Poprzednie częściŁańcuch Rozdział 1-Obóz
Pokaż listęUkryj listę

Łańcuch Rozdział 2-Aquilla musi zniknąć

Król westchnął ciężko podchodząc do okna.

- Nie będę się dwa razy powtarzał Derrianie.

Poszukiwacz westchnął ciężko stając u boku władcy i zerkając na to czego ujrzeć nie chciał. Ogromna flota blokująca port.

- Obóz nie ma pojęcia o tym, że niedługo możemy zostać zaatakowani-stwierdził król-dlatego właśnie musisz zrobić to dyskretnie.

- Wasza Wysokość, ale...

- Nie ma żadnego "ale", to jest rozkaz-warknął król-On jako jedyny nie ma pojęcia o tym czym jest.

- Panie, z całym szacunkiem, to tylko legendy...

Król gwałtownie odwrócił się w stronę Poszukiwacza mierząc w niego kikutem, który pozostał z jego prawego ramienia.

- Powiesz to tym, którzy zginęli? Tym których okaleczył? Nie było Cię przy Arianie, nie masz pojęcia o czym mówisz-wycedził władca.

Derrian cofnął się o krok zaciskając usta w wąską linię.

- Jestem Poszukiwaczem, a nie niańką...

W tym momencie nad miastem poniósł się potężny huk. Derrian w ułamku sekundy doskoczył do okna spoglądając na chmurę dymu unoszącą się w pobliżu Obozu.

- Zaczęło się...

Statki dotychczas blokujące port zaczęły powoli podpływać w stronę doków. Król odwrócił wzrok od okna wbijając spojrzenie w Poszukiwacza.

- Dlaczego jeszcze tu stoisz?-zapytał cicho wskazując ręką na drzwi- Oni właśnie porywają go z Obozu... Nie wiem czy kiedyś jeszcze się spotkamy. Derrianie, Aquilla Faerole musi zniknąć, a Ty masz tego dopilnować.

***

Aquilla kaszlał ciężko próbując złapać oddech co skutecznie uniemożliwiał mu wszechobecny pył. Coś ciężkiego przygniotło go do ziemi odbierając jakąkolwiek możliwość zorientowania się w sytuacji. Słyszał tylko nieskoordynowane krzyki więźniów oraz jeszcze głośniejsze wrzaski Poszukiwaczy, którzy próbowali zapanować nad chaosem. W tym momencie ktoś podniósł ławę przygniatającą chłopaka do podłogi. Aquilla ujrzał twarz Marko, jednego z górników.

- Żyjesz? Wszystko w porządku?

Aquilla skinął głową podnosząc się z ziemi. W tym momencie Marko został dosłownie zmieciony kopnięciem jednego z Poszukiwaczy, który złapał chłopaka za kołnierz podrywając go do pionu.

- Idziemy-mruknął cicho przepychając się przez istny chaos panujący w jadalni Obozu.

Aquilla zmarszczył brwi. Nie znał twarzy tego mężczyzny, do tego jego akcent brzmiał zupełnie inaczej niż ten do którego przywyknął. Chłopak rozejrzał się wokół próbując zorientować się w tym co tak naprawdę się przydarzyło. W ścianie budynku ziała ogromna dziura przez którą widać było ulice miasta. W tym momencie mężczyzna potknął się o leżące na ziemi ciało. Aquilla opuścił wzrok napotykając spojrzenie umierającego Poszukiwacza. Strażnik podniósł zakrwawioną dłoń łapiąc nią nogę chłopaka. Dosłownie w tej samej chwili ciągnięty przez Poszukiwacza Aquilla poczuł że uścisk staje się coraz słabszy. Z zaskoczeniem odwrócił głowę w stronę twarzy mężczyzny, a właściwie tego co z niej zostało. Jeden z górników wykorzystując potknięcie Poszukiwacza uderzył go w twarz ciężkim prętem, który chwilę wcześniej znalazł na podłodze.

- FAEROLE!

Chłopak rozejrzał się dookoła słysząc znajomy głos. Derrian stał przy dziurze wybitej w ścianie zaglądając do wnętrza.

- Ruszże się chłopcze, nie mamy zbyt dużo czasu-krzyknął Poszukiwacz, płynnym ruchem wskakując do zrujnowanej jadalni.

W tym momencie Aquilla poczuł potężne uderzenie w tył głowy, a cały świat spowiła czerń...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Bajkopisarz 27.08.2020
    Ale gdzie się tak spieszysz? Sama akcja, żadnego budowania świata. Co to za kraj, co to za król. Dlaczego jeden Poszukiwacz ma imię, drugi nie? Kto z kim walczy. To można, ba! – trzeba rozbudować. Czytelnik powinien kibicować postaciom, a nie samej akcji.
    Zasady pisania dialogów do weryfikacji.
  • Shashu 27.08.2020
    Dziękuję za komentarz. Być może obrałem złą drogę przy rozpoczynaniu tego opowiadania, moim zamysłem było w najbliższych rozdziałach rozwinąć wątek całego świata. Na obronę akcji, mogę powiedzieć tylko tyle, że Aquilla jako długoletni więzień nie zna otaczającego go w tym momencie świata, chciałem by czytelnik poznał ten świat razem z nim.
  • Clariosis 29.08.2020
    Ojeju...
    Jak na razie zero poprawy, a tylko pogłębienie problemów z części pierwszej. Wiadomo, że dopiero uczysz się prowadzenia historii, więc błędy które popełniasz są normalnie i nie ma co Cię za nie nadmiernie ganić - ja przynajmniej takiego podejścia nie uznaję.
    Muszę się jednak odnieść do tego, co powiedziałeś w poprzednim komentarzu:
    "Na obronę akcji, mogę powiedzieć tylko tyle, że Aquilla jako długoletni więzień nie zna otaczającego go w tym momencie świata, chciałem by czytelnik poznał ten świat razem z nim."
    Okej, mogłabym kupić takie wyjaśnienie, gdyby całość osadzona była w narracji pierwszoosobowej. Czyli główny bohater opowiada historię ze swojego punktu widzenia. Tutaj mamy do czynienia z narracją trzecioosobową. A czym wyróżnia się narrator trzecioosobowy? Tym, że jest... wszechwiedzący. Dlatego rzucenie iluś postaci, bez jakiegokolwiek tła o kogo, gdzie, jak i co chodzi, po czym tłumaczenie tego "chcę, by czytelnik poznał świat razem z bohaterem" nie jest dobrym wyjściem. Sama koncepcja uczenia się świata z postaciami jest świetna, gdyż pozwala wczuć się w historię i ją przeżywać - ale tutaj to nie działa. Tak jak wspomniał Bajkopisarz, to można, ba, trzeba rozbudować. Nie "łopatologicznie" czy encyklopedycznie, ale zrobić takie zarysowania, by czytelnik rozumiał choć trochę, a reszta wyjaśni się z czasem. Jeżeli więc chcesz, by historia porywała czytelników, musisz włożyć w nią jeszcze wiele pracy. Wiadomo, że nie od razu będziesz pisał niczym najwięksi zawodowcy, ale nie o to tu chodzi - po prostu by historia miała odpowiednią ilość szczegółów, logicznie się układała i wzbudzała emocje, to jest najważniejsze. Bo liczę, że na tym Ci właśnie zależy - masz pomysł i chcesz go zrealizować, by podobał się innym. Jeżeli tak jest, warto do tego dążyć.

    Uważam również, że powinieneś przede wszystkim czytać uważnie tekst, zanim go wstawisz. Mamy tu do czynienia z naprawdę krótkim odcinkiem tekstu, a chaos, jaki napatoczył się w jednym z momentów jest po prostu przygnębiający:

    "Aquilla skinął głową podnosząc się z ziemi. W tym momencie Marko został dosłownie zmieciony kopnięciem jednego z Poszukiwaczy, który złapał chłopaka za kołnierz podrywając go do pionu.

    - Idziemy-mruknął cicho przepychając się przez istny chaos panujący w jadalni Obozu.

    Aquilla zmarszczył brwi. Nie znał twarzy tego mężczyzny, do tego jego akcent brzmiał zupełnie inaczej niż ten do którego przywyknął. Chłopak rozejrzał się wokół próbując zorientować się w tym co tak naprawdę się przydarzyło. W ścianie budynku ziała ogromna dziura przez którą widać było ulice miasta. W tym momencie mężczyzna potknął się o leżące na ziemi ciało. Aquilla opuścił wzrok napotykając spojrzenie umierającego Poszukiwacza. Strażnik podniósł zakrwawioną dłoń łapiąc nią nogę chłopaka. Dosłownie w tej samej chwili ciągnięty przez Poszukiwacza Aquilla poczuł że uścisk staje się coraz słabszy. Z zaskoczeniem odwrócił głowę w stronę twarzy mężczyzny, a właściwie tego co z niej zostało. Jeden z górników wykorzystując potknięcie Poszukiwacza uderzył go w twarz ciężkim prętem, który chwilę wcześniej znalazł na podłodze."

    Nie żartując, musiałam przeczytać ten fragment z siedem razy, a nadal nie mam pojęcia co się tutaj stało.
    Najpierw czytamy, że Aquilla został podniesiony za kołnierz przez POSZUKIWACZA, który kopnął strażnika, lub górnika, bo tutaj nie jestem pewna:
    "W tym momencie Marko został dosłownie zmieciony kopnięciem jednego z >Poszukiwaczy,< który złapał chłopaka za kołnierz podrywając go do pionu."
    Później czytamy, że mężczyzna potknął się o ciało, a Aquilla opuszcza wzrok i patrzy na umierającego POSZUKIWACZA:
    "W tym momencie mężczyzna potknął się o leżące na ziemi ciało. Aquilla opuścił wzrok napotykając spojrzenie umierającego >Poszukiwacza.<"
    To w końcu POSZUKIWACZ kogoś kopnął i podniósł chłopca, czy kto? Kto umiera, kto kogo niesie?
    Dalej czytamy, że to STRAŻNIK podnosi zakrwawioną dłoń łapiąc nią nogę chłopaka:
    ">Strażnik< podniósł zakrwawioną dłoń łapiąc nią nogę chłopaka."
    No i znów pytanie... Kto tu umiera, kto kogo niesie?
    I nagle "ciągnięty przez >Poszukiwacza< Aquilla"... Ale przecież przed chwilą było "Aquilla opuścił wzrok napotykając spojrzenie umierającego >Poszukiwacza.<" Ponawiam pytanie: kto kogo kopnął, kto kogo niesie, kto umiera? Ja rozumiem, że można się pomylić, ale tutaj nie wiadomo o kim mowa, kto jest kim, po co i dlaczego. A nie o to chodzi w czytaniu opowiadań/powieści fabularnych, by się głowić nad jednym wycinkiem co, kto, jak i o kogo chodzi. Opis do absolutnej rozbiórki i przebudowy.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania