Między Tobą, a Facebookiem - Rozdział Pierwszy
Rozdział Pierwszy
Po prologu
Wchodząc na moje konto na Facebooku i ogłaszając mu śmierć Aleksa nie spodziewałem się otrzymania jego danych. Naprawdę, myślałem, że najprościej w świecie usuną konto, aby wszyscy zapomnieli o jego tragicznej śmierci. Nie. I tak nie zapomną - nie przyjaźnił się z każdym, wielu denerwował, ale czy ktoś pamięta o tym po śmierci? Wszelkie żale do żywego człowieka odchodzą w niepamięć - tak jakby były zupełnie nieistotne i jakby w ogóle nie istniały - bez wątpienia, jest to dziwne, lecz na tyle codzienne i powszechne, że robi tak każdy. Bywa nawet, że największy wróg zmarłego wypowiada się na pogrzebie w sposób niezwykle poruszający, mówiąc o nim wyjęte z kapelusza historie jaki on był wspaniały i jakich czynów dokonał. Chciałbym znać motywy takiego działania - podlizanie się komuś?
Wchodząc na jego konto w celu usunięcia go w oczy rzuciło mi się 99+ powiadomień - wchodząc w to okienko zobaczyłem ich conajmniej 200. Kilkaset ludzi zaczęło lajkować jego zdjęcia i posty, a także okazywać swój smutek na jego tablicy. Nawet go nie znali. Byli zupełnie obcymi ludźmi, którzy płaczą nad zupełnie obcym człowiekiem. Nad wyraz głupie i smutne.
Byłeś wspaniałym przyjacielem, nigdy Cię nie zapomnę.
Uważaj, bo jeszcze to przeczyta. Halo, Czy ktoś jeszcze pamięta, że on nie żyje?! Zdaje mi się, że nie.
- Eric, obiad! - zawołała mnie mama. Instynktownie wyłączyłem komputer i pośpiesznie zbiegłem na dół.
Pizza - rodzice nie mają obecnie czasu, ewidentnie przytłacza ich nawał pracy, tego jest za dużo.
Pizza - ot, zwykły kawałek ciasta, lecz niesamowicie smaczny, podziwiam Włochów za takie jedzenie!
Poczułem wibracje w kieszeni - telefon dzwonił. Wyjąłem go i spojrzałem kto chce ze mną gadać. Numer na ekranie sprawił, że niesamowicie się zdziwiłem. Otóż, należał on to matki Aleksa. Z drobnym wachaniem przeciągnąłem słuchawkę na zieloną stronę, której zadaniem było rozpoczęcie połączenia.
W telefonie usłyszałem głos pani Rooke. Czekała na mnie z samochodem pod drzwiami, gdyż chciała ze mną porozmawiać. Przyznam, było to z deczka niepokojące, ale nie będę kobiety rozczarowywał. Dopiero umarł jej syn, więc mogłoby to spowodować zawał albo coś w tym stylu. Starczy mi to, że było czuć okropny żal.
Wsiadłem do samochodu, witając się z kobietą. Miała miły, lecz smutny uśmiech. W jej oczach odbijały się nieprzespane noce pełne łez. Chciałem jej zapytać o to, jak się czuje, ale nie miałem na tyle odwagi.
- Aleks, jak mogę się czuć? Jestem rozbita... - wyczytała pytanie z mojej twarzy - Ty pewnie podobnie.
Przytaknąłem, faktycznie, czułem się okropnie odkąd się dowiedziałem. Nie wiedząc czemu pani Rooke wciąż nie odpalałem samochodu.
- Nie jadę, bo mam do Ciebie pytanie. Czy mógłbyś mi podać dane do konta Aleksa. Wiem, że "zapisał je Tobie w spadku"...
Zamyśliłem się. Rozumiem jej pytanie, ale skoro Aleks chciał bym ja miał te dane, to znaczy, że mam nikomu tego nie dawać...
- Nie mogę, usunąłem już konto, a nie da się go odzyskać. - okłamałem ją...
- Szkoda, mogło to pomóc w śledztwie, ale cóż. Dziękuję.
Wysiadłem z samochodu, a ona błyskawicznie odjechała. To dobrze, niewiele brakowało, a bym się nie powstrzymał... Jakim śledztwie?! Tym którego zaprzestano, bo "samobójstwo"? Bzdury, bzdury, bzdury...
Komentarze (6)
5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania