Opowieści Deckarda Caina - Prolog

Oto, co odkopałem z szuflady. Nawet nie pamiętam kiedy to pisałem, ale wiem że inspiracją była gra League of Legends. Może was zaciekawi. Nic nie szlifowałem, zobaczymy ile będzie błędów XD. Miłego Czytania.

 

Prolog

 

Na przestrzeni wieków pojedyncze osoby przechodziły z naszego świata do Runettery na wiele sposobów. Chociaż niektórzy wędrowcy podróżowali między wszechświatami rozmyślnie, większość z nich natrafiała na portal zupełnie przypadkowo. Gubili się w głębokich jaskiniach, a gdy wreszcie wychodzili, rozpościerał się przed nimi nieznany krajobraz. Przechodzili pod kamiennymi łukami, które łączą nasze dwie rzeczywistości. Wpadali do głębokich studni, wchodzili do przejść w pobliżu gór, a czasami czołgali się pod zwalonymi kłodami. Jednakże nikt nie przeszedł z Ziemi do Runettery w bardziej nieprawdopodobny sposób niż ja, Deckard Cain.

W wieku sześćdziesięciu lat zamieszkałem w Cambridge, stolicy hrabstwa Middlesex w stanie Massachusetts, gdzie wykładałem astronomię, fizykę i matematykę na osławionym Harvardzie. Ponieważ mój ojciec zrobił wspaniałą karierę w dziedzinie astronomii, a jego starszy brat został lektorem uczelni, większość osób z mojego otoczenia spodziewała się, że pewnego dnia również zostanę wciągnięty do świata nauki. Rodzice otwarcie mnie do tego zachęcali. Te oczekiwania wpłynęły na mnie tak bardzo, że mając osiemnaście lat, porzuciłem marzenie o zostaniu sławnym sportowcem i poszedłem na uniwersytet, gdzie rozpocząłem starania o stypendium naukowe.

Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek świadomie wybrał ten kierunek — nie miałem prawdziwego zamiłowania do obserwacji gwiazd. Zajęcie to uderzało mnie jako szczególne nudne i monotonne. Obserwacja białych punktów na nocnym niebie. Robienie zdjęć. Spisywanie obserwacji. W głębi ducha pragnąłem czegoś innego.

Jak już wspomniałem, odkąd sięgałem pamięcią, zawsze ciągnęło mnie do sportu. Szermierka, zapasy, baseball, koszykówka i biegi zawsze stały na szczycie mojej listy. Czytałem na ich temat książki, oglądałem programy, kibicowałem na zawodach i błagałem rodziców o wysłanie mnie na obozy sprawnościowe. Jednak po konsultacji z ojcem moje zainteresowania przeszły na boczny tor. Sport miał mi służyć w utrzymaniu dobrej kondycji i przyjemnemu spędzaniu wolnego czasu. Pierwsze miejsce zajęły przedmioty ścisłe. W przeciwieństwie do innych, przyszłych studentów wydziału astronomii, ja rzeczywiście pracowałem w obserwatorium, gdzie lepiej niż ktokolwiek inny zdobywałem doświadczenie do tego zawodu, a później, gdy zostałem wykładowcom na Harvardzie, udzielałem się jako asystent jednego z naukowców. Nigdy by mi nie przeszło przez myśl, że moja praca zaprowadzi mnie do alternatywnego wszechświata.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Karo 29.05.2016
    Tekst na prawdę ciekawie się zapowiada, choć po tak krótkim wstępie nie wiele się dowiaduję ;) Osobiście też nie lubię wstawiać długiego tekstu, ale tutaj mam pewien niedosyt :D Więcej!!! :D
    Zostawiam 5, a błędów sam nie widziałem, bo i skupiłem się głównie na fabule.
    P.S. Jestem ciekawy czy uda ci się upodobnić tę historię do LOLa.
  • Karthus 29.05.2016
    Dzięki. Właśnie wrzuciłem 1 rozdział. On też nie przechodził korekty więc potem zajmę się poprawą.
  • DarthNatala 30.05.2016
    To uczucie, gdy najpierw czytasz 1 rozdzia, a potem patrzysz na prolog :D
  • Karthus 30.05.2016
    Każdemu się zdarza xd

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania