Od nowa cz.10
Trzy dni zleciały tak szybko, że nawet nie zdążyła się zorientować kiedy. Ostatnie wydarzenia sprzed kilku dni dały jej sporo do myślenia. Jak to możliwe, by w tak krótkim czasie tyle mogło się zmienić? Mieszkanie z rodzicami dawało jej więcej przyjemności niż kiedyś.
- Proszę – głos lekarza przywołał ją do rzeczywistości – tutaj są państwa wyniki badań na ojcostwo.
Drżącą dłonią sięgnęła po nieskazitelnie białą kopertę. Sama przed sobą musiała przyznać, że jeszcze nigdy w życiu niczego się tak nie bała.
- Otwieraj to – usłyszała, tuż za swoimi plecami – długo mam jeszcze czekać?
Matt, jak zwykle nie potrafił się powstrzymać. Powoli zaczynała mieć dość jego zachowania. Gdyby nie fakt, że z natury była łagodną osobą i starała się nie podnosić głosu na drugiego człowieka, już dawno odpowiedziałaby krzykiem.
- Daj jej spokój – Benn kolejny raz stanął w jej obronie – nie tylko ty chcesz poznać prawdę.
Ukradkiem spojrzała na lekarza, który uśmiechał się do niej. Najwyraźniej wiedział już, który z panów jest ojcem jej maleńkiej fasolki.
Właśnie miała rozrywać kopertę, gdy mężczyzna stojący za jej plecami wyrwał ją z jej rąk.
-Nawet głupiej koperty nie potrafisz rozerwać – wysyczał i zaczął wyjmować wyniki.
Benn i Amber odwrócili się w kierunku Matta, który szukał informacji o tym, kto jest ojcem.
-Proszę mi to dać – powiedział lekarz i wyciągnął rękę do mężczyzny – odczytam państwu wyniki.
Przez moment kobieta myślała, że Matt rzuci się na lekarza, gdy oderwał spojrzenie od zapisanej kartki papieru.
-Proszę – wychrypiał, przestępując z nogi na nogę.
Lekarz oparł się wygodnie o oparcie swojego fotela, obrzucił wszystkich badawczym spojrzeniem.
- Stwierdza się, iż Matt Ratajewski na dziewięćdziesiąt dziewięć i dziewięć procenta nie jest ojcem, jednocześnie stwierdza się, iż Benn Oslow na dziewięćdziesiąt dziewięć i dziewięć procenta jest ojcem.
Gdy usłyszała wyniki, poczuła, jak robi jej się słabo. Była pewna, że gdyby stała upadałaby. To była najszczęśliwsza chwila w jej życiu. Benn jest ojcem jej dziecka.
- Ty szmato – usłyszała z oddali – zadowolona jesteś z siebie? A ty palancie? Przyznaj, że taki wynik dał ci satysfakcję.
Lekarz podniósł dłoń w górę i wstał ze swojego wygodnego fotela.
- Proszę się uspokoić – powiedział stanowczo – jeżeli będzie pan chciał, możemy powtórzyć badanie.
Powtórzyć? Tylko po co? Przecież zarówno ona, jak i Benn cieszyli się z takiego wyniku.
Mężczyzna pokręcił głową.
- Nie chcę powtarzać żadnych zasranych badań – wysyczał – a z wami się jeszcze policzę. To jeszcze nie koniec.
_________________________________________
Oto jest dziesiąta część. Przepraszam, że tak długo.
Komentarze (6)
Przeczytałam wszystkie części, opowiadanie świetne.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania