Miłość mieszka w szafie
Dziś ostatni dzień przed weekendem. Zegar wybija szóstą czterdzieści. Zaspana wyciągam z szafy czerwoną bluzkę z Małą Mi. Kątem oka widzę czarno-białe zdjęcia i rysunki, przyklejone taśmą do drzwi. Mimowolnie się uśmiecham. Każde przedstawia innego mężczyznę i zawiera w sobie odmienną historię.
Pierwszy wisiał tu pewien krasnolud, który zginął w jednej z bitew, okrutnie usunięty przez autora książki. Jego losy spisał potem włamywacz, który złamał stereotypy. Jednak dopiero w mojej głowie okazało się, że ktoś rzucił jakiś tragiczny czar i wszyscy zapomnieli o pewnej czarodziejce. Król Samotnej Góry zawdzięcza jej życie, za które zapłacił, oddając jej swe serce.
Następny pojawił się jego kolega, z książki obok. Również król, który powrócił na tron. Człowiek i elf. Czy to nie romantyczna historia? Szkoda, że przez zaklęcie wszyscy zapomnieli, że nie miałaby miejsca, gdyby nie srebrzystowłosa dziewczyna stęskniona za ukochanym.
Minęło trochę czasu i zawisło ich więcej. Chłopak, na którego przedramieniu znalazł się wąż, przyzywający postać bez nosa i sumienia. To między nim, a lempatką gdzieś z tyłu moich myśli rozkwitło uczucie. Czy to nie urocze, że czasem nienawiść przeradza się w miłość?
Młody władca bitew na śnieżki udowodnił mi, że zawsze można walczyć z mrokiem. A także, że wiara czyni cuda, tak jak wyobraźnia. Poznał pewnego razu dziewczynę, która pomimo wieku nadal w niego wierzyła. Nie wiedział, że przez niego zginęła, ale sprawił, by stała się taka jak on - nieśmiertelna.
Trochę kresek na papierze, a przywołują wspomnienia o czerwonowłosej zielarce prosto z japońskich umysłów. Nie liczy się status społeczny ani materialny - miłość wie lepiej.
Zespół i solista, którzy pokazali mi, że nadal warto żyć, choćby dla ich muzyki i tekstów.
Tylu ich się tu pojawiło, a nadal żaden nie wie, że w mojej wyobraźni ma drugie życie... i drugą połówkę.
Komentarze (2)
ps
ta piatka ode mnie
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania