Mistrz Ragez Rozdział 1

Wszystko zaczęło się od tego, gdy Iza usłyszała od rodziców, że zostaje sama w domu na weekend. Bardzo się z tego powodu ucieszyła, albowiem gdy nie było rodziców w chacie to ona była szefem i mogła robić to na co miała ochotę. Szykował się odlotowy weekend, tak jej się przynajmniej wydawało...

 

Wstała o 10 godzinie. Rodzice już dawno byli w drodze nad morze, zapowiadał się gorący weekend, więc chcieli to wykorzystać. Czemu Iza nie pojechała z nimi? Bo miał być to romantyczny wyjazd rodziców - tylko we dwoje, no ale nie ważne.

Izabela zjadła sobie szybko śniadanie i zabrała się za swoją aktualną książkę. Po dwóch godzinach ciekawej lektury obejrzała kilka odcinków ukochanego serialu, a następnie zabrała się za robienie jajecznicy na obiad. Po obiedzie wpadła na pomysł by urządzić sobie wycieczkę rowerową. Miała jeszcze w zanadrzu kilka nie przebytych tras które trzeba było zbadać. Wzięła rower i o 16 wyjechała z domu.

 

Jechała ścieżką w lesie, którą nigdy wcześniej nie eksplorowała. Drzewa były wysokie i rzucały cień na drogę. Pomimo mocnego słońca w lesie nie było dość jasno. Można było usłyszeć różne odgłosy ptaków, a nawet jeśli ktoś miał szczęście od czasu do czasu jakiegoś zobaczyć. Po godzinie jazdy postanowiła zrobić sobie przerwę i usiadła pod drzewem. Przyroda otaczającą ją wokół sprawiła że, dziewczyna się zrelaksowała, cisza i spokój to jedyne rzeczy które aktualnie przepełniały jej serce. Nagle coś zauważyła, wyglądało to jak dom, ale Iza nie mogła być tego pewna, cel znajdował się daleko i był zasłonięty przez masę drzew. Dziewczyna wstała i zaczęła iść w stronę dziwnego obiektu. Po zrobieniu może 30 kroków była już przekonana, że patrzy ona wprost na starą drewnianą chatę, która była pomalowana na czarny kolor, a wielkością dorównywała małemu domowi rodzinnemu.

Wszystko to było trochę nielogiczne, dom przecież nie mógł być wybudowany w środku lasu. Z tego co wiedziała, by wybudować mieszkanie trzeba było wykupić odpowiednią do tego ziemię.

Teren lasu nie mógł być na sprzedać i na pewno nie nadawał się do wybudowania takiego czegoś. A jednak Iza stała tu i teraz przed czarną dość nie małą chatą. No cóż, skoro znalazła takie dziwactwo, nie wypadało by tego nie zwiedzić, prawda?

 

Drzwi od domu nie były zamknięte. Iza weszła powoli do środka i poczuła zapach mocnej stęchlizny, serce jej trochę mocniej zabiło ze strachu ale to nie cofnęło dziewczyny przed zwiedzeniem chaty. Było trochę ciemno, ale światło padało przez okna, więc dało się zobaczyć kontury mebli takich jak duży stół ciągnący się przez pokój, krzesła czy różne rodzaje szafek. Na pierwszy rzut oka, nie było tu nic niezwykłego, jedyne co przyciągnęło zainteresowanie dziewczyny były schody prowadzące na górę. Może tam będzie coś ciekawego??? Pomyślała Iza i skierowała się w stronę schodów. Na górze było już znacznie ciemniej, znajdowało się tam tylko jedno małe okno, które przepuszczało wiązkę małego światła. Na końcu korytarza znajdowały się drzwi, które można było ledwo dostrzec. Dziewczyna zaczęła iść przed siebie i nagle zamarła w połowie drogi. To co usłyszała, mogło przez ułamek sekundy zdawać się tylko wytworem wyobraźni, ale nie, to nie była jej wyobraźnia. To co usłyszała było tykaniem zegara. "Tik-tak" Bo właśnie taki dźwięk słyszała teraz znacznie wyraźniej. I znowu pomyślała, że coś jest tu nie tak. Czy w opuszczonym domu mógłby być działający zegar??? I jeszcze coś, wcześniej tego nie zauważyła, ale w domu nie było ani jednej pajęczyny, przynajmniej tak jej się zdawało. Racja, przecież jest strasznie ciemno a pajęczyn czasem nie widać nawet przy dobrym świetle. Ale skoro zwiedziła już kawałek chaty, powinna wpaść po ciemku przynajmniej w jedną z nich, a tak się nie stało. Gdy tak rozmyślała, nagle zdała sobie sprawę z tego, że tykanie stało się odrobinę głośniejsze, dziewczyna zaczęła się bać. Pomimo większego już trochę strachu, nie zamierzała odpuścić. Podeszła do drzwi i otworzyła je - mocno zaskrzypiały. W pokoju o dziwo było jasno - były tam cztery wielkie okna, ale także mały stół, kilka krzeseł no i oczywiście zegar. Był to duży stojący zegar z wahadłem - które się przemieszczało z lewej strony do prawej. Zegar miał nie całe 2 metry wysokości i był pomalowany na czarno. Iza podeszła do niego, wsłuchując się w jego tykanie. Nagle stało się coś bardzo dziwnego. Zegar nie robił już serii "tik - tak", teraz robił "tak - tik" i nie było to złudzenie, Iza mogła to wyraźnie usłyszeć. Ale to nie wszystko, wahadło które poruszało się z lewej do prawej nagle zatrzymało się w 3/4 drogi z punktu A do punktu B. Dziewczyna była teraz naprawdę bardzo przestraszona, chciała jak najszybciej wydostać się z tej chaty, zabrać rower i pojechać do domu. Niestety nie mogła się ruszyć, jej nogi zdawały się być sparaliżowane. Tykanie stawało się coraz głośniejsze, teraz nie było go słychać tylko w pokoju, ale także pojawił się w głowie dziewczyny. Nagle zrobiło jej się słabo i musiała utrzymać równowagę by się nie przewrócić. Serce biło jej jak oszalałe, zamknęła oczy i skuliła się na podłodze. Kiedy już myślała, że nie wytrzyma tu ani sekundy dłużej, zegar przestał wariować i niespodziewanie wszystko wróciło do normy. Powoli wstała i popatrzyła na niego. Tykanie znów było normalne, tak samo jak ruchy wahadła, a w pokoju znów zapanował bezgraniczny spokój. Kiedy dziewczyna myślała, że najgorsze już za nią, niespodziewanie z mroków pokoju ukazały się dwa duże czerwone ślepia, czegoś co mogło być psem, bestia zaczęła warczeć . Iza krzyknęła i zaczęła panicznie uciekać. Wyskoczyła z pokoju jak torpeda, biegnąc ku schodów, nie zatrzymywała się ani na chwilę. Słyszała tupot łap bestii, która ją goniła oraz jej warczenie. Teraz była już prawie przy drzwiach wyjściowych, już miała je otworzyć, gdy nagle się przewróciła. To nie może tak się skończyć - pomyślała. Wnet szybko stanęła na nogi i doskoczyła do drzwi, które okazały się zatrzaśnięte. Zaczęła z całej siły szarpać za klamkę, spojrzała kątem oka na schody z których teraz zbiegał potwór. Bestia teraz była oddalona od Izy jakieś trzy metry, skoczyła na swoją ofiarę. Dziewczyna w ostatniej chwili otworzyła drzwi i wybiegła na podwórze szybko zamykając je za sobą. Udało się, to koniec piekła - pomyślała dziewczyna - teraz zabrać rower i do domu. Taka właśnie myśl przenikała jej przez głowę, lecz to co przed sobą zobaczyła spowodowało, że ten oto pomysł w ułamku sekundy zgasł niczym słaby płomień. Przed nią nie znajdował się już piękny zielony las, który jest niedaleko jej domu, lecz szara duża pustynia, która była zupełnie innym miejscem... kolejny rozdział za tydzień, autor opowiadania TrykusiewiczPL

Następne częściMistrz Ragez - Rozdział 2

Średnia ocena: 3.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Canulas 21.02.2018
    Obadam dziś wieczorem albo jutro. Nie zakładaj nowych wątków. Pytaj w pitoleniu o takie rzeczy.
  • Canulas 21.02.2018
    Jakbym się zakręcił, kopnij mnie gdzieś pod jednym z opowiadań.
  • Kim 21.02.2018
    Cześć!
    Zabieram się za czytanie. Wytknięte błędy traktuj jako pomocny gest, nie jako złośliwość.

    1) Już w pierwszych pięciu zdaniach trzykrotnie używasz słowa "roziców/ rodzice" oraz nadużywasz słowa "weekend". Znajdź może jakieś zamienniki, by wykluczyć powtórzenia.
    2) "Izabela zjadła sobie szybko śniadanie i zabrała się za swoją aktualną książkę." - wyrzuć to "sobie" i to szybciorem!
    3) "Po obiedzie wpadła na pomysł by urządzić sobie wycieczkę rowerową." - znowu "sobie". Zjadłeś też przecinek przed "by"
    4) "tras które trzeba było zbadać" - brak przecinka przed "które"
    5) "niespodziewanie z mroków pokoju ukazały się dwa duże czerwone ślepia" - ładnie
    6) "pomysł w ułamku sekundy zgasł niczym słaby płomień" - też nieźle.

    Nie wytykałam wszystkich błędów, ale brakuje Ci masy przecinków, zwłaszcza przed "który/która", "ale" itp. Masz też sporo powtórzeń. Unikaj zbyt częstego stosowania czasownika "być". Widać, że masz jakiś pomysł, ale nad tekstem musisz jeszcze przesiedzieć. Pracuj dalej! 4 z minusem na zachętę.
  • TrykusiewiczPL 21.02.2018
    Dzięki
  • fanthomas 21.02.2018
    słowo zegar zdecydowanie zbyt często pada, cyfry słownie. Ogólnie nie jest źle, ale pomysł mnie nie porwał na razie. 4
  • TrykusiewiczPL 21.02.2018
    Dzięki, co do słowa zegar nie ma dla niego synonimów. Można zastąpić słowem budzik lub czasomierz ale było by to nieodpowiednie moim zdaniem.
  • Canulas 21.02.2018
    To polećmy z tym.

    Ok, tak. Do przecinków się nie przypierdalam, bo sam z nich jestem kalafiior. No chyba, że jakieś wulgarne zaniedbanie poczynisz.

    "Bardzo się z tego powodu ucieszyła, albowiem gdy nie było rodziców w chacie to ona była szefem i mogła robić to na co miała ochotę." - brzydkie zdanie poprzez 2x to. Pełne niepotzrebnych nadpowiedzeń. Nainformacji.

    Bardzo się z tego powodu ucieszyła, albowiem, gdy nie było rodziców w chacie, ona była szefem i mogła robić, na co miała ochotę. - też cuda nie "upłodziłem, ale coś wyciąłem.

    "Wstała o 10 godzinie. Rodzice już dawno byli w drodze nad morze, zapowiadał się gorący weekend, więc chcieli to wykorzystać. Czemu Iza nie pojechała z nimi? Bo miał być to romantyczny wyjazd rodziców - tylko we dwoje, no ale nie ważne.

    10 słownie (godzinie - do wyrzucenia - nadpowiedzenie) Po rodzicac h nad morzem, kropka i nowe zdanie. Dalej zejdź z pytania na rzecz oznajmienia, bo to jest dzikie. " no, ale to nie ważne" - nie robi żadnej roboty. Udziwnia zamiast wzbudzać zainteresowanie. Jak nie ważne, chuj w to.

    (Ps. Dużo przeklinam, ale dobrodusznie. Mam złote serduszko w sumie)

    Jakby tak...

    Wstała o dziesiątej. Rodzice już dawno byli w drodze nad morze. Zapowiadał się gorący weekend, więc chcieli to wykorzystać. Nie pojechała z nimi, bo miał to być romantyczny wyjazd - jedynie dla nich. Tak wygląda ta część na bazie Twoich słów, jeno obrana z dziwactw. (oczywiście, to tylko rady, nie prawdy objawione.)

    Jakbym to ogarnął po swojemu:

    Wstała około dziesiątej, czując, że jeśli nic się nie spieprzyło, rodzice już widzą morze. Zapowiadał się kolejny, gorący weekend, więc nie ma się im co dziwić, że chcieli to wykorzystać. Czasem nagłe impulsy romantyzmu, nie pytają o wiek. - tak dałbym na szybkosci, choć też, po podejsciu bliżej, trąci nieco infantylną chujnią.

    "Izabela zjadła sobie szybko śniadanie i zabrała się za swoją aktualną książkę." - no ni kurwy. Nadpowiedzenia out.
    Zjadłą sobie śniadanie?
    Zabrała się za swoją?
    Worek i łopata.

    "Dziewczynka/dziewczyna/jakkolwiek, alenie ciągle Izabela. (synonimuj)
    Dziewczyna zjadła szybko śniadanie i zabrała się za czytanie książki. - styka


    "Po dwóch godzinach ciekawej lektury obejrzała kilka odcinków ukochanego serialu, a następnie zabrała się za robienie jajecznicy na obiad. Po obiedzie wpadła na pomysł by urządzić sobie wycieczkę rowerową." - drugi obiad wyjasnia ten pierwszy. Mozna uciąć na modłę:

    Po dwóch godzinach ciekawej lektury obejrzała kilka odcinków ukochanego serialu, a następnie zabrała się za robienie jajecznicy. Po obiedzie wpadła na pomysł by urządzić sobie wycieczkę rowerową.

    Miała jeszcze w zanadrzu kilka nie przebytych tras które trzeba było zbadać. Wzięła rower i o 16 wyjechała z domu. - nieprzebytych razem i szestastka słownie.

    Ogarnąłem Ci na sztukę ten kawałek. Nie będę robił całości, bo nie o to chodzi. Obadaj pod tym kątem. Reszte rzeczy wyjasniło Ci złotowłose, koreańskie dziewcze, Kim.
    Ciao

    (wszelnie rady są jedynie radami i płyną z dobrego serca. Podczas pisania komentarza nie skrzywdzono żadnego zwierzątka.
    No minus jeden pająk na świecie).
  • Agnieszka Gu 22.02.2018
    Witam,
    Postaram się nie powielać tego co napisano powyżej w komentarzach.
    Uwagi:
    "Może tam będzie coś ciekawego???" - po co kilka znaków zapytania? Jeden wystarczy. I podobnie w innych miejscach. To takie sztuczne wyolbrzymianie emocji, takie trochę "na siłę". Zupełnie niepotrzebnie.

    Piszesz tak:
    "Dziewczyna zaczęła iść przed siebie i nagle zamarła w połowie drogi. " - nie rozumiem, czemu zamarła? Z powodu tykającego zegara? Z tekstu wynika, iż na razie niewiele strasznego się tam dzieje. Samo "tykanie" do tego momentu nie jest "dziwne", dopiero później mogłaby ewentualnie "zamrzeć", gdy zorientowała się, że z tykaniem jest "coś nie tak". Póki co, trochę to bez sensu.

    I dalej:
    "To co usłyszała, mogło przez ułamek sekundy zdawać się tylko wytworem wyobraźni, ale nie, to nie była jej wyobraźnia. To co usłyszała było tykaniem zegara. " - "To co usłyszała..." i następne zdanie znów "To co usłyszała". Na pewno jest inny sposób na pozbycie się tego powtórzenia, np.:
    "Nie była pewna, czy to wytwór jej wyobraźni czy rzeczywiście słyszy tykanie zegara."

    "Kiedy dziewczyna myślała, że najgorsze już za nią, niespodziewanie z mroków pokoju ukazały się dwa duże czerwone ślepia, czegoś co mogło być psem, bestia zaczęła warczeć . " - z mroków pokoju ukazały się? to też bez sensu.
    Może lepiej napisać:
    "Kiedy dziewczyna myślała, że najgorsze już za nią, niespodziewanie z mroków pokoju [wyłoniły się] dwa duże czerwone ślepia, [należące do] czegoś co mogło być psem. [kropka zamiast przecinka]. Bestia zaczęła warczeć [zlikwiduj spację przed kropką]."

    "Wyskoczyła z pokoju jak torpeda, biegnąc ku schodów, nie zatrzymywała się ani na chwilę. " - biegnąc ku schodom[kropka] Nie zatrzymywała...

    "To nie może tak się skończyć - pomyślała." - dobrze jest "myśli" bohatera wyróżniać z tekstu poprzez zamknięcie ich w cudzysłowie.

    "Zaczęła z całej siły szarpać za klamkę, spojrzała kątem oka na schody z których teraz zbiegał potwór. Bestia teraz była oddalona od Izy jakieś trzy metry, skoczyła na swoją ofiarę. " - teraz, teraz - za blisko siebie powtórzone.
    lepiej brzmi:
    "Zaczęła z całej siły szarpać za klamkę,[zerkając jednocześnie] na schody[przecinek] z których zbiegał potwór. Bestia [szybko się zbliżała][kropka. Gdy] była oddalona od Izy jakieś trzy metry, skoczyła na swoją ofiarę. "

    Swoja drogą zastanawiają mnie te dookreślenia odległości w metrach. Dziwne to i przeszkadza w czytaniu. Zamiast napisać: "była oddalona trzy metry", lepiej zabrzmi: "gdy była niedaleko / blisko / tuż tuż" itd.

    Dobra, Kim i Can ogarnęli trochę na początek, a ja dorzucę swój komentarz na koniec.

    Tekst nie jest zły i dobrze rokuje. Widać że masz pomysł w głowie i jakoś próbujesz go teraz przelać na papier.
    Od strony fabularnej jest ok, ale zapis, budowę zdań itd trzeba by dopracować.
    Jedyna droga to pisanie, pisanie, pisanie i... koniecznie... nie powielanie błędów :)
    Pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania