Odeszła

Jej wzrok był pełen roztańczonych ogników radości, skaczących po mojej osobie z miejsca na miejsce, z punktu na punkt. Było w nich coś jeszcze - coś, czego nawet ja nie umiałem odczytać. Nie wnikałem. Widok rozżarzonych tęczówek jej niebiańskich oczu powalał mnie do tego stopnia, że wszystkie obawy automatycznie się anulowały. Potrafiły naraz rozświetlić się wszystkimi barwami świata, a potem wystrzelić salwę emocji w moją stronę.

Rzuciła mi wyzywające spojrzenie

- Dasz radę - wyszeptała cichutko, wyrywając mnie z dziwnej zatumy. Przybliżyła się nieznacznie i przywarła z całych sił, chcąc za wszelką cenę dodać mi otuchy. - Dasz radę - powtórzyła.

Właśnie za to ją kochałem.

Mądra i śliczna. Zgrabna i uśmiechnięta. Subtelna i powabna.

Jednak przede wszystkim - tylko moja.

- Oboje wiemy, że mi się nie uda - mruknąłem niezręcznie, jednocześnie cofając się o pół kroku. Co mam powiedzieć? Warunki jej zakładu były zbyt duże, nawet jak na mnie. Miałem żyłkę hazardzisty, lubiłem ryzyko, ale nie lubiłem rozstań i zakładów polegających nie na farcie, a na cierpliwości.

Zakołysała lekko ramionami, a kąciki jej ust powędrowały wysoko w górę. Rozumieliśmy się doskonale, bez słów. Miałem przed sobą powierniczkę swego serca. Osobę, której bez wahania potrafiłbym przekazać klucz do skrytki ze swoim własnym sercem, niczym Davy Jones.

Świat? Jaki świat?

Serce powiększyło mi się trzykrotnie, a wszystko wokół zaczęło się nagle kręcić. Była tu, i na zawsze miała być. To ona odmieniła cały mój świat, i to bez niej nie zamierzam pójść nigdzie dalej.

Świat? Ach, to ona.

- To słodkie - szepnęła w końcu po dłuższej chwili. Drugi raz tego samego dnia przywarła do mnie z taką siłą, zaciskając swoje ramiona wokół moich żeber z taką mocą, że o mało co nie wykorkowałem na miejscu. Było w tym geście jednak coś obcego. Dystans? - Zrób to dla mnie, proszę.

Głos uczuć. Nie.

Gonitwa myśli. Nie.

Bitwa impulsów. Nie.

Jedno zahaczające się wzajemnie spojrzenie. Tak.

Jedno, drugie.

I trzecie.

Oczy wykrwawiające się szczęściem na mój widok.

Potęga uczuć.

Wzajemnie zaciskająca się więzi zaufania.

Splecione dłonie.

Delikatne spojrzenia.

Zgubiłem się w jej mimice i gestach, a tym bardziej w samej ich symbolice.

Wygrałaś.

- Zgoda.

Warunki zakładu nie wydawały się być aż takie ciężkie do strawienia. Był to zaledwie jeden dzień. Dzień, bez niczego. Bez niej. Zero komunikowania się - nici z pisania, z telefonowania, o spotykaniu się nie wspomnę. To miał być najdłuższy dzień w moim życiu, i mało co się nie poddałem... jakieś dwadzieście siedem razy. Mimo wszystko - ostatecznie udało mi się.

Grobowy świt - coś dziwnego.

Błyskawicznie spakowałem się i pojechałem do niej najszybciej jak to tylko możliwe. Spodziewałem się zastać widok uradowanej twarzy stęsknionej dziewczyny.

I wiesz co?

Niekoniecznie byłem przygotowany na to, że zastanę jej ciało pogrążone w bezruchu już na zawsze. Rozsypane obok tabletki i puste opakowanie sugerowało o jednym.

Brak pulsu o drugim.

Znalazłem list pożegnalny. Poezja samobójcza. Słowa krótko utkane, a raniące moją psychikę do żywego.

''Przepraszam, ale inaczej nie umiałam się z Tobą pożegnać. Zrobiłeś to, skarbie. Teraz rób to codziennie. Kocham Cię, i zawsze Cię kochałam.''

Tekstowa rana postrzałowa, po której nastąpiło psychiczne wykrwawianie się na miejscu.

Zatoczyłem się nagle do tyłu, targany drgawkami, których kompletnie nie byłem w stanie skontrolować.

Szansa na lepsze życie - przygaszona.

Chęć do życia - zgaszona.

Nie wiem, kiedy pojawiły się łzy.

Nie wiem, kiedy pojawiła się krew.

Nie wiem, kiedy pojawiło się pogotowie.

Nie wiem, kiedy i ja odszedłem.

Następne częściOdeszła vPoprawiona

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • ObcaPlaneta 01.06.2016
    Końcówka naprawdę wzruszająca. List pożegnalny... smutne... 5 :)
  • Alicja 01.06.2016
    Nie spodziewałam się takiego zakończenia. To było mocne ... Zasłużone 5
  • Julsia 05.06.2016
    Smutne, chociaż spodziewałam się tego. Za dużo się seriali naoglądałam. ''Przepraszam, ale inaczej nie umiałam się z Tobą pożegnać. Zrobiłeś to, skarbie. Teraz rób to codziennie. Skądś to kojarzę, zasłużone mocne 5 :)
  • ArTemis 06.06.2016
    Na tumblru krąży cytat taki ((: Rozbudowałem go w małą opowieść ((:

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania