Poprzednie częściNierealne marzenia - Prolog

Nierealne marzenia - Rozdział 1

ROK PÓŹNIEJ

Siedziałam na łóżku w moim pokoju opatulona dwoma kocami i piłam gorące kakao.Na dworze była okropna pogoda.Lał deszcz,słyszałam grzmoty,widziałam pioruny.Lubiłam obserwować co się dzieje za oknem,co robią inni ludzie.Już jutro pierwszy dzień w nowej szkole.Miałam zacząć pierwszy rok liceum i miałam lekkiego stresa. Nie znam tam nikogo, a w poprzedniej szkole miałam opinie tej ładnej ale nieśmiałej.Nie chciałam, żeby wszyscy myśleli, że każdy chłopak może mnie poderwać ot tak.Gdy wypiłam całe kakao, zrzuciłam z siebie koce i wyszłam z pokoju.Postanowiłam,że od razu jak odstawię kubek przebiorę się w moją ciepłą piżamkę i położę się spać.W salonie zastałam pracującego tatę.Zawsze męczył się do późna, żeby jego praca była wykonana perfekcyjna.Mama uważała, że jestem taka sama jak tata.Jeżeli chodzi o mój codzienny strój byłam perfekcjonistką.Zamyślona, nie zauważyłam stojącego przede mną krzesła.Gdy na niego wpadłam,poleciałam do przodu razem z kubkiem.

-Izzy nic ci nie jest?-Spytał zaniepokojony tata.-musisz bardziej uważać.

-Tak wiem... Stresuję się jutrzejszym dniem-odpowiedziałam.

-Nie masz się o co martwić.Na pewno wszyscy cię polubią.Jesteś przecież Isabelle Scott!!

-Tak, ale... To nowa szkoła...Nowi ludzie...

-Przestań marudzić i powtarzaj!

Tata zawsze gdy się o coś martwiłam robił to samo.W większości przypadkach się sprawdzało, ale tym razem miałam poważne wątpliwości.

-Kim jesteś?!

-Jestem Isabelle Scott!

-Jaka jesteś?!

-Jestem niezależna,odważna i niepokonana!

-Co zrobiłaś?

-Pokonałam anoreksję!

-Widzisz słonko?Pokonałaś anoreksję.Nowa szkoła to dla ciebie pikuś.

-Może masz rację...

Tata spojrzał na mnie gniewnie.

-No dobrze zawsze masz rację.

-Moja córcia.Nie idziesz jeszcze spać? Już późno.

-Tak zaraz się kładę.

 

Ze snu wyrwał mnie dźwięk budzika.Sięgnęłam po telefon który leżał na szafce.Gdy tylko go dosięgnęłam,Leniwie rzuciłam nim w ścianę.Podniosłam się z myślą, że to ten dzień.Czekałam na niego z niecierpliwością i lękiem.Wczorajsza rozmowa z tatą mi troszeczkę pomogła, ale to nie wystarczy.Wstałam i podeszłam do szafy.Zdecydowałam się na ciemne jeansy, granatowy sweter i czarne conversy. Zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy i zeszłam na dół.Rodziców nie było, mama prawdopodobnie była już w pracy, a tata pojechał do babci.Moja babcia jest poważnie chora.Nie znam szczegółów, ponieważ tata nie chciał mi nic powiedzieć.Mówi, że jestem za młoda co uważam za przesadę.Mam już 16 lat, rodzice powinni mówić mi o takich rzeczach.Wyszłam z domu i skierowałam się na przystanek.Moją pierwszą lekcją był W-F. Była to moja ulubiona lekcja.Od małego kochałam sport, a najbardziej pływanie i siatkówkę.Liceum było całkiem ładne i bardzo duże.Od razu pomyślałam, że pewnie się zgubię jakieś tysiąc razy zanim dotrę na drugą lekcję.Szatnie wyglądały trochę jak luksusowe więzienie.Znalazłam tabliczkę z napisem ,, klasa 1B " i weszłam do środka.Nikogo nie było.Zauważyłam wolny wieszak i powiesiłam swoje rzeczy.W tej chwili weszły dwie dziewczyny.

-Sophia jak myślisz, Kristen będzie zachowywać się tak samo jak w gimnazjum, czy trochę zmądrzała?-spytała jedna z nich.

-Kristen? Zmądrzała? Bardzo zabawne.-odpowiedziała Sophia.

-Masz rację ona nigdy nie zmądrzeje...

-Ciekawe czy nadal męczy tego biedaka Logana...

-To ty nie słyszałaś?! Logan z nią zerwał!

-Naprawdę?! To super bo ona na niego nie zasługuje.Niby nie jest w moim typie ale i tak uważam, że zasługuje na lepszą dziewczynę.-powiedziała Sophia.Miała proste,ciemnorude włosy sięgające do połowy pleców.Była chyba w moim wieku.Druga dziewczyna była jej totalnym przeciwieństwem.Miała kręcone, jasne blond włosy do ramion.Była raczej niska.Gdy zauważyła, że się jej przyglądam od razu się uśmiechnęła i podeszła do mnie.

-Hej, pewnie jesteś tu nowa.

Skinęłam głową a ona wyciągnęła do mnie rękę.

-Jestem Martha, a ta ruda wiewiórka to Sophia.-powiedziała ściskając moją dłoń.

-Możesz mi mówić Sophi.-włączyła się do rozmowy ruda dziewczyna.

-Jestem Isabelle, możecie mówić mi Izzy. Tak, jestem tu nowa i za bardzo nie wiem gdzie co jest.-odpowiedziałam.

-Spokojnie my wszystko ogarniamy, więc możesz pójść z nami.Jesteś w 1B?

-Tak.

-To dobrze bo my też. Teraz mamy... W-F.-powiedziała Martha.

-OK tylko wezmę strój.

Po 10 minutach już byłyśmy przed salą gimnastyczną.Była zajęta przez starszych chłopaków.

-Sophi, czy mi się zdaje, czy to jest klasa Logana i Philipa?!-powiedziała do Sophi Martha.

-Nie wydaje ci się.-odpowiedziała.

Przez chwilę patrzyłyśmy jak chłopcy grają w koszykówkę.Nikogo z nich nie znałam.

-Hej dziewczyny... Ja nikogo stąd nie znam.-powiedziałam zdezorientowana.

-Naprawdę? Nie ma sprawy ja znam wszystkich.-odpowiedziała dumnie Martha.-ten tam to Igor, tamten to Karol a ten...-mówiła szybko jak maszyna.-O! Patrz! Ten w zielonej koszulce to Logan Winslet... Jeden z najprzystojniejszych chłopaków w tej szkole.

-Bez przesady... Jego kolega Philip jest przystojniejszy.-wtrąciła się Sophia.

-Sophi... Kochasz się w nim chyba od dwóch lat!! Zagadaj w końcu a nie się czaisz!

-Zwariowałaś?! On nigdy się ze mną nie umówi...

-Mam pytanie, który to ten Philip?-spytałam Marthy.

-Ten w czerwonej.

-Moim zdaniem spokojnie masz u niego szansę.-poradziłam Sophi.

-Widzisz?! Ona też tak uważa!

Po chwili chłopcy zaczęli wychodzić więc udałyśmy się do szatni żeby się przebrać.Gdy już byłam ubrana, zorientowałam się, że zapomniałam z szatni butów.

-Dziewczyny skoczę po buty.Zaraz wracam!-poinformowałam koleżanki.

Na korytarzu było pusto.Szybko wzięłam worek z butami i pobiegłam z powrotem do szatni od W-F. Gdy wychodziłam z szatni nie zauważyłam, że wypadł mi jeden z butów do biegania.

-Ej! Zaczekaj!-usłyszałam męski głos.Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą chłopaka.Miał Ciemne włosy których kolor przypominał mi trochę gorzką czekoladę.Prawdopodobnie był o rok starszy.

-Wypadł ci but.-powiedział, podchodząc do mnie.Podał mi buta i się uśmiechnął.Wtedy zauważyłam, że jego oczy są jak czarna dziura.Były chyba brązowe ale wyglądały na czarne.

-Dz-dzięki.-odpowiedziałam, jąkając się.Odebrałam buta i schowałam do worka.

-Jestem Logan.Logan Winslet.

-Isabelle Scott.

-Jesteś to nowa?

-Ta-tak.- Znowu się jąkam. Izzy opanuj się!!

-Chodzisz do 1B?-spytał.

-Skąd wiesz?-spytałam zdziwiona.

-Widziałem cię wcześniej z Sophią i Marthą.

-Znasz je?

-Tak znamy się od gimnazjum.

-Winslet!!!-usłyszałam jak ktoś go woła.Odwróciliśmy się jednocześnie i zobaczyliśmy chłopaka biegnącego w naszą stronę.

-Muszę już iść,ale mam nadzieję że się jeszcze zobaczymy,-chyba do mnie mrugnął.

-Ja też już muszę iść.Jeszcze raz dziękuję.

-Nie ma za co, kopciuszku.-powiedział z głupkowatym uśmieszkiem.

Odwróciłam się i pobiegłam na lekcję.Do końca dnia, myślałam o przypadkowym poznaniu Logana.Po lekcjach wyszłam ze szkoły razem z Sophi i Marthą.

-Jak myślicie, co bardziej pasuje do czerwonych szpilek.Pomarańczowa bluzka z koronką i czarna spódnica czy Fioletowa sukienka do połowy uda?-spytała Martha.

-Fioletowa sukienka.-odpowiedziała automatycznie Sophia.

-Izzy, co myślisz?-skierowała pytanie do mnie.

-Ani to ani to.-odpowiedziałam.-myślę, że najlepiej wyglądałabyś w czarnej sukience do ziemi, czerwonych szpilkach i czarnych kabaretkach.

-Izzy!! Jesteś genialna!!-rzuciła mi się na szyję.

-Nie przesadzaj...

-Wcale nie przesadzam!

-Ona ma rację.-powiedziała Sophi.-masz talent do dobierania ciuchów.

-Mówiłam!!! Jesteś genialna!!

-No może troszeczkę...

Po 15 minutach Sophia i Martha poszły do domu, a ja postanowiłam zadzwonić do mamy.Odkąd rok temu mnie napadli, rodzice karzą mi dzwonić zawsze gdy sama wracam do domu.Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer mamy.Nie odbierała.Zadzwoniłam jeszcze kilka razy, ale potem postanowiłam się poddać.Może jest zapracowana i nie może rozmawiać.Wyciągnęłam słuchawki i włożyłam je sobie do uszu.Szłam jakieś 20 minut gdy nagle na kogoś wpadłam.

-Ałaaaa!-krzyknęłam zdezorientowana.Wszystkie moje rzeczy wypadły z torby.Podniosłam się z ziemi i zobaczyłam, że osobą na którą wpadłam był Logan.

-O jaka miła niespodzianka.-powiedział z chytrym uśmieszkiem.

-Nie dla mnie.-odparłam szorstko.

-Nie tak ostro, kopciuszku.

-Nic innego nie przyszło co do głowy?-spytałam trochę rozgniewana.

-Przyszło... Ale jakoś tylko kopciuszek mi się z tobą kojarzy.

-Niech zgadnę... To dlatego, że mi wcześniej pomogłeś?-spytałam.

-Nie to dlatego, że tylko kopciuszek potrafi na okrągło gubić buty.

-Zgubiłam buta tylko jeden raz!-powiedziałam.

-Może i tak... Ale i tak to do ciebie pasuje.

-Dzięki za tę miłą rozmowę, ale niestety muszę już iść do domu.

-W porządku, tylko pozwól, że pomogę ci pozbierać twoje rzeczy.

Z pomocą chłopaka pozbierałam wszystkie rzeczy.Odwróciłam się i odeszłam.

-Zaczekaj!!Zapomniałaś kartki!-krzyknął za mną.Podbiegł do mnie i podał mi karteczkę.

-Dzięki.

-Do zobaczenia jutro, kopciuszku.-pożegnał się i poszedł w przeciwną stronę.

Gdy szłam w kierunku domu, wyciągnęłam z kieszeni karteczkę którą wcześniej upuściłam.Bardzo dobrze ją pamiętałam.Zostawił mi ją wtedy ten mężczyzna.Próbowałam o wszystkich zapomnieć, ale nie mogłam.Chciałam powiedzieć wszystko policji, ale bałam się o rodziców.Nie miałam zamiaru więcej o tym myśleć, więc skierowałam swoje myśli w kierunku Sophi,Marthy i Logana.Cieszę się,że je poznałam.Były bardzo miłe.Miałam nadzieję,że się zaprzyjaźnimy.Co do Logana... Sama nie byłam pewna.Niby był dla mnie miły... Ale chyba każdy by się tak zachował w takiej sytuacji...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • KarolaKorman 03.06.2016
    Całkiem ciekawie zaczęła się znajomość w nowej szkole :) Jest parę literówek, ale nie jakichś strasznych, więc z czystym sumieniem zostawiam piąteczkę :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania