Poprzednie częściMamidło

Mamidło cd.

Wrocław. Czasy współczesne.

 

- Róża świetnie sobie radzi. - powiedziała pani Kinga wychodząc z pokoju. - Martwi mnie tylko, że jest ostatnio podenerwowana. Nie wie pani co może być powodem? - dodała już przy zamkniętych drzwiach.

- Mała bardzo przeżywa utratę swojej kotki. - Aneta wiedziała, że nie to było tym powodem, ale była to najbardziej przekonywująca odpowiedź i jedyna jaka przyszła jej teraz do głowy. Co prawda Afera zniknęła dwa tygodnie temu, jednak Anecie udało się przekonać Różę, że jej pupil na pewno przebywa w zwierzątkowym dworze, gdzie mieszkają najróżniejsze zwierzątka i jest szczęśliwa. Jej niepokój wynikał zupełnie skądinąd, ale o tym nie mogła jej powiedzieć.

- Musiała być do niej bardzo przywiązana. Ale z czasem zapomni, prawda?

- Tak... Na pewno. - Aneta odparła z ulgą, zadowolona, że młoda nauczycielka nie będzie drążyć już tego tematu. Przynajmniej przez jakiś czas.

Pożegnały się i umówiły na kolejne lekcje po weekendzie. Róża ze względu na swoją anomalię musiała pobierać naukę w domu. Była albinoską. Dlatego też nie chodziła do przedszkola i nie miała koleżanek, jednak nigdy się nie skarżyła. Miała swoją panią nauczycielkę i swoją nianię, no i mamę i to jej wystarczało. Poza tym intelektualnie rozwinięta była ponad swój wiek i przebywanie z dorosłymi ewidentnie jej odpowiadało. Zaczęła już zerówkę – a to (jak mówi jej mama) poważna sprawa.

Grudniowe sobotnie popołudnie jak zwykle spędzała w swoim pokoju malując kredkami kolejne obrazki. Kiedy mama wróci z pracy będzie miała dla niej gotową niespodziankę. Pani Zosia (jej niania) przygotowywała w kuchni podwieczorek. Jej trzpiotowate nucenie dochodzące zza uchylonych drzwi doprowadzało Różę do regularnego chichotu, ale poza tym bardzo ją lubiła.

 

- Hej, hej. Jest tu kto!? - wołanie Anety poderwało córkę zza biurka niczym huragan. Pobiegła do przedpokoju i z wysokim podskokiem rzuciła się jej w ramiona. Po chwili odepchnęła się lekko – w pośpiechu nawet nie zauważyła, że jej płaszcz obsypany jest świeżym białym puchem.

- Brr... - wstrząsnęła się lekko i uśmiechnęła ponownie obejmując jej szyję.

- Jak minął dzień, skarbie? - Aneta pocałowała córkę, postawiła ją delikatnie na podłodze i odwinęła z ramion gruby szal.

- Mam coś dla ciebie, mamo!

- Naprawdę? Co takiego?

Róża w tym samym tempie, co wybiegła z pokoju, teraz popędziła z powrotem. Aneta ledwo zdążyła rozebrać się z wilgotniejącego od gęstego śniegu płaszcza, a ta stała przed nią z pokolorowaną kartką i szerokim uśmiechem na białej jak mleko twarzy.

- Ojej... Wspaniale! - pochwaliła ją. - To pewnie pani Zosia?... - i szepnęła pochylając się z palcem umieszczonym na rudowłosej postaci z obrazka.

- Tak.

- A to pani Kinga...

- Taak. - dziewczynka uśmiechała się coraz szerzej. Jej bladoniebieskie oczy zabłyszczały.

Przez moment Aneta zawahała się. Początkowo sądziła, że trzecią bohaterką w wykonani jej córki jest ona, ale nic się nie zgadzało: włosy miała długie i jasne ( Aneta była krótko ostrzyżoną brunetką), rozpuszczone wzdłuż, aż do pasa, prostą jasną suknię do kolan i bose stopy. Rysunek, choć może nie nie wybitny, ale można było bez wątpienia rozpoznać osoby na nim namalowane (chociażby po podkreślanej przez Różę fryzurze) a ta nie przypominała żadnej znanej jej kobiety.

- A to kto? - zapytała ze skrywanym niepokojem.

- To jest pani, która czasami przychodzi, ale nie wiem jak ma na imię...

- Przychodzi do pani Zosi, czy do pani Kingi?

- Przychodzi do mnie, mamo. Jest bardzo miła.

Coś potrząsnęło sercem Anety, jednak nie chciała ciągnąć tego tematu w obecności niani. Czuła, że to może być przydatna wskazówka odnośnie nękających Różę koszmarów. Postanowiła kontynuować tę rozmowę podczas wieczornego spaceru.

- Chodźmy sprawdzić lekcje.

 

Przydrożne latarnie tliły się żółtym światłem, odbijając na śniegu miriady połyskujących iskierek. Zimowy pejzaż miasta urzekał świeżością i ciszą. Ulica była prawie pusta. Aneta trzymała opatuloną Różę za rękę. Szły wolno dopiero co odśnieżonym chodnikiem. Mróz szczypał je za nosy, ale żadna pogoda nie odciągnęłaby ich od codziennych spacerów po zachodzie słońca.

- Kochanie, pamiętasz obrazek, który dziś dla mnie namalowałaś? - zagadnęła delikatnie Aneta. Ostatnie co mogłaby zrobić, to ją wystraszyć, a to pogorszyłoby tylko sytuację.

- Tak, mamo. Jasne, że pamiętam. Narysowałam panią Kingę, panią Zosię i panią... Tą panią, co czasem przychodzi.

- No tak. A ile razy była? Pamiętasz?

Dziewczynka na chwilę zamyśliła się, próbując przypomnieć sobie dokładnie wszystkie razy.

- Trzy... Nie, cztery.

- A kiedy ostatni raz była?

- Wczoraj w nocy.

- W nocy?

- Tak. Zawsze przychodzi w nocy. Mamo zimno mi. Możemy już wracać?

- Tak? - zająknęła rozkojarzona Aneta. - Tak. Oczywiście. Chodźmy.

Dziś raczej nie dowie się więcej. Nie będzie naciskać. Może lepiej będzie trochę zaczekać a mała sama jej wszystko powie. Była pewna, że tajemnicza pani ma związek z jej koszmarami i niespodziewanymi atakami histerii. Zastanawiała się, czy nie czas udać się do jakiegoś porządnego specjalisty. Z drugiej strony miała nadzieję, że za jakiś czas wszystko wróci do normy, że kobieta, która ją nawiedza nocami to tylko senny majak i Róża z czasem o wszystkim zapomni.

 

Przeraźliwy krzyk Róży dobiegał z bardzo odległego miejsca, jakby z innego świata, ale gwałtowne uderzenie świadomości ściągnęło Anetę do niego z powrotem w ułamku sekundy. Zanim dobiegła do jej sypialni, beztroska senna zabawa w domku letnim, w którym przebywała jeszcze przed momentem przepadła w mieszaninie oszołomienia i strachu. Bała wyobrazić sobie, co mogłoby wywołać tak potworny krzyk. Wiedziała, że nie był to jeden z tych złych snów, które nękały Różę od miesięcy – nie tym razem!. Ta pewność sprawiła, że jej serce omal nie zamarło. W ciągu tych kilku sekund, zanim włączyła światło w jej pokoju, strach zdążył przerodzić się w ledwo kontrolowaną panikę. Jednak dopiero to, co zobaczyła przepełniło ją grozą i na jedną niekończącą się chwilę pozbawiło zdolności mówienia.

Następne częściMamidło cd.1 Mamidło cd.2

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • OLGA73 14.06.2015
    cdn.
  • Mroczhna 14.06.2015
    Kuwa, no podoba mi się, no podoba! :D Wciąga.
    Występują tam jedne z moich ulubionych wątków w utworach, mianowicie:
    - dziecko kontaktujące się ze zmarłymi/ duchami.
    - przerwana akcja w idealnym momencie, czyli coś w stylu "zaczęło się coś dziać, ale żeby się dowiedzieć co, muszę przeczytać kolejny rozdział/ dalszą część. Dzięki czemu będę czekać na dalszą część.
    - wścibska, troskliwa nauczycielka, która zauważa problemy ucznia (pani Kinga)
    6/5. :)
  • OLGA73 14.06.2015
    Ha, ha. No dobra. Ja też jeszcze nie znam dalszego ciągu.
  • KarolaKorman 14.06.2015
    To musisz szybko działać bo czekające na kolejną część są już dwie 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania