Naiwny (Rozdział 1) – Nowy początek.
Rozdział 1 – Nowy początek.
Znienawidzenie, zarazem poniżenie, obrzydzenie do własnej, ale także do drugiej osoby. Upokorzenie rosło z każdą następną minutą, z każdym następnym spojrzeniem. Czyż na to zasłużyłem? Niekończące się myśli, przeszywane mrocznym scenariuszem nie dawały spokoju. Niespełnione pragnienie zemsty stawało się coraz silniejsze, dzień po dniu było coraz zimniej na duszy aż do stopnia porównywanego do temperatury panującej na Syberii. Stłumiony wstyd zaczął przesiąkać każdą tkankę mojego ciała, nie potrafiłem zrozumieć czemu to przytrafiło się właśnie mnie.
Jeszcze dwa lata temu nie sądziłem, że spędzę w łóżku tyle nieprzespanych nocy…
Wszystko się zaczęło od podjęcia dwóch istotnych decyzji, gdzie chcę kontynuować tok edukacji,a także przeprowadzka do innego, większego miasta. Była to szkoła wyższa. W dzień rozpoczęcia byłem bardzo podekscytowany zaczęciem nowego etapu w moim życiu, zarazem zakończenie trudnego rozdziału przeszłości.
Mogło się wydawać że właśnie tam wszystko zacznie się układać, że wszystko będzie po mojej myśli. Na pierwszy rzut oka placówka wydawała się spokojna i przyjazna dla nowych uczniów, szczególnie dla tych zagubionych. Każdy wokół uśmiechał się, ludzie odnosili wrażenie miłych i pomocnych. Zaistniałe zdarzenie było zbyt idealne żeby okazało się prawdą. Wtedy nie zdałem sobie nawet sprawy o nadchodzących problemach.
Po uroczystym rozpoczęciu roku szkolnego, odbytego na sali gimnastycznej, wszyscy kierowali się w stronę wyjścia. Będąc już na przystanku, cierpliwie czekałem na przyjazd autobusu. Na rozkładzie widniejącym na metalowej tablicy, przyczepionej do pobliskiego słupa, wszystko co było na nim umieszczone, było zamazane. Nie miałem przy sobie telefonu, więc nie mogłem się połączyć z internetem, żeby sprawdzić rozkład jazdy. Pozostało mi cierpliwie oczekiwać na nadjeżdżający pojazd.
Tego dnia było pochmurno, krople deszczu samoistnie próbowały stworzyć własny bieg zdarzeń, tworząc kolejne kałuże. Biało-szare chmury wskazywały długą ulewę, nieprzerwany wiatr wiał coraz zimniej, a po całym ciele przechodziła gęsia skórka. To oznaczało tylko jedno, zakończenie lata.
Komentarze (26)
Kazdy wokoło - Ja napisalabym "wokół"
nie przerwany - nieprzerwany
Ciekawie to zaczęlas, zaintrogowala mnie ta historia. Czekam na CD. A póki co zostawiam 5 i dodaje do obserwowanych.
zacząłeś*
i jestem za każdym razem podekscytowany i pełen radości, kiedy ktoś je czyta i i komentuje. Teraz mogą mieć do nich dostęp moi bliscy znajomi, z czego także się bardzo cieszę. ;D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania