Poprzednie częściMojry i ich Pupil
Pokaż listęUkryj listę

Mojry i ich Pupil- Perspektywa Ryana

Mojry i ich Pupil- Perspektywa Pupila

 

Od kiedy pamiętam zawsze miałem szczęście. Urodziłem się bez żadnych komplikacji, mimo choroby matki, a potem rosłem na rumianego i zdrowego chłopczyka. Miałem urocze, duże policzki, ogromne zielone oczy i włosy koloru miedzi. Sąsiedzi zazdrościli mi mej beztroski i urody, a ich dzieciaki mych ocen w szkole.

Nienawidziłem jednak szczerze zajęć z języka polskiego. Głupie cytaty, których nikt nie chce czytać, jeszcze bardziej idiotyczne lektury dla dzieci i przymilająca się pani nauczycielka. Jednym słowem- Piekło. W dodatku musiałem czytać te głupie wierszyki i opowiastki...!

-Ryan, przeczytaj to, co masz na początku zeszytu.- Uśmiechnęła się do mnie psor. Z westchnieniem przeczytałem:

-"Życie można przejść samotnie, ale wtedy to nie jest prawdziwe życie".- Zupełnie nie zgadzałem się z tym opisem. Owszem, miałem dużo kolegów, ale żadnego przyjaciela. Niedługo po tym jak zacząłem marudzić na głos sam w domu, zaroiło się wokół mnie od jakiś ludzi "chcących się zaprzyjaźnić". Skaranie boskie!

Wbrew pozorom, nie nawiązałem z nimi bliższej więzi. Wyrosłem na wysportowanego nastolatka, a moje kosmyki stały się jeszcze piękniejsze. Dziewczyny, mówiąc pospolicie, wręcz na mnie leciały. Nie interesowałem się jednak nikim.

Na studia wyjechałem za granicę, do Danii. W ojczyźnie czułem się nieswojo, sam nie wiedziałem, dlaczego. Jak na złość, w Danii co chwila napomykano o moim kraju. W końcu zamknąłem się w pokoju i nie wychodziłem z niego przez kilka dni, żywiąc się potajemnym zapasem batoników czekoladowych.

Pewnego dnia po prostu wyciągnąłem telefon, chcąc do kogoś zadzwonić. Ale... Nie miałem żadnego kontaktu. Nagle ogarnęło mnie poczucie bezsilności i samotności. Dziwne, bo jak dotąd mi to nie przeszkadzało...

Potem jakby... film mi się urwał? Coś w tym stylu. Kojarzę jedynie, że biegłem przez miasto. Ocknąłem się dopiero... właściwie, kiedy? Sam, w środku nieznanego lasu. No nie! Zawsze miałem takie szczęście, a tu nagle takie coś?!

Z zarośli wypełzł ogromny, bury wilczur. Zamarłem przerażony, odruchowo odwracając się i biegnąc. Po chwili jednak przeklinałem samego siebie. Przecież one kochają ruchomy cel! Zresztą, co w tym lesie robią wilki? Nie jestem "Czerwonym Kapturkiem"!!

Ale on mnie dopadł dopiero po kilku minutach. Z jego obnażonych kłów ciekła strużka śliny. Skrzywiłem się z obrzydzenia.

A później? Stwierdziłem, że mam wyjątkowo zły dzień.

 

~Senezaki

--------------------------------------------------------------------------

PS: Perspektywa Pupila na życzenie czytelniczki/a. Już dawno mnie nie było, nie pamiętam :)

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Slugalegionu 19.12.2015
    To fanik? Jeśli tak, to czego. Oraz czemu pobiegł do lasu, bo nie rozumiem... ale dziękuję za morał, ten akurat może mnie dotyczyć. :)
  • Senezaki 21.12.2015
    Nie fanfik ;-; Moja oryginalna historia...
  • Slugalegionu 21.12.2015
    Do dasz lincza do pierwszej wersji, bom skołowany...
  • Senezaki 21.12.2015
    Slugalegionu
    Okejka XD Po raz pierwszy widze skołowanego Sakala :D
  • Rasia 20.12.2015
    "Od kiedy pamiętam zawsze miałem szczęście" - przecinek po "pamiętam"
    Przed i po myślniku spacja
    Więcej błędów nie ma. Nie sądziłam, że po moim ostatnim komentarzu o tym, że mało wiemy o Pupilu, napiszesz retrospekcję xD Mile mnie zaskoczyłaś, że wzięłaś pod uwagę moje słowa. Patrząc na obie części (bo ta pierwsza dzięki retrospekcji wypada nieco lepiej) - zostawię 4,5 czyli 5. Też mnie jednak zastanawia ten bieg do lasu, ale może to były jakieś jego majaki? W każdym razie dzięki za fatygę i starania :D
  • Senezaki 21.12.2015
    Spoko :D Zawsze robię to, co czytelnicy uważają za dobre :3 Tak samo było chyba z... "Gniewem"? Chyba XD

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania