Piekielne drzwi - I - Decyzja

Stanął przed nimi. Wobec nich – zupełnie nagi. Drzwi istniały przed nim, wokół nich narastało potężne siedliszcze, nie potrafił zwrócić nań uwagi. Drzwi były bramą do innego świata. Chorym miejscem zderzenia wywróconej rzeczywistości z nikłym płomieniem życia. Ich powierzchnia pokryta była tajemniczymi znakami. Mędrzec mówił, że to runy. Nie wiedział czym są, co znaczą. Instynktownie dążył do dotknięcia ich, posmakowania głębi rozkoszy własną skórą. Uczucie narastało. Nie mógł go powstrzymać.

"Bzzzz."

W powietrzu czuć spaleniznę. I coś jeszcze. Zgniłe mięso? Tak, to by się zgadzało. Drzwi, obcy alfabet, wszechobecne ślepia śledzące każdy twój ruch.

"Klamka się uchyla. Naprawdę chcesz tu wejść? Jesteś pewien?"

– Co innego mi pozostało? Moja żona… – Nie dokończył. Jego pociągła twarz wykrzywiła się w bolesnym grymasie.

– Sam wiesz co się stało. Zbyt wiele łez zostało przelanych. Powtarzają się jedynie idioci i dziwki.

"Masz w tym rację. Decyzja została podjęta. Do przodu."

– Możesz odejść, jeśli chcesz. – Mężczyzna wyciągnął paczkę papierosów z kieszeni płaszcza i z nonszalancją odpalił jednego.

"Przyjaciół nie zostawia się w potrzebie."

– Przyjaciół?

"Znajomych. Osoby, które znasz."

– Od kiedy Cienie się tym przejmują? Przejmują człowiekiem? Przejmują czymkolwiek? – odparł wyraźnie poirytowany mężczyzna.

Cisza. Słychać jedynie szum wiatru i łopoczące ubranie.

– Tak sądziłem. Jesteś tym, czym jesteś. Jak my wszyscy.

"Poczekaj."

– Masz coś jeszcze powiedzenia? Sprężaj się. Nie mam całej nocy – człowiek w płaszczu wyrzucił niedopałek.

"Tak ci śpieszno na spotkanie z przeznaczeniem? Beze mnie zginiesz."

– Zginę tam, zginę tu. To bez znaczenia.

"Fatalizm cię nie opuszcza, co? Uratowałeś mnie, teraz pozwól mi uratować ciebie. Otwórz umysł, proszę."

– Będę tego żałował. – wahał się. – Zrobię to pod jednym warunkiem. Kiedy zginę przeniesiesz moje wspomnienia do Tygla.

"Dobrze. Zabezpieczę je przed Skarabeuszem. Uklęknij, proszę."

Robert nie był przyzwyczajony do korzenia się. Przed nikim nie klękał. Teraz jednak miał niesamowitą okazje, by jego życie po raz pierwszy nabrało sensu. By nie było bezmyślną powieścią idioty! Dlaczego miałby z niej nie skorzystać? Uczucia buzują. Tętno przyśpiesza. Pędzi nierozważnie na zderzenie z lodową górą. Klęknął.

"Asha-Tar-Valontia!" – powietrze rozdarł wszechobecny krzyk. Rozchodził się z każdej strony. Prawo, lewo, góra, dół. Na skos i pod ukos. Z wewnątrz i do wewnątrz. Czarna poświata wokół mężczyzny nabrała kształtu człowieka, z impetem karabinu maszynowego wbiła się w jego ciało, przez każdą dziurę, przez wszystkie pory skóry.

– Aaargh! – ból był nie do zniesienia. Opadł na plecy. W głowie wirowały mu wspomnienia. Doświadczał wszystkiego, co stracił. Rodziców, żonę, przyjaciół. Trzeźwość umysłu zatracała się. Odpływał. Stracił wszystko i straci jeszcze więcej. Zapadł się w ścianę ciemności nie wiedząc czym jest. Nie mógł oddychać.

"Już to raz zrobiłeś. Walcz!"

Mężczyzna łapczywie łapał oddech. Blada twarz powoli nabierała kolorów. Na umyśle powstała kolejna blizna z, którą będzie musiał żyć.

– Nigdy więcej – powiedział na granicy płaczu.

Tygiel był tajemną maszyną spoza rzeczywistości, która przechowuje wspomnienia, uczucia i pragnienia. Skarbnica wiedzy, jeśli wiesz czego i jak szukać. Tworzy nowych ludzi. Są jednak istoty, które ją spaczają. Trzeba się ich strzec.

Robert Valsam przeszedł przez piekielne drzwi, pragnąc odnaleźć ich odpowiednik w innym świecie. My kontra Ciemność. Mężczyzna kontra Pustka. Pewien mędrzec powiedział kiedyś kiedy spoglądasz w otchłań ona również patrzy na ciebie. Jakie to niewymowne! Jakże się mylił! Myślał, że mówi o metaforach a tymczasem opisywał rzeczywistość. Mówię to z wielkim smutkiem. Otchłań ma oczy, nie patrz w nie. Inaczej cię pochłonie, pożre i wyzuje jako coś gorszego niż żywy trup.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Cofftee 28.03.2019
    Tekst bardzo mnie zaintrygował, podobał mi się jego starożytny klimat (co prawda przerwany jakimś cudem przez zapalenie papierosa), tajemnicze nazwy chociażby ten "Tygiel", jak to ładnie brzmi. Chciałabym wiedzieć, co stało się z żoną bohatera. Jest w nim coś, co naprawdę mnie interesuje.
    Z drugiej jednak strony trudno było mi podążać w ślad za akcją, nie wiedziałam, co się właściwie dzieje. Z braku lepszego określenia w języku polskim (proszę wybaczyć, skrzywienie zawodowe) określiłabym go jako "hard to follow". Czuję, że chciałabym lepiej wiedzieć, co aktualnie się dzieję, a jakoś nie mogę odnaleźć wystarczającej ilości wskazówek.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania