Naiwny ( Rozdział 2) - Znajomość (cz.2)
Życie może się zmienić w mgnieniu oka. Układane plany, mające termin za tydzień,miesiąc czy rok, mogą się diametralnie zmienić i o tym w życiu możemy się przekonać tylko my sami. Każdy ma od początku narzucany system życia, musi popełnić błędy, a także je zrozumieć, każdy bez wyjątku musi stawić czoła problemom, przeciwnościom w samotności. Wszyscy mają własną drogę, każdy musi ją przejść, powoli wypełniając swe wnętrze.
Kiedy ją zobaczyłem, od samego początku wiedziałem, że będzie kimś więcej niż zwykłą znajomą. W ostatnim czasie moje życie towarzyskie sięgnęło dna oceanu smutku i nieszczęścia. Po raz pierwszy od niedawna poczułem coś, co tchnęło me serce, które pozwoliło mi się otworzyć akurat na tą osobę, jakby mój wewnętrzny instynkt przeczuł przepływające w niej dobrą energię. Nie miałem bladego pojęcia co się wydarzy, jak się potoczy los, lecz wiedziałem jedno, muszę tą chwilę wykorzystać. W końcu miałem przeczucie, że w moim życiu zdarzy się trochę dobra, to mi dało nadzieję i podekscytowanie na myśl o możliwych, nadchodzących wydarzeniach.
Odwróciwszy wzrok pierwsze co zobaczyłem, były jej uśmiechnięte usta. Zacząłem się zastanawiać z jakiego powodu tak szeroko się uśmiechała w moją stronę. Gdy podszedłem do dziewczyny, znienacka wskoczyła w moje ramiona. Przyznam, nie ukrywając bardzo mnie to ucieszyło, nawet trochę się zawstydziłem, gdyż w moim przypadku nie było codziennością okazywanie podobnych uczuć do tych, które wtedy mi okazano, przez dziewczyny w stosunku do mnie. Dalej to jednak nic nie wyjaśniało.
Jąkając się z zawstydzenia, spytałem więc:
Czemu? Z jakiego powodu? O co chodzi ?
- No tak, ty nic nie wiesz ! - Odparła.
Nagle na jej łagodnej jak płat kwiatu twarzy rozniósł się strach i przerażenie.
Ze strachem w oczach odeszła bez pożegnania. To był jeden z niewielu niezręcznych momentów, który został mi w pamięci do teraz. Nie wiedziałem jak na to zareagować, nie mogłem tego jednak przecież tak zostawić. Postanowiłem ją gonić, ile tylko miałem sił w nogach.
Krzyczałem:
- Zaczekaj, dokąd biegniesz ?
Jednak nie otrzymałem odpowiedzi.
Biegłem wystarczająco szybko, dzięki czemu nie gubiłem nieznajomej z oczu, ani na chwilę.
Widząc jak skręca za budynek, gdzie znajdowała się apteka, przyśpieszyłem. Pomijając ludzi na chodnikach, gdzie wydawało się, że celowo stają się przeszkodą, na nieszczęście musiałem się zatrzymać na światłach. Po drugiej stronie ulicy zatrzymała się tajemnicza dziewczyna.
Nieznana mi wtedy osoba sprawiała wrażenie, jakby na kogoś czekała i wiedziała, że za nią pobiegnę . Chciałem zaczerpnąć trochę informacji na jej temat i planu, w którym bierze udział. Nawet głupiec by zauważył, że kryje się za tym tajemnica. Po chwili przeszedłem przez ulicę i zdołałem ją dogonić. Tym razem nie mogłem pozwolić, abym znów stracił dziewczynę z oczu.
Nieznajoma zaczęła się uśmiechać w moją stronę.
- Nie odpuścisz – Przyznała.
- Dopóki mi nie wytłumaczysz o co ci chodzi, się stąd nie ruszę. - pewnym głosem odparłem.
Powiedziała, że wszystko mi objaśni, lecz teraz czeka na kogoś, mówi że się spóźniła, kompletnie zapomniała o spotkaniu.
- Czy to ktoś zły lub niemile widziany? - zapytałem.
- Czemu nasunęło ci się takie pytanie? - podejrzliwie odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Parę chwil temu stojąc tu, wydawałaś się wystraszona. - wytłumaczyłem.
- Na pewno ci się wydawało! - zirytowana odparła, zadrżał jej głos.
Po nie do końca wyjaśnionych na pytania odpowiedziach, niecierpliwie zapytałem, bez owijania w bawełnę:
- Dlaczego czekałaś na mnie pod szkołą, kim ty jesteś? Czemu jesteś zainteresowana moją osobą, kiedy nawet nie chcesz porządnie mi odpowiedzieć na pytanie?
-Emm..Przepraszam, masz rację, wybacz, że jesteś postawiony w takiej sytuacji, to dla ciebie nowe.. nic nie wiesz.. - plątając się w słowach, rzekła.
- Wszystko ci wytłumaczę, odpowiem na każde pytanie, proszę, on nie może cię zobaczyć.. ukryj się gdzieś. - dodała.
- Ale kto? Kim on jest? - będąc położony w kolejnej niewiadomej, ponownie zapytałem
- Zadajesz zbyt dużo pytań, rozumiem to, ale potem ci wszystko wyjaśnię, obiecuję. - ponownie nie odpowiedziała na pytanie.
- trzymam cię za słowo, nieznajoma – pełen nadziei odparłem .
Nie zadając więcej pytań, poszedłem ukryć się za pobliskim sklepem spożywczym, który swoją drogą nie miał zbyt dobrych opinii, jak większość takich działalności w centrum miasta. Nie wszystkie sklepy były wyposażone w najwyższą jakość produktów, jak również w odpowiednią reklamę. Większa ilość takich sklepów utrzymywała się dzięki niskim ceną.
Stojąc za ścianą sklepu, gdy mogłem się wychylić, idealnie widziałem nieznajomą, dało mi to możliwość zobaczenia również tajemniczego mężczyznę, z którym miała się spotkać.
Po dłuższej chwili pojawił się spóźniony uczestnik spotkania.
Komentarze (20)
Ps mam nadzieję że następnego rozdziału nie skończysz tak bezmyślnie i racjonalnie
Stworzyłeś konto wyłącznie do obrażania twórczośći, a nie podstawnej i konstruktywnej krytyki. Nie przejmę się twoją opinią.jeśli wgl można tak o nazwać.Twój komentarz jest niepoważny.
Jeśli ci się nie podoba, nie musisz uczęszczać na mój profil i czytać tekstów. Wystarczą mi moi szczerzy odbiorcy,czytelnicy.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania