szeroka plaża, częściowo zacieniona potężnymi palmami o wielkich liściach w kształcie piór niebieskiego łabędzia, zielonej kukawki albo różowej gęgawy. To jedne z mnóstwa niezwykłych zwierząt, dosyć często spotykanych na planecie. Zachód słońca trwał przez cały czas, jakby zatrzymał się w miejscu.

 

Miejscowi i przyjezdni wyszli z autobusu, który następnie zniknął. Poszli na plażę, a w międzyczasie nad ich głowami przefrunęły dwadzieścia cztery serca, kręcące się w różne strony, jak jakieś błonkówki, na przykład muchówki. Każde z tych serc było innego koloru, a wszystkie miały ręce, nogi, oczy, usta, uszy i skrzydła kawek, nietoperzy lub ciem. Kiedy grupka przyjaciół wraz z jej kosmicznymi kolegami i koleżankami przyszła na miejsce, czyli na plażę, zastała drewniany pomost i dryfujący obok niego beżowy, dosyć duży jacht motorowy. Wszyscy weszli na jego pokład.

 

— Płyniemy przez labirynt wysp? — spytał jeden z tubylców.

— Płyniemy! — odpowiedziała reszta załogi.

 

I popłynęli. Nad plażą przefrunęły trzysta sześćdziesiąt dwa nietoperze, a wtedy z piasku wygrzebał się czerwono-pomarańczowy krab w beżowym słomianym kapeluszu i w niebieskich okularach przeciwsłonecznych. Powędrował na pomost. Z nieba powoli oraz delikatnie sfrunął zielony parasol przeciwsłoneczny i zatrzymał się na jednej z belek pomostu, a w szczypcach stawonoga znalazła się szklanka z chłodnym napojem owocowym w kolorze miodu albo bursztynu.

 

— Co za zwariowany, współczesny świat — rzekł krab, po czym wypił napój i poszedł do przytulnego wnętrza niedużego zamku z betonu, kamieni oraz cegieł, stojącego na pobliskiej łące, w cieniu drzewka papai.

 

Tymczasem w morzu, nad kolonią kolorowych koralowców, przepłynęły dwa granatowe sumy i trzy mureny w kolorze ananasów. Pośród ukwiałów skrywały się dyskowce i skalary, bo nadpłynęło siedem rekinów i dziewięć mant, sterowanych przez tajemnicze drapieżne stworzenia wodno-lądowe, ukrywające się w dżungli w głębi wyspy, a nazywające się Sharko-Dino.

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • Szpilka 18.03.2020
    Ale Ty masz wyobraźnię, piętrowym autobusem podróżowałam w Londynie i Nowym Jorku, a wodnym w Budapeszcie, ale latającym jeszcze nie ?
  • Piotrek P. 1988 18.03.2020
    Byłem kiedyś w Budapeszcie, a także w Rzymie, Wenecji, Paryżu, Wiedniu, Dubrovniku, Pradze, Warszawie. To było kilka osobnych wycieczek. Byłaś w którychś z tych miast?
  • Szpilka 19.03.2020
    Tak, w Wiedniu bywam do dziś, w Budapeszcie też, w Dubrovniku nie byłam i w Wenecji, z Warszawy moje korzenie poniekąd, naszego czeskiego sąsiada też odwiedzałam wielokrotnie, no a Rzym i Paryż rozumie się samo przez się ?
  • Piotrek P 1988→Faktycznie masz niesamowitą wyobraźnię. Aż szkoda, że nie mogę tego wszystkiego zobaczyć.
    Jak już kiedyś rzekłem, faceci od efektów, by się nieźle napracowali:))
    Przeczytałem z przyjemnością. Specjalne bez pośpiechu:)↔Pozdrawiam:)↔5
  • Dekaos Dondi 19.03.2020
    Sorry→To ja. Wyżej!:)
  • Piotrek P. 1988 19.03.2020
    Dziękuję za inspirujący komentarz i za ocenę, pozdrawiam :-)
  • Piotrek P. 1988 19.03.2020
    Mam w planach opowiadania w stylu zarówno bardziej spójnym, jak i bardziej chaotycznym :-D
  • Pasja 19.03.2020
    Szalona wyobraźnia i szalona zmysłowość. Wachlarz kolorów i wachlarz fauny i flory. Plaże i beztroskie odjazdy od codzienności. Odloty od szarości. Kąpiel w błękitnych wodach i muzyczne impresje. Tylko w snach takie rzeczy mogą się wydarzyć. Masz talent do malowania obrazów słowem wplatając w nie witraż doznań.

    Jeden drobiazg - kosmiczna.Ośmioro… spacja

    Pozdrawiam
  • Piotrek P. 1988 20.03.2020
    Dziękuję za inspirujący komentarz, ocenę, i za wskazanie błędu. Już poprawiłem. Pozdrawiam :-)
  • illibro 01.04.2020
    Krab w okularach i kapeluszu wygrał ten festival rozmaitości:) Co to za stwory drapieżne szarko - dino? Czyli tam oprócz rekinów jakieś stwory smokopodobne muszą być? Niesamowite:)
  • Piotrek P. 1988 01.04.2020
    Dziękuję za wesoły i inspirujący komentarz oraz za ocenę. Drapieżne stwory Sharko-Dino wymyśliłem na potrzeby opowiadania. Być może, wspomnę jeszcze o nich w niektórych przyszłych opowiadaniach i wtedy najprawdopodobniej rozwinę ich wątek. Pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania