Marudzenia Szalonego Królika (19) Tragedia w pszczyńskim szpitalu
W pszczyńskim szpitalu doszło do jednej z najgłośniejszych tego roku tragedii. Umarła kobieta oraz jej nienarodzone dziecko. Pani Izabela we wrześniu wykonała badania, z których wynikało, że jej nienarodzone dziecko może mieć liczne wady. Mimo wszystko zdecydowała się donosić ciążę.
Niestety w szpitalu pszczyńskim trafiła na standardową opiekę, na jaką możemy liczyć w Polsce. Z SMS pani Izabeli wynikało, iż tak naprawdę nikt nie interesuje się jej stanem zdrowia. Poinformowano ją jedynie, że by podjąć jakiekolwiek działania, muszą czekać na obumarcie płodu, by móc działać. Czy zdawali sobie sprawę, że taka decyzja może zagrażać życiu matki? To jest pytanie, na które będzie musiał odpowiedzieć sąd.
Nie ukrywam, że brak zainteresowania lekarzy jest mi dobrze znany. Moja żona ponad dwanaście lat temu rodziła tuż przed Wielkanocą i także nikt się nią nie interesował. Dlaczego? Bo na dyżurze była jedynie jedna pielęgniarka. Na szczęście wtedy nie było epidemii i mogłem być z żoną, a ona cierpiała, dziecko, o czym nie wiedziałem, dusiło się, a ja próbowałem znaleźć jakąkolwiek pomoc. Dopiero o siódmej rano, gdy pojawili się lekarze, zażądałem by zrobili cesarkę. Nie zrobili tego, ale wymusili poród. Karolinka była poduszona i miałem szczęście, że tylko na tym się skończyło. Pamiętajcie, jak sytuacja w szpitalu jest naprawdę zła, to możecie zadzwonić na policję. To może uratować wasze życie!
Mniej szczęścia w tym samym szpitalu miał polski sztangista Bartłomiej Bonk. Jedno z jego dzieci (ciąża bliźniacza) urodziło się z niedotleniem mózgu, a w wieku piętnastu miesięcy umarło. Ojciec dziecka wyrokiem sądowym otrzymał odszkodowanie od szpitala, a sprawa lekarki odbierającej poród została umorzona. Niestety taki jest obraz naszej służby zdrowia, a przypadków, jakie opisałem pewnie wiele.
Na wiadomość o pszczyńskiej tragedii ludzie wyszli na ulicę, by walczyć z ustawą aborcyjną. Tylko że w tym przypadku aborcja była możliwa. Niestety ludzie i tak wiedzą swoje, bo przecież każdy pretekst jest dobry. A ludzi bardzo łatwo wyprowadzić na ulicę i jeszcze łatwiej wzbudzić u nich skrajne emocje. Tak właśnie jest w tym przypadku.
A może lepiej zadać sobie pytanie, dlaczego tak się dzieje? Każda osoba korzystająca z naszej rodzimej bezpłatnej służby zdrowia musiała nieraz się spotkać z bezwzględnym traktowaniem nas pacjentów. Znajdując się na SOR, czy też w szpitalu przestajemy być ludźmi. Jesteśmy pacjentami, często leczonymi przez starych, przemęczonych lekarzy. To tutaj właśnie leży problem. Od lat (dokładnie od 1984 roku!) kształcimy zbyt mało lekarzy. Do 2007 roku na studiach medycznych było mniej niż trzy tysiące miejsc. W ostatnim czasie się to zmieniło i teraz tych miejsc jest nieco ponad dziesięć tysięcy. Co gorsza, wielu lekarzy wyjechało na zachód i teraz z naszej kochanej ojczyźnie lekarzy mamy zbyt mało i musimy przygotować się na jeszcze gorsze czasy. Kolejnym problemem jest bardzo mała ilość miejsc na specjalizacjach. W tym przypadku, by zostać lekarzem specjalistą, trzeb mieć bardzo dobre znajomości.
Co rusz w prasie lokalnej, czy też krajowej pojawiają się informacje, że z powodu braku lekarzy szpitale są zmuszone zamykać oddziały to wewnętrzny, chirurgiczny, neurologiczny, pediatryczny, a także szpitalne oddziały ratunkowe. Nas to wszystkich dotyczy, ale nikt z tego powodu nie wyszedł na ulice. Dowiadujemy się, że w poczekalni zmarł pacjent. Tragedia, ale cóż poradzić. Na ulice nie wyszliśmy.
Z pszczyńską tragedią sytuacja jest inna, bo dotyczy delikatnej sprawy, którą politycznie bardzo łatwo wykorzystać. Osoby, które wychodzą na ulice, być może przyczynią się w przyszłości do liberalizacji prawa aborcyjnego i dojedzie do tysięcy cichych tragedii. O nich nie będziemy jednak mówić, bo przecież to nie będą ludzie, a płody.
Znany ludzkości mechanizm od lat. Odbierzmy komuś miano ludzi i możemy z nimi zrobić cokolwiek. Swego czasu ludźmi nie byli Murzyni, Indianie, nie byli nimi Żydzi, Cyganie czy też Polacy. Homoseksualizm w Niemczech był karany do 1994 roku. Wiedzieliście to? Odczłowieczone istoty łatwiej zabić, czy też zeszmacić. Prawda, że tak jest? Czy naprawdę chcemy się cofać do bardziej barbarzyńskich czasów, kiedy silniejszy wygrywał?
Publiczna służba zdrowia nie ma alternatywy albo mamy lekarza nawet miernego, albo nie mamy oddziału. Może wymuśmy na partiach, by przygotowały realną i możliwą do wykonania reformę służby zdrowia. Przymuśmy, by Polska sprowadziła lekarzy z innych krajów. Z Ukrainy, Białorusi, a może z Indii? Jeżeli nic nie zrobimy to podobne tragedie będą się powtarzać, a my wciąż będziemy skłóceni.
Komentarze (180)
Ciekawa jest jednak ta zależność, że najpierw wszystkie media pieprzą tylko o jednym (pandemia), a potem to już się zaczynają tematy zastępcze (aborcja, migranci, LGBT) i tak dalej. Cztery.
Pozdrawiam
Mnie lekarze kilka razy /ostatnio dekadę temu/ ratowali życie. A dwa lata temu, zwykła ratowniczka z SOR-u, córka znajomych, która bez uprawnień /nad ranem/ wykonała badanie potwierdzające zator płucny i niejako wyrwała mnie śmierci.
Opisywana sprawa - za autorem, to sąd będzie rozstrzygał o ew, błędzie lekarskim.
Hieny cmentarne przeszły wczoraj w pląsach ze śpiewką ***** ***, w******ć. wystarczy rzetelnie pogoglać. Dziś nie mają nawet słowa przepraszam dla rodziny.
Teraz czekają na inny news.
Pozdr.
Pozdrawiam
Gdyby rodzina śp. pani Izy nie nagłośniła sprawy, gdyby ludzie wczoraj nie wyszli na ulice polskich miast, nie byłoby reakcji.
Manipulacją totalną jest twierdzenie, że akcja oddolna jest wynikiem opozycji, że jest stricte polityczna.
Podłość.
Ludzi szlag trafił, buntują się przeciw sytuacji, gdzie lekarze na wszelki wypadek, aby nie być pociągnięci do odpowiedzialności karnej z tytułu zeszłorocznego wyroku, czekają na obumarcie płodu, licząc, że organizm ciężarnej będzie na tyle odporny, że sepsa się nie pojawi, lub jeśli już antybiotykami (po wymuszonym porodzie martwego ciała, które toksynami zatruwa organizm kobiety) ją zwalczą.
Oczywiście, opozycja wykorzysta tragedię. To normalne. Władza też skrupulatnie wykorzystuje błędy opozycji.
Jasnym dla mnie było, że winą władza obarczy lekarzy, aby zdjąć z siebie odium fundamentalizmu.
I fakt, mamy kiepską służbę zdrowia.
I fakt, zdarzają się porody takie jak miała Twoja żona. I to oczywiście wina lekarzy.
ALE, nikt jeszcze przed rokiem nie czekał z lekarzy na śmierć nienarodzonego, aby ratować kobietę.
"Jasnym dla mnie było, że winą władza obarczy lekarzy, aby zdjąć z siebie odium fundamentalizmu". - Nie władza tylko rodzina ofiary.
Po pierwsze. Znajdź mi jedną historię polskiego położnictwa od czasów PRL-u, w której kobiecie ciężarnej lekarz powiedział, że musi najpierw urodzić martwe dziecko, a potem się zajmą jej stanem zdrowia.
Esemes o takiej treści p. Iza wysłała do matki na kilka godzin przed śmiercią.
Po drugie, nie jest podłością podpięcie się opozycji w akcję protestu, bo protest służy wszystkim kobietom w wieku rozrodczym, by nie umierały dla dobrego samopoczucia przeciwników aborcji.
Po trzecie, zanim się zaatakuje, samemu trzeba ogarnąć zapisy prawne ubiegłorocznego wyroku TK.
Oczywiście one nie nakazują zabijania ciężarnych w razie zagrożenia zdrowia i życia, ale jednocześnie zabraniają aborcji płodów/dzieci z nieuleczalnymi wadami letalnymi, skutkującymi śmiercią dziecka.
Jak lekarz ma to interpretować, jeśli za aborcję w tej sytuacji może pójść siedzieć?
Pomyśl.
A na motorze zginęło wielu, w tym mój wujek w 80'.
Zadowolony?
Natomiast znam kumpla, pojeba, który sprzeciw wobec aborcji tłumaczy wrednością bab. On się narobił, wbił swe cenne nasienie, a ona nawet nie potrafi dzieciaka urodzić.
A Twoja babcia, jak mniemam, była w ciąży, kiedy aborcja była legalna na życzenie.
Fakt, nie przekazuję komunikatów dnia.
Doszło do krwotoku wskutek pęknięcia jajowodu, dopiero wtedy wylądowała na stole i zrobili jej cesarkę.
Pozdrawiam
A tu nie mówimy o pozamacicznej, tylko o sytuacji, kiedy lekarze uznaliby płód za zagrożenie i dokonali aborcji, a później ktoś by uznał, że nie było zagrożenia i była to aborcja nielegalna.
A to jest karalne.
Pomijając fakt, że aborcji już nie można dokonać, mimo stwierdzonych, poważnych wad płodu.
Więc nie zaryzykowano i taki jest efekt.
https://opoka.org.pl/biblioteka/F/FE/gn201111-podwojny.html
Ty bardziej lubisz dyskutować niż myśleć, więc nie ma co pisać.
W tym kraju można wszystko i wszystkim już udowodnić. A przynajmniej sporządzić akt oskarżenia.
I po to są te protesty, człowieku.
Chcesz spać spokojnie, to śpij.
Chcesz się okłamywać, okłamuj.
Dla ginekologów położników najważniejszy termin to "żywa ciąża".
Żywa ciąża nie może się pojawić w dokumentacji aborcji. Bo... lekarze wolą nie mieć nic wspólnego z prokuratorem.
"Martwa ciąża" - bezpieczny glejt.
Wyobraź sobie, że udokumentowano kilkanaście przypadków przeżycia dzieci z ciąży pozamacicznej na świecie. I dlatego prawdopodobnie odwlekano aborcję u kobiety do momentu, kiedy jej życie zawisło na włosku wskutek krwotoku z pękniętego jajowodu.
Jakie jest nastawienie Ziobry do lekarzy po śmierci jego ojca - wie chyba każdy.
Kobieta ciężarna w Polsce niech modli się o ciążę, która jej zdrowiu i życiu nie zagrozi.
Na nikogo innego nie może liczyć. Judymów dziś brak,
Bo te protesty dopóki nie zmieni się litery prawa też niczego nie zmienią.
Kończę dialog.
Kemilk - wybacz wielokrotne, ale bezwiedne wypaczenia Twojego nicku.
Nie chce mi się już bić pianę.
Z tego co czytałam, to współczesna medycyna zna 17 takich przypadków.
Zgadzam się. Ale czy ekipa rządząca przestrzega prawa? Czy nie byliśmy świadkami kolejnych absurdów? I nie pytam atakująco, nie chcę rozpętywać kolejnej burzy, raczej pozostawiam do refleksji. Przypominam też, że jest "na stole" projekt przepisów całkowicie zakazujących aborcję.
Tak, "dzięki" tej tragedii, bardzo wątpliwe jest, że pomysł przejdzie. Wcześniej – mógł przejść jak najbardziej. Wnioskuję po wypowiedziach poszczególnych posłów oraz reakcjach ludzi "prorządowych", którzy nawet nie wiedzą co popierają (przykład z naszego forum), ale są "za" i za to "za" będą gotowi pałować i kopać itp.
Odpływasz po prostu od meritum jak nie przymierzając patriota.
Ja jako kobieta powiem, że nie wiem czy w tej chwili zdecydowałabym się na dziecko (nie tylko dlatego, że dbający o swoją skórę lekarz popełni błąd).
I zmienne, że wciąż to faceci mają tyle do powiedzenia.
Wybacz, ale nikt kto nie był w ciąży nie zrozumie w czym rzecz. To jak gadanie o skokach narciarskich przed telewizorem.
Dlatego właśnie takie zerojedynkowe męskie rozmyślania się nie sprawdzają w takich sprawach. O życiu dziecka i kobiety może zadecydować nieświeży kotlet w diecie lekarza, czy jego gorsza dyspozycja danego dnia z jakiegokolwiek powodu. Nie dokładajmy do listy.
Aborcja ze względu na zagrożenie życia kobiety jest jak na razie legalna. Ale moment w którym to zagrożenie już występuje (a kiedy jeszcze nie) nie jest jasny. Tu można różnie interpretować. Wszak wiele kobiet będących na miejscu Pani Izy przeżyło, a wiele zmarło na etapie, który nie powinien nieść niebezpieczeństwa. I tu jest miejsce na strach. Nie tak dawno, w dyskusji na forum Bogumił z Laurą przekonywali mnie, że zmiany wprowadzone przez TK nie dotyczą ciężkich wad płodu i że nadal w takich przypadkach można abortować. Gdy coś tam do nich dotarło, zaczęli pisać, że "furtką jest zagrożenie życia matki" (kopiuj wklej bez zrozumienia z jakiegoś poradnika). I tego boją się lekarze. Że ich działania zostaną podpięte pod "legalną furtkę". Że ktoś za jakiś czas zajrzy w dokumenty i stwierdzi, że jego zdaniem życie matki zagrożone nie było i że na jego oko, aborcja została przeprowadzona ze względu na stwierdzone wady płodu. Naprawdę nie wydaje Wam się to prawdopodobne? Naprawdę lekarze nie mają się czego bać?
To nie jest odpowiedź na moje końcowe pytanie, ale i tak sporo mówi...
Niestety posłowie mają. Skutecznie zgnoili strajkujących.
Ależ ciąża niesie ze sobą ogrom zagrożeń dla kobiety na każdym etapie. I pomyśl o "furtce", o której pisałam. Zaraz po wyroku pojawiło się multum artykułów radzących kobietom "iść w tę stronę". Czyli pewnie płacisz lekarzowi,a on uzna, że ciąża zagraża życiu matki. Niestety, pewnie i nieraz tak się stało. Myślę, że nie jest wcale paranoją głos z tyłu głowy, mówiący "poczekajmy jeszcze chwilę, wtedy nikt się nie przypieprzy". Nie twierdzę, że to właściwy głos, ale czy nie dość naturalny?
"Masz racje, dla mego dziadka strata kilkunastu dzieci i wnuka to było jak oglądanie telewizji."
Nie manipuluj proszę moimi wypowiedziami. Myślę, że stać Cię na dyskusję na wyższym poziomie.
"Problem trudnych ciąż jest znany w mojej rodzinie."
A jednak nie widzisz źródła strachu dla kobiety w obecnej sytuacji. A ja jako kobieta widzę. Trochę przeżyłam i wszystko pamiętam.
O siebie już się nie boję. Ale mam córkę.
"zapomniałeś o zasadzie niewinności?"
"Natomiast mi chodziło, o to, że trzeba udowodnić, iż zagrożenia nie było"
A co powiesz o słynnej sprawie dra Mirosława Garlickiego? Bardziej znanego jako Mirosława G.?
A w "innej sprawie" nie ma domniemania niewinności? Czy lekarz może być spokojny, bo to inna sprawa?
Niestety to są standardy postępowania tej władzy. I lekarze mają podstawy by się bać, szczególnie po zapowiedziach pokazowych procesów aborterów.
"Tjeri Mam nadzieję, że twoja córka nie będzie miała problemów w ciąży."
Dzięki.
Nie odzywam się już więcej.
A Wasze (męskie) rozważania pozostaną akademickie. Bo kobiety się będą bały i lekarze również,bez względu na to, czy uznacie to za zasadne czy głupie.
Miałam już milczeć, ale jeszcze odpowiem.
Tak... Dostał całe ogromne 30 tysi za złamane życie i karierę. Oprócz tego zmarło trochę osób, które po tym zatrzymaniu i słowach Ziobry zrezygnowały z przeszczepów...
Kolejny temat - nowotwór. Jeżeli matka chce przyjmować leki, które mogą uszkodzić dziecko w jej łonie, lekarze nie powinni uzależniać podawania leku od aborcji. Z drugiej strony uszkodzenie zdrowia dziecka na skutek przyjmowania chemii - inhibitory podziałów komórkowych, jest nieludzkie i tragiczne w skutkach. Tutaj są konflikty interesów i zawsze będzie dyskusja czy zniszczyć dziecko chemią, czy je zabić i podawać matce chemię.
zawiniły konowały
Właśnie nie była możliwa, bo uniemożliwili ją lekarze zesrani po wyroku garkuchni. Miała ta kobieta w tym stanie jechać do Czech czy co?
Wybacz, Kemlik, ale tak mi się skojarzyło już w połowie czytania.
Czyli w każdym przypadku tego typu śledztwo. A gdyby pozwolono jej na terminację ciąży, zanim nastąpiły poważne problemy, kobieta by żyła i żadne śledztwo nie byłoby potrzebne.
Mamy prawo do życia. I to powinno być szanowane. Prawo do zabijania jest prawem trudnym i zawsze przebiega w atmosferze kłótni. Ty jesteś za wprowadzeniem prawa do aborcji w przypadku ciąż stanowiących ryzyko śmierci matki. I teraz pytanie, czy aborcja w przypadku każdej ciąży patologicznej - czyli powrót do wcześniejszego prawa czy aborcja w przypadku gdy dziecko po donoszeniu i narodzeniu i tak umrze -np dziecko arlekin.
Po pierwsze teza: PIS jest zły, rząd jest zly, je..ć pis albo jak kto woli. Nic mi do tego, zyjemy w wolnym kraju i każdy może wierzyć w co chce
Po drugie zdarzenie: W Pszczynskim szpitalu zmarła na sepsę kobieta w ciaży. Nie powinno się zdarzyć ale czasem sie zdarzy. Lekarzom nie wszystko sie udaje
Po trzecie narracja i do tego zmierzam. Jest teza, jest zdarzenie, budujemy narracje. PIS zabił kobiete w Pszczynie. Ludzie zastanówcie sie co za bzdury wypisujecie. Czy wy jestescie lekarzami? Skąd wiecie ze w tym szpitalu ktoś na coś czekal z zwiazku z obowiązującym prawem aborcyjnym. Skąd wiecie ze jakiemuś lekarzowi przyszło w ogóle do głowy żeby przejmować się jakims obowiązującym prawem o aborcji akurat w tym przypadku. Pewnie to są dla nich jakieś bzdety. Nie ma na to zadnego dowodu i moim zdaniem lekarze tam mieli to gdzies, nawet o tym nie myśleli. Jakby chcieli zrobić aborcję to na pewno od razu by to zrobili. Pewnie gdyby wiedzieli ze tak sie to skończy to zrobili by to natychmiast jak tylko trafila do szpitala. Tyle że nie wiedzieli że umrze bo pewnie kobiety w podobnych przypadkach od razu nie umierają. Najbardziej prawdopodobnym jest ze albo nie było odpowiedniego zespołu albo były inne porody i nie miał sie nią kto zająć, albo po prostu sie pomylili i kazali jej czekać bo nie jedna juz tak czekała i nic sie zlego nie stało. No ale narracja to narracja, wszystkie rece na pokład. tvn, politycy, jest okazja to walić! Dla jasności; jest mi obojętne kto bedzie rzadzil w tym kraju byleby robił to dobrze.
Pozdrawiam
Bez odbioru.
Jakby Tuska nie ruszyli nawet w sprawie klozetu na peryferiach to spać by nie mogli.
Zapewne też on jest winien tej śmierci co niebawem usłyszymy.
Ależ nam się prymitywny debil - oszołom tu trafił.
Ty masz IQ buta, ruski trollu.
Sugeruję mniamniusiny kobieta.pl :)))
Pozdrawiam
Słyszałem podobną historię z dalszego grona znajomych. Kobieta w 3 miesiącu ciąży poroniła, za oknem zeszłoroczna - ta pierwsza, pandemia, mąż ją woził od szpital do szpitala by ją "wyczyszczono" i się nią zajęto, bo dosłownie z niej krew leciała. Szpitale nie przyjmowały, bo NIE MIAŁA POTWIERDZONEGO COVIDA, a takie mieli wytyczne, że przyjmują tylko covidowych, a inne szpitale - bez testów wtedy jeszcze, że PANI NA 100% NIE WIADOMO CZY MA COVIDA CZY GO NIE MA, WIĘC MOŻE MIEĆ MIMO BRAKÓW OBJAWÓW, nie przyjmiemy, bo to nie zakaźny, i tak ich odsyłali. Nikt nie potrafił im powiedzieć gdzie ich mogą przyjąć, nikt nie mógł wg. wytycznych im pomóc. W końcu dzięki znajomym znajomych, znaleźli lekarza, który przyjął w prywatnej klinice. Ale trauma psychiczna dziewczynie zostanie pewnie do końca życia. Chore, państwo chore, ustawy chore, chore nakazy i zakazy związujące lekarzom ręce.
Pozdr.
i memlacie bez sensa
bo na ep za późno
sterczą w górę sztuczne zęby
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania