Nuta - Prolog. (Roz.1)
Najgorsze co może spotkać człowieka, to śmierć w samotności. W pustym pokoju, na starym dywanie. Tak myślał Kai. Nigdy nie był dobrym człowiekiem, ale złym też nie można było go nazwać. Od czasu do czasu wdał się w bójkę, ale tylko w dobrej sprawie. Po szkole zawsze punktualnie wracał do domu na pyszny obiad. Tam zasiadając przy stole z rodziną, gawędził o ciekawostkach naukowych, które bardzo cenił jego tata. Po posiłku chętnie zmywał naczynia, lecz kolację omijał. Wieczorem zamykał się w pokoju i zapisywał w swoim "śmierć - dzienniku" dzisiejsze przemyślenia na temat życia i śmierci. No właśnie. Nie był zły. Jednak z jakiegoś powodu to mu przytrafiła się ta męka. Jego rodzice wracali z pracy o 16:00, a zegar nie wybił 14:00. Pozostawało mu tylko oszczędzanie sił. Z resztą i tak nie mógł się podnieść. Paraliż? Otóż nie. Bardziej wiedza. Tak, tak. Wiedza o rzeczach, których nie powinien wiedzieć.
Minęło kilka godzin. Kai nie wiedział ile, gdyż jego oczy były na wpół otwarte. Był tak odwodniony i spocony, że naszła go myśl czy rzeczywiście umiera. Wtem drzwi uchyliły się, a od uszu chłopaka odbił się dźwięk stukania obcasów. "Mama, tata?" - myślał. Nagle w jego głowie odezwał się nieznany dotąd głos. Dziewczęcy szept.
- Kai... Kai... Pora wstawać. Inaczej się nie obudzisz...
- C-co? Kto to mówi? - mamrotał zdziwiony.
- Po prostu otwórz oczy...
Chłopak posłuchał polecenia i zauważył kilka metrów przed sobą nowe, czerwone szpilki mamy. Znów usłyszał głos. Tym razem krzyk. Kobiecy krzyk. Znany mu głos.
- Boże, Kai! Bruce, wzywaj karetkę! - powtarzała kobieta z trudem wdychając powietrze. Ale skoro "to" nie była ona, to kto? Możliwe, że Kai oszalał. Jednak nic nie jest pewne...
Komentarze (10)
lubie tego typu śmierć i życie :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania