Krzywolinijni I. Deklaracja ideowa

może to dość dziwne, ale życzyłbym każdemu,

a przede wszystkim sobie... wielkiego niedopełnienia.

by było jak z Erikiem Stolzem i rolą,

którą mu odebrano. tak: chcę scen nakręconych

na nowo. z kimś innym (bo jeśli wracać do

przyszłości — to jako odmieniec, na czworakach,

z kamienną flachą w łapie!).

 

nie, żeby zaraz: Wojaczek i "Modlitwa szarego

człowieka". ale pozwólcie, że będę sobie spokojnie

zaniedbywać. w końcu niczego bardziej nie pragnę

jak nie narzuconego ciepła, trochę miększych skór,

przytulnych ciemnic. i by ozór wsuwał się w głębokie.

 

niech mrówkoidzi wypełniają przykazania koncernów,

stosują się do paragrafów niesamowicie głupiej

Dezyderaty junior brand menagerów.

 

ja przygarfieldzę, odskoczy mi się w opaczności,

przejadę się po sensach istnienia

pazurem i grabiami, przeciągnę broną i pługiem.

 

co pozostanie? banalna wizja:

słońcertmistrz sczytujący nuty spomiędzy

szeroko rozpiętych promyków wiolinowych.

bezguście, ale w żarówkach, ustrojone prądem.

 

a jak się znudzi laba — przylezę z powrotem do kieratu.

z młotem. by później sprzedać w skupie

płaty potłuczonego żeliwa.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania