Po drugiej stronie cz.1

1.

Kiedy spojrzał w lustro, oniemiał. Nie mógł uwierzyć w to, że tak bardzo przypomina demona ze swojej przeszłości. Demona, który uczynił z niego to 'coś'. Tak, nie był już 'kimś', ale 'czymś'. Numerkiem w ewidencji więziennej. Przedmiotem, z którym można było zrobić, co się chciało. Jemu zaś już przestało jakoś zależeć na tym, by pokazywać innym, w jak wielkim są błędzie. Czy nie każde kłamstwo powtarzane dziesięć razy z czasem staje się prawdą?

Jego prawda ograniczała się tylko do tego, w jaki sposób postrzegali go inni. Jego prawdą było 'kojo', 'kont' i 'samara', w której trzymał jeszcze te kilka rzeczy, będących cieniem jego przeszłości. Tak jak on stawał się cieniem samego siebie.

Jego czarne włosy stały się już siwe. Miał zaledwie czterdzieści pięć lat, a już przypominał starego dziadka. Stres związany z życiem w klatce robił swoje. Jego błękitne oczy straciły już swój blask, który schował się za beznadzieją jego życia. No i broda. W więzieniu nie można było jej zapuszczać. On miał już to w głębokim poważaniu. Co mogli bowiem mu zrobić? Wypisać 'kwita'?

Odszedł od lustra, ubrał 'kadzienki'. Niedługo spacer. Jedyną chwilą, w której mógł wyjść z tego pierdolonego, żółtego pomieszczenia.

 

2.

Kiedyś jego życie wyglądało całkiem inaczej. Był pełnym wigoru mężczyzną w kwiecie wieku, z niezłym samochodem i stabilnością wyrażoną w kilku cyfrach na koncie bankowym. Przychodził do domu z pracy. Jego żona przynosiła mu od razu obiad pod nos, a syn uczył się pilnie w pokoju. Nigdy nie miał problemów z nauką. Nie mógł mieć. Błędy były dla słabeuszy. Już odkąd skończył cztery lata, wpajał synowi jedną, podstawową zasadę. Im mniej ich popełni w życiu, tym lepiej dla niego. Wpajał mu to tak samo, jak wpajał mu jego ojciec, jak ojcu dziadek. Przy pomocy nieodzownego towarzysza wychowawczego - wojskowego paska.

Tego dnia było jak zawsze. Wszedł do mieszkania, otwierając brązowe drzwi kluczem. Zdjął buty w przedpokoju, w którym znajdowała się tylko szafka na kurtki i dywan. Następnie wszedł do pokoju urządzonego zgodnie z kanonami z lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Meblościanka, kryształy na półkach... Usiadł na krześle przed stołem i włączył telewizor LCD. Był on jedynym przedmiotem w tym pomieszczeniu, który pochodził z lat późniejszych niż czasy Stalina.

Nie czekał zbyt długo. Mniej więcej po pięciu minutach jego żona przyniosła mu zupę. Nawet nie spojrzał na nią. Nie przywitał się. Pisząc szczerze, nawet już jej nie pamiętał. Nie mógł sobie przypomnieć jej blond włosów i cudownego uśmiechu, który po kilku latach małżeństwa znikł całkowicie z jej twarzy. Nie pamiętał jej białej bluzki i leginsów. Jedyne co zapamiętał to samo zdarzenie.

Po spróbowaniu zupy zawołał ją, kiwając palcem.

- Chodź tu - powiedział spokojnie. Zawsze tak robił. Nie unosił się, tylko wydawał rozkazy bez jakiegokolwiek emocjonalnego zabarwienia. Podeszła uległa. Nabrał na łyżkę trochę zupy i poczęstował ją. Spróbowała. Od razu to wyczuła. Zupa była za słona.

Wstał z krzesła jeszcze w momencie, w którym stała schylona nad talerzem. Chwycił ją za włosy i odchylił głowę do tyłu, a następnie splunął w twarz.

- Co ty świnio, smaku kurwa nie masz?

Nie krzyczał. Nie unosił się. Mówił to zimnym głosem bez żadnych emocji.

- Przepraszam - powiedziała błagalnym tonem. Słowo to było jej mantrą. Powtarzała je już mechanicznie, jakby miało ją uchronić przed tym, co miało za chwilę się stać. Przepraszała już za wszystko. Za to, że coś zrobiła bądź nie. Za to, że miała czelność oddychać tym samym powietrzem co on. Za to, że żyła.

Już nie raz chciała odebrać sobie życie. Ostatnim razem, gdy tylko wyszedł do pracy, nalała sobie wody do wanny i wyspała odrobinę soli do kąpieli. Przygotowała sobie wino, które kupiła właśnie na tę okazję. Obok niego położyła sobie opakowanie relanium, które od nie dawna brała na nerwicę, której się nabawiła. Weszła do wanny. Woda pachniała solą morską. Była ciepła. Taką jak lubiła. Otworzyła wino. Następnie chwyciła za opakowanie tabletek.

'Przecież on mnie zabije' - pomyślała z rezygnacją. Zupełnie tak, jakby miało to jakiekolwiek znaczenie. Wyszła błyskawicznie z wody, ubrała się i usiadła w kuchni. Musiała dojść do siebie, a... A później zatrzeć ślady przestępstwa.

On jakby nic sobie nie robiąc z tego, pociągnął mocniej za jej włosy. Wystarczająco mocno by się przewróciła. Nawet nie zauważył, że cały czas przyglądał się im jego ośmioletni syn. W momencie, w którym miał ją kopnąć, mały stanął między nimi. Kopnął go w twarz. Chłopiec upadł na ziemię.

- Kurwa mać. Nie wtrącać się! - krzyknął na niego. Podszedł do syna, chcąc wypędzić go do pokoju. Mały nie ruszał się. Pomimo tego, że zaczął nim trząść, on nawet nie mrugnął powiekami. Przerażony wstał i chwycił się za głowę. Następnie spanikowany wziął klucze i uciekł.

 

3.

Czy w więzieniu człowiek mądrzeje? Wątpił w to. Wręcz przeciwnie. Chodząc po spacerniaku, miał tego doskonały dowód. Kilkudziesięciu chłopów łaziło w klatkach jak zwierzęta na wybiegu, co chwilę patrzących z tęsknotą, mieszaną z przerażeniem, za mur. Z jednej strony pragnęli wyjść na tak zwaną "Wolność". Z drugiej bali się jej jak cholera. Pomimo tego, że był to ich główny temat rozmów, nikt tak naprawdę nie wiedział o niej nic. Te same gęby powracające niczym bumerang do swojego domu. Tak, domu. To był ich świat, ich rzeczywistość, bez której nie potrafili już żyć. Może to brzmieć będzie trochę przedziwnie, ale taka była mroczna prawda. Nie potrafili sobie wyobrazić już życia poza tym miejscem. Bywali i tacy, którzy już trzy miesiące przed wyjściem planowali, co muszą zrobić, by powrócić do domu. Sam słyszał o przypadku faceta, który dzień po wyjściu zadźgał pierwszą lepszą osobę w tramwaju tylko po to, by dostać się z powrotem do świata Stworzeń Zniewolonych.

Najbardziej odważni fundowali sobie pobyt jeszcze przed wyjściem. Najbardziej znaną mu historią był wyczyn 'Menela'.

Był to sześćdziesięcioletni dziadek, który słynął ze swoich opowiadań o libacjach alkoholowych. Nie ukrywał tego, że gdyby nie trafił do 'pudła', dawno by zdechł. Tak, takie 'coś' nie umierało, tylko zdychało.

W dzień, w którym dziadzio miał wyjść, przyszedł po niego oddziałowy 'Laska'. 'Menel' udawał, że śpi odwrócony w stronę wkurwiającej, żółtej ściany. Oddziałowy podszedł do niego, a on odwrócił się i niespodziewanie zasadził mu prostego sierpowego w nos. Inni mówili, że był to iście bokserski cios. Z powodu swojej postury oddziałowy padł jak długi na drewnianą podłogę. Był nieprzytomny. Dziadunio tymczasem obrzucił się na drugi bok i poszedł spać. 'Laskę' obudził dopiero inny oddziałowy, który zaczął go szukać.

'Menel' miał wtedy ogromne szczęście. Gdyby był o wiele młodszy, wylądowałby z pewnością na 'dźwiękach'. Pałowaliby go chyba przez tydzień. Za murami i tak nikt by tego nie zauważył. Zaleczyliby mu rany i sprawa by ucichła. Nikt nic by nie widział, nikt nic by nie słyszał, nikt o niczym by nie wiedział.

 

kojo - łużko wojskowe

kont - toaleta

samara - torba

kwit - wniosek o ukaranie

kadzienki - mundurek więzienny

dźwięki - miejsce, w którym zmusza się skazanych przemocą do posłuszeństwa. Oficjalnie nie istnieje.

Następne częściPo drugiej stronie cz.2

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • De Lenire* 30.12.2015
    Nie długo spacer. - niedługo piszemy łącznie
    Nie mógł sobie przypomnieć jej błąd - BLOND
    Otworzył wino. Następnie chwycił za opakowanie tabletek.- przez to się pogubiłam. Przecież to chyba czynność, którą ONA wykonała i powinno być otworzyła i chwyciła- Jeżeli się mylę, to przepraszam
    wkurwiającą- powinno być O
    Zbyt często "LASKA" Zastąp to np. mężczyzna czy ochroniarz

    Ogólnie opowiadanie jest fajne. Podobają mi się słowa jakich tu użyłeś. Na błędy większej uwagi nie zwróciłam. Mam rozumieć, że chłopiec zginął? Nie oceniam.
  • Pan Nikt 30.12.2015
    Dziękuję za uwagi. Tylko tego 'wkurwiającą' nie mogę znaleść :D
  • De Lenire* 30.12.2015
    Pan Nikt /// Już chyba znalazłeś, bo widzę, że poprawione :)) A nie ma sprawy :D
  • Lucinda 30.12.2015
    Ciekawe. Lubię klimaty więzienne i chętnie zajrzę do następnych części. Historia, przynajmniej jak na początek, wydała mi się interesująca. Ciekawa jestem, co się stało z ośmiolatkiem, kiedy uciekł. Podobnie jak De Lenire*, podoba mi się zastosowanie terminów, które później wyjaśniłeś. Pod koniec trochę dużo było tego ,,dziadunio" i ,,oddziałowy".
    ,,Odszedł od lustra (przecinek) ubrał 'kadzienki'";
    ,,Był on jedynym przedmiotem, w tym pomieszczeniu" - bez przecinka;
    ,,Nie mógł sobie przypomnieć jej bląd włosów" - ,,blond";
    ,,Choć tu - powiedział spokojnie" - ,,chodź";
    ,,Podeszła uległ." - tu chyba coś miało być inaczej;
    ,,w którym stała z chylona nad talerzem" - ,,schylona";
    ,,odchylił głowę do tyłu, a następnie spłynął w twarz" - chyba ,,splunął";
    ,,że coś zrobiła, bądź nie" - przed ,,bądź" nie stawia się przecinka;
    ,,Ostatnim razem, gdy tylko wyszedł do pracy (przecinek) nalała sobie wody do wanny i wysłała odrobinę soli do kąpieli" - tu zdanie nadrzędne jest rozbite i chyba ,,wsypała";
    ,,Była ciepła. Taką jak lubiła. Otworzyła wino. Następnie chwycił za opakowanie tabletek" - ,,Taka jaką lubiła" i raczej ,,chwyciła", bo wygląda na to, że to są cały czas opisy jej postępowania;
    ,,W momęcie, w którym miał ją kopnąć" - ,,w momencie";
    ,,zaczął nim trząść (przecinek) on nawet nie mrugnął powiekami";
    ,,gdyby nie trafił do 'pudła' (przecinek) dawno by zdechł";
    ,,śpi odwrócony w stronę, wkurwiającej żółtej ściany" - przecinek dopiero przed ,,żółtej" nie wcześniej;
    ,,Odziałowy podszedł do niego" - ,,oddziałowy". Na razie zostawiam 4:)
  • Pan Nikt 30.12.2015
    Mówiąc szczerze całą ostatnią scenę będę musiał poprawić. Pisałem ją już na siłę, bo mózg zaczął mi wysiadać ;)
    Co do poprawek dziękuję. Te same teksty wysyłał na inny portal. Bez waszej pomocy zjedliby mnie tam.
  • Pan Nikt 30.12.2015
    Powinno być wysyłam.
  • Pan Nikt 30.12.2015
    Jeszcze raz, bardzo a to baaaardzo dziękuję.
  • Anna 30.12.2015
    Bardzo mi się podoba Twoje opowiadanie :) od pierwszych zdań zostałam pochłonięta sytuacją głównego bohatera. Oby tak dalej ;)
  • KarolaKorman 04.01.2016
    Nie wiem dlaczego ktoś ma wątpliwości co do śmierci chłopca. Dla mnie to oczywiste, chyba, że to ja się mylę :(
    Opowiadanie życiowe, proste, ale wciągające i dobrze napisane. Nie widziałam błędów, co oznacza, że je poprawiasz, co jest dla Ciebie dużym plusem. Zostawiam 5 :)
  • Pan Nikt 04.01.2016
    Dziękuję.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania