Pokaż listęUkryj listę

Ku Valhalli, przyjaciele część druga z przewidywanych dwóch

Początek starcia był taki jak zawsze – cholernie chaotyczny. W jednym momencie krzyki wojowników zostały zniekształcone i zagłuszone przez szczęk broni i zderzenia drewnianych tarcz. Chwilę później do uszu Bodvara zaczęły docierać pierwsze wrzaski rannych i zabijanych wojowników. Sam wbił głownię swojego toporka w czyjąś czaszkę i skrzywił się, kiedy miał trudność z wyciągnięciem zaklinowanego ostrza. Sven stał tuż obok, z twarzą ociekającą krwią i szczerzył się w kierunku wojów Halfdana.

Pierwszy kwadrans walki był sprzyjający dla walczących po stronie Haralda. Udało się zepchnąć przeciwników jakieś trzydzieści metrów w tył i stworzyć lukę w centralnej części ich formacji, przez którą biegiem ruszyło kilku wojowników, w tym Sven. Zdawać by się mogło, że zwycięstwo jest już tylko formalnością, kiedy oddział Halfdana wzniósł triumfalny okrzyk i zamknął na powrót przerwany chwilowo front, odcinając tym samym część walczących po stronie Haralda za swoją formacją, gdzie szybko zostali zlikwidowani. Bodvar widział jeszcze tylko kilka razy Svena machającego swym toporem, jednak po chwili musiał na powrót skupić się na utrzymaniu muru z tarcz i zgubił go z zasięgu wzroku.

Wtem, ktoś za szeregiem walczących wrzasnął:

- Za Lokiego, towarzysze! – Po tych słowach ucichła cała bitewna wrzawa, a wszyscy zwrócili się w kierunku krzyczącego, którym okazał się sam jarl Harald. – Za Lokiego! – Powtórzył, a w jego oczach tańczyły iskierki szaleństwa.

- Nie będę walczył za Lokiego – rzekł Bodvar, chowając topór za pas. – Nie będę walczył za zdrajcę – dodał po chwili, w czym zawtórowało mu kilku pobratymców.

- Nic nie rozumiecie. On nam pomoże, obiecał, że nam pomoże! Walczcie dla jego chwały, a nagrodzi was, tak jak mnie obiecał nagrodzić!

- Oszalał albo was zdradził. Brać go, kapłana i wojowników, którzy byli z nim w gaju. Pozostali mogą odejść wolni, nikt nie będzie was ścigał – dał się słyszeć głos Halfdana występującego z szeregów swoich wojowników. – Opatrzcie rannych, pochowajcie zabitych i wróćcie na swoje ziemie.

- Co będzie z jarlem? – zapytał ktoś z tłumu.

- Harald nie jest już jarlem. Zostanie zabity, a na jego miejsce wybrany zostanie nowy władca. Zostać jednak musi tutaj ktoś z was, jako świadek, że Harald zostanie zabity w sposób honorowy, który pozwoliłby mu odkupić swoje winy.

- Ja zostanę – rzekł bez chwili zastanowienia Bodvar, zwracając tym samym na siebie uwagę wszystkich.

- Ściągnij swój hełm i podaj miano, abym wiedział, z kim mam do czynienia.

- Jam jest Bodvar Bära – odparł wojownik, zdejmując z głowy gorące żelastwo.

- Pomóż zajmować się rannymi, a wieczorem staw się w naszym obozowisku. Przysięgam ci na Mjölnir, że nie stanie ci się żadna krzywda.

- Przybędę.

Halfdan nakazał zebranie rannych i poprowadził swoich wojowników do obozowiska. Między ludźmi Haralda przez dłuższą chwilę toczyły się zażarte dyskusje dotyczące zdrady jarla, jednak zostały one przerwane, kiedy ktoś zakrzyknął, że trzeba zebrać rannych i zabitych. Bodvar przeszedł natychmiast na miejsce, gdzie ostatnio widział Svena. Znalazł go w kałuży krwi, jego własnej i trzech wojów, których zdołał powalić. Oddychał jeszcze ciężko, patrząc zamglonymi oczami na niebo.

- Svenie!

- Przyjacielu, zostaw, zostaw mnie. Widzę walkirie, uśmiechają się do mnie i wyciągają swoje ręce, zapraszając do Valhalli. Pozwól mi odejść, a poproszę Odyna, żeby zarezerwował ci miejsce obok mnie. – Po tych słowach zakrztusił się krwią, która zaczęła spływać cienką strugą po jego policzku, ginąc gdzieś w bujnej brodzie.

- Do zobaczenia w Valhalli przyjacielu.

Wieczór nadszedł znacznie szybciej, niż Bodvar przypuszczał, kiedy zajęty był pomaganiem w przenoszeniu martwych towarzyszy na jedno miejsce. Nie było ich więcej niż dwudziestu, co przy sześćdziesięcioosobowym oddziale było całkiem dużym odsetkiem.

- Zajmijcie się wszystkimi, wrócę rano. Gdybym nie pojawił się do południa, wracajcie beze mnie i powiedzcie, jakiej zbrodni dopuścił się jarl Harald oraz Halfdan, łamiąc przysięgę złożoną na młot Thora.

Obóz oddziału Halfdana znajdował się w pobliskiej kotlince. Na widok zbliżającego się Bodvara, strażnicy zawołali po swojego jarla, który pojawił się osobiście, aby powitać wizytatora.

- Powiedział, dlaczego zdradził?

- Powiedział, że chce rozmawiać z tobą przed śmiercią.

- Zgoda, gdzie on jest?

- Przywiązaliśmy go do pala na skraju obozu.

Bodvar ruszył we wskazane miejsce, gdzie zastał go widok skulonego Haralda.

- Jarlu?

- Bodvarze! – Nieruchomy, jak zdawać by się mogło, mężczyzna zaskakująco szybko wstał.

- Chciałeś ze mną rozmawiać.

- Zdradziłem was. Zdradziłem Odyna na rzecz Lokiego, a teraz on zdradził mnie.

- Jak w ogóle mogłeś mu uwierzyć? Nigdy nie miałem cię za głupca…

- On obiecał mi, że jeśli będę walczył w jego imieniu i pozwolę, abyśmy przegrali bitwę, to w przyszłości będę traktowany jak król. A teraz mnie zdradził! Przeklinam go!

- To oczywiste, że cię zdradził. To bóg oszustw i kłamstw.

- Nie rozumiesz. Pamiętasz jak zginął król Ella z Nortumbrii?

- Syn Ragnara, Ivar Bez Kości, wykonał na nim krwawego orła.

- Tak i ja zginę. Potraktowany jak król. Ukarany za zdradę Odyna.

Na moment nastała cisza, którą przerwał szorstko głos jednego ze strażników.

- Dość rozmów. Czas zadowolić bogów śmiercią zdrajcy.

Haralda wzięto na środek placu i oświetlono porozstawianymi dookoła pochodniami. Nakazano mu położyć się na ziemi, a po chwili z jednego z namiotów wyszedł sam Halfdan trzymający w jednej ręce masywnego saksa, a w drugiej toporek.

- Haraldzie, za zdradę bogów zostajesz skazany na śmierć przez wykonanie krwawego orła. Jeśli zniesiesz cierpienia w milczeniu, Odyn wybaczy twe winy i wpuści cię do Valhalli. Jeśli zaś zaczniesz krzyczeć…

Halfdan podszedł do leżącego mężczyzny i saksem wyciął na jego plecach wzór orła. Bodvar widział tylko zaciśnięte powieki Haralda i słyszał jego ciężki oddech. Kiedy kat skończył, odłożył nóż na ziemię i sięgnął po toporek. Kolejnym elementem rytuału było odrąbywanie, jedno po drugim, żeber od kręgosłupa i wyciąganie ich na zewnątrz tak, żeby przypominały rozłożone skrzydła wielkiego orła. Tak też się stało. Każdemu ciosowi Halfdana towarzyszyło głuche stęknięcie leżącego i przytrzymywanego przez strażników Haralda. Po odrąbaniu ostatniego żebra ranę powinno się zasypać solą, jednak tej nie było na składzie, więc kat przeszedł do kolejnego etapu, którym było wyciągnięcie płuc i rozłożenie ich na ,,skrzydłach”, aby z każdym oddechem imitowały ich ruch.

Agonii zdawało się nie być końca, jednak Harald wytrzymał. Nie krzyknął, czym uratował swój honor i mógł dostąpić zaszczytu Valhalli. Po zakończeniu rytuału Halfdan zamknął się w swoim namiocie, a Bodvar pospiesznie wrócił do swojego obozu pomimo zaproszenia na zwycięską ucztę.

- Zginął godnie – powiedział tylko, widząc pytający wzrok towarzyszy.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Nazareth 27.05.2016
    Bardzo dobrze rozegrana fabuła, chociaż część z przerwaniem bitwy i pojmaniem Haralda można by było rozbudować. Jednka podoba mi się klasyka. Zdradliwi bogowie, bitwa, krwawy orzeł. Poprostu nie może się nie podobać. Jedyna uwaga jaką mam to to, że saks (a właściwie seax) jeśli chodzi ci o wikiński nóż bojowy jest rodzaju męskiego.
  • Już saksa poprawiam, dziękuję wielce za wizytę i komentarz :)
  • Lucinda 27.05.2016
    Tak, no to już wiem, jak to się skończyło... Czytając, miałam podobne wrażenie jak Nazareh, jeśli chodzi o zakończenie tej walki, mimo to podobało mi się. Scena śmierci nie powinna mnie w sumie zaskoczyć, w końcu to wikingowie, ale jednak metoda wydała mi się dość... hm, pomysłowa? Całość mi się podoba, choć tematyka raczej nie moja, przynajmniej póki co.
    ,,Bodvar widział jeszcze tylko kilka razy Svena, machającego swym toporem" - zbędny przecinek;
    ,,Za Lokiego (przecinek) towarzysze!" - zwrot bezpośredni;
    ,,dał się słyszeć głos Halfdana, występującego z szeregów" - bez przecinka;
    ,,abym wiedział (przecinek) z kim mam do czynienia";
    ,,powiedzcie (przecinek) jakiej zbrodni dopuścił się jarl Harald oraz Halfdan";
    ,,Nieruchomy, jak zdawać by się mogło (przecinek) mężczyzna zaskakująco szybko wstał";
    ,,wyszedł sam Halfdan, trzymający w jednej ręce" - bez przecinka;
    ,,Bodvar pospiesznie wrócił do swojego obozu, pomimo zaproszenia na zwycięską ucztę" - bez przecinka. 5:)
  • Dziękuję bardzo Lucindo :) Gdybym rozbudował przerwanie bitwy musiałbym pisać jeszcze trzecią część, a na tą na tyle nie miałem pomysłu, że na siłę byłby słaba :)
  • alfonsyna 28.05.2016
    Może rzeczywiście można było parę rzeczy rozbudować, ale - klimat udało się stworzyć i zachować, sam krwawy orzeł już mnie w pewnym sensie satysfakcjonuje na tyle, żeby dać 5, także chyba nie ma sensu nic więcej pisać... ;)
  • Dziękuję pięknie :)
  • Elizabeth Lies 14.08.2016
    Kurde, Loki to mój ulubiony bóg. Ale w sumie słowa dotrzymał. Ode mnie 5
  • Dziękuję uniżenie :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania