Operacja Reperacja - część 2
Po wyjściu na zewnątrz Eiri poczuł się trochę lepiej. Zaczynał żałować, że nie istnieją wszczepy, które ograniczałyby wpływ alkoholu, bo mimo że pilnował się, jak mógł, wciąż nieźle szumiało mu w głowie, a nie zanosiło się na to, by impreza miała szybko się skończyć.
- To co, skoczymy do Błękitka? Nigdy tam razem nie byliśmy, a w nocy po pijaku doznania pewnie będą wykurwiste. - Natasza zatarła ręce.
- Jestem za – rzucił Mirek. - A ty Eiri?
- Idziemy!
Najwyższy budynek w mieście, zwany potocznie Błękitkiem, był sporą atrakcją. Rozciągający się z jego szczytu widok zapierał dech w piersiach, a szklane ściany odbijały za dnia niebo, przez co wieżowiec zyskał swą nazwę.
- O tej porze nie wpuszczamy – oznajmił stróż w przedsionku.
- W porządku, mamy uprawnienia. - Mirek pokazał swoją legitymację.
Choć bez wątpienia od całej piątki było mocno czuć alkoholem, grupa bez problemu została wpuszczona do windy. Na samym szczycie powiew wiatru przyjemnie ochłodził twarz.
- A nie mówiłam, że wykurwiście? - Natasza podbiegła do barierki.
Miała rację. Eiri był tu już wiele razy, ale dopiero teraz widok wywołał w nim tak ogromny zachwyt. Mężczyzna stał przez chwilę jak zamurowany i milcząc gapił się w dal. Miał praktycznie cały Nowogród na wyciągnięcie ręki, całe, wspaniałe, czteromilionowe miasto u swoich stóp. Można wręcz powiedzieć, że stał właśnie w sercu świata i dopiero teraz to w pełni do niego dotarło. Liczne światła w budynkach i na ulicach tworzyły bajkową scenerię, a czerwone lampy rozmieszczone na całej długości Bariery układały się w łuk. Aby przyjrzeć się wszystkiemu lepiej Eiri przełączył się na tryb noktowizyjny. Teraz widział jeszcze więcej. Wielkie pola uprawne ciągnęły się kilometrami u podnóża Bariery, która okalała cały Nowogród, zapewniając bezpieczeństwo jego mieszkańcom. Gdy Eiri podziwiał ten widok, rosła w nim duma, bo uświadamiał sobie, jak wielkiego zaszczytu dostąpił. On również chronił ludzi, bez niego cały ten niezwykły mechanizm, jakim był Nowogród nie mógłby prawidłowo funkcjonować. Jemu i jego przyjaciołom przypadła naprawdę ważna rola.
- Ten widok motywuje – szepnęła Mercedes, również wpatrzona w dal, a Eiri jej przytaknął.
Jeszcze przed godziną rozmawiali i śmiali się, teraz wszyscy milczeli, w zadumie chłonąc panoramę miasta. Nie przeszkadzał w tym chłodny wiatr, ani nawet fakt, że zaczynało kropić. Atmosfera była tu po prostu szczególna.
- Myślę, że to dobry koniec dnia. - Mirek przerwał ciszę i zapiął kurtkę. - Będę się zbierać, to już nie te lata, co się mogło balować do rana.
- Na mnie też pora – przyznała Mercedes.
- Dobranoc. Było przyjemnie. - Laszlo się po prostu pożegnał i udał się w kierunku windy.
Natasza pociągnęła Eiriego za rękaw.
- Ej, ja się do domu jeszcze nie wybieram. Może wyskoczymy na jakie tańce? - zasugerowała.
- To ci dobrze zrobi, stary. Zostawiam cię w jej rękach. - Mirek poklepał przyjaciela po ramieniu.
- Widzę, że nie mam wyjścia – zaśmiał się Eiri.
- Chodź, będzie fajnie. - Kobieta pociągnęła kompana za sobą.
Prędko Eiri pożałował, że zdecydował się na dalszy ciąg zabawy. Takie miejsca były zdecydowanie nie w jego stylu. Drażniła go głośna muzyka i natarczywa gra świateł, a w czarnej koszuli i pod krawatem czuł się tu idiotycznie. Może był już za stary na takie dyskoteki, a może po prostu nie trafiał do niego ten rodzaj rozrywki. Nie chciał jednak robić przykrości Nataszy, która bawiła się świetnie. Kleiła się ciągle do jakiejś ładnej mulatki i raczej nie zanosiło się na to, by miała sobie prędko dać spokój. Eiri postanowił na razie nie zawracać jej głowy, więc opuścił roztańczoną piwnicę i usiadł przy barze na wyższej kondygnacji. Miał tu widok na zalaną deszczem ulicę, co, o dziwo, go uspokajało. Przede wszystkim jednak nie huczała tu głośna muzyka.
Eiri zamówił drinka i spojrzał w telewizor. Właśnie leciało nocne wydanie wiadomości i temat akcji z poprzedniego dnia wciąż powracał. Mówili o nowych faktach w sprawie szajki zajmującej się produkcją nielegalnych środków wybuchowych. Najwyraźniej obława przeprowadzona przez drużynę Mirka pomogła w namierzeniu kolejnych podejrzanych. Bardzo to Eiriego cieszyło. Wspominali też o tym, jak bardzo rozwój cybernetyki pomaga walczyć z przestępczością. Czyli nic nowego, ale dobrze, że o tym przypominali. Dzięki temu na badania szło więcej funduszy.
- Błagam, wyłącz to. Jak jeszcze raz usłyszę słowo „cybernetyka”, to się chyba porzygam – dało się słyszeć żeński głos. - Nie puszczają gdzieś „Matołów”?
- Sprawdzę – rzucił ze znudzeniem barman.
Zaintrygowany Eiri spojrzał na kobietę, która siedziała zaledwie dwa metry od niego. Miała jasne rude włosy i bladą cerę.
- Też jestem fanem „Matołów” - wypalił Azjata.
Kobieta spojrzała na niego i przez chwilę bacznie mu się przyglądała, jakby analizując każdy skrawek jego sylwetki. Dopiero teraz Eiri zwrócił uwagę na jej piękne, niebieskie oczy.
- Uciekłeś ze ślubu, czy coś? - spytała jak gdyby nigdy nic.
Przez moment Eiri zachodził w głowę, o co też mogło tej kobiecie chodzić i dopiero po chwili uświadomił sobie, że pewnie miała na myśli jego strój.
- No tak, trochę przesadziłem dziś z elegancją – zaśmiał się lekko zakłopotany.
- Do twarzy ci – oznajmiła kobieta z pełną powagą i upiła drinka przez rurkę.
Takiej odpowiedzi Eiri się nie spodziewał i nie krył zadowolenia z miłego komentarza, który nieco go ośmielił.
- Eiri – przedstawił się i wysunął rękę.
- Lidia – kobieta uścisnęła jego dłoń.
- Fanka „Matołów”, jak mniemam?
- Dobrze mniemasz.
- Też patrzą się na ciebie jak na kretynkę, ilekroć się do tego przyznajesz?
- Czasami, ale zwisa mi to dorodnym kalafiorem.
Eiri nawet nie pamiętał, kiedy ostatni raz miał okazję porozmawiać z kimś o swoim ulubionym serialu, więc gdy już zaczął, nie mógł przestać. Zamówili kolejnego drinka, a potem jeszcze następnego i wkrótce mężczyzna zdał sobie sprawę, że język mu się plącze.
- Nie masz zbyt mocnej głowy, co? - rzuciła Lidia, wstała i położyła na barze banknot.
- Nie... nie... - Eiri wyjął z kieszeni własne pieniądze i zapłacił za ich oboje.
Kobieta westchnęła, wzruszyła ramionami i bez słowa zabrała swój banknot.
- Zmywam się, za to ty masz dwa wyjścia – oznajmiła. - Albo siedzisz tu dalej, albo idziesz ze mną. Co wybierasz?
Eiri długo się nie zastanawiał. Miał nadzieję, że Natasza wybaczy mu jego nagłe zniknięcie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania