Miniatura - Jedność poza ciałem
Miękka faktura liści otulała ich ciała. Drzewa rozmawiały między sobą, wciąż tocząc odwieczną dyskusję, jaka jest natura człowieka.
Słońce formowało nadzieję.
Zwykły dzień, który pozostawał w zasięgu wzroku. Los utkany z delikatnych nici. Może to pierwotny duch? Nie, niemożliwe. Pierwotność zdawała się odnosić do zwykłego zezwierzęcenia.
Może to Bóg? Może ludzka zdolność łączenia dwóch niepasujących elementów?
Prawdopodobnie.
Przytulił ją mocniej. Słodki zapach napełnił nozdrza.
Ręką mierzwił długie, ciemne włosy. Pozwalała mu na to, oddana prostej chwili bycia. Jedność. Oddech.
Świat tańczył w szaleńczym galopie. Liście oderwane z drzew, opadały na gładką taflę skóry.
Pocałunek. Zwieńczenie dążenia ducha. Nastała cisza.
Krople deszczu uderzały o suchą ziemię. Las wymieniał ostatnie myśli.
Zasnął.
Pozostawiła wrośnięty w kamień kwiat.
Tak jakby znów zaczynali od nowa.
Tak jakby na powrót stanowili niewypowiedziane.
Komentarze (12)
Poetycko i ze smakiem
Nie wiem, ale podoba mi się to niedopowiedzenie... można snuć jakie się chce wizje. Od życia po śmierć.
Rozmawiały ze sobą, a omawiały coś między sobą, między sobą - prowadziły dyskusję.
Tak mi się wydaje.
Drzewa żyją w swoim świecie, w swoim tempie, ludzie znajdując się fizycznie tuż obok, duchowo zupełnie jakby w innej przestrzeni - drzewa rozmawiają tylko między sobą.
Podobają mi się te dwa zdania:
Miękka faktura liści otulała ich ciała. Drzewa rozmawiały między sobą.
I nic więcej do mnie nie dociera ;-). 5:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania