Poprzednie częściPod Dębem - rozdział I

Pod Dębem - rozdział II

Nie czekaliśmy długo. Po kilku minutach od tajemniczego zdarzenia w progu pojawiła się wysoka, szczupła kobieta. Miała kruczoczarne włosy i ciemne, przenikliwe oczy. Czułam, że przebijają mnie na wylot. Bladość twarzy podkreślała ciemna, żółta bluzka i podarte jeansy. Kobieta wyglądała na około 30 lat.

- Witam Was serdecznie w naszym Domu Dziecka Pod Dębem! - wykrzyknęła wznosząc ręce do góry. Wyglądała na pozytywnie nastawioną, w przeciwieństwie do nas. - Nazywam się Daria, Daria Lipek. Będę Waszą opiekunką aż do 18 roku życia. - gdy wypowiadała te słowa przeszedł mnie dreszcz. Miała dużo starszy głos, niż mieć powinna w tym wieku. Jej uśmiech podczas zapraszania nas do środka, pozostawiał dużo do życzenia. Czułam się, jakbym wchodziła do Sali Tortur. Coś ewidentnie było nie tak.

Zostaliśmy zaprowadzeni do ogromnej sali z wieloma łóżkami. Widocznie mieliśmy spać wszyscy razem. Ku memu zdziwieniu i zadowoleniu, łóżka były dość duże jak na jedną osobę. Moją radość po chwili zmyły słowa Darii:

- Będziecie spać po dwie osoby na jednym łóżku. - jej mina mnie przeraziła. - Oczywiście chłopiec z dziewczynką... - dodała złowieszczo. Nastąpiła grobowa cisza. Patrzyliśmy na siebie nawzajem. Czułam, że wszyscy byli zdziwieni i zmieszani.

Zostawiliśmy swoje rzeczy w sypialni i udaliśmy się za Darią na zwiedzanie budynku, który - prawdę mówiąc - był ogromny. Najpierw zobaczyliśmy kuchnię. Od tamtej pory wiedziałam, że nigdy nie zjem żadnego obiadu. Wszystko było brudne, a jedzenie podawane miało być prosto z zamrażarki. Daria wytłumaczyła nam, że tak jest zdrowiej. Dalej zobaczyliśmy równie duży, jak nasza sypialnia pokój, który miał pełnić funkcję łazienki. Były tam wanny, prysznice, umywalki i ubikacje, poustawiane bez najmniejszego ładu.

- Naszym celem jest Wasza integracja, więc będziecie razem jeść, spać, kąpać się, załatwiać i uczyć. Będziecie najlepszymi przyjaciółmi. - wykrzyknęła radośnie ze złośliwym uśmieszkiem nasza opiekunka. Zaczęłam się bać.

Po zapoznaniu się z licznymi garderobami należącymi do Darii, pomieszczeniami do nauki, jadalnią pełną brudnych naczyń, pokojem gier, halą sportową i ogrodem, przyszła pora na pytania. Usiedliśmy w kręgu na korytarzu.

- Pytajcie, o co chcecie. - zaznaczyła Daria szybko. Po chwili kilka osób podniosło ręce.

- Czy tutaj... pracuje ktoś inny po za panią? - spytała niepewnie ośmioletnia Kasia.

- Tak, dość dużo osób. Kucharki, garderobiane, kelnerki i animatorzy. Jeszcze kilku nauczycieli, bo ja nie uczę wszystkiego. - padła odpowiedź.

- No, a ile razy w tygodniu będzie W-F? - spytał Szymon, gotowy do ćwiczeń.

- Codziennie po dwie godziny! - odparła radośnie Daria. W tym momencie staliśmy się pewniejsi w zadawaniu pytań.

- Dwie godziny? A co z innymi przedmiotami? Ile będziemy się uczyć? Kiedy dostaniemy plan lekcji? - dopytała dwunastoletnia, piegowata brunetka - Maja.

- Spokojnie, mamy dużo czasu na naukę. Uczyć będziecie się przez 12 godzin na dobę, jedna lekcja trwa godzinę, będziecie mieli lekcje razem, ten sam materiał. Najstarszy z Was chodzi do ósmej klasy, więc wszyscy będziecie mieli ten materiał. Plan lekcji będzie w niedzielę, czyli jutro, bo od poniedziałku zaczynacie naukę. - odpowiedziała.

Opadły nam szczęki. Dwanaście godzin na dobę?! Przez chwilę była zupełna cisza. Wreszcie ja odważyłam się zapytać o coś, co cały czas mnie zastanawiało.

- A....dlaczego nie byliśmy na ostatnim piętrze? Co tam jest?

Kobieta spoważniała. Jej mina wyraźnie pokazała zdenerwowanie.

- To nie Twoja sprawa. Ale jeśli jesteś taka ciekawska i pytasz mnie o takie rzeczy, to chodź. Damy spokój Twojej ciekawości. Pokażę Ci piwnicę... - odrzekła złośliwie, a ja przełknęłam głośno ślinę.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Bajkopisarz 25.03.2020
    „Kobieta wyglądała na około 30 lat.”
    Liczba słownie, tu i w następnych przypadkach
    „Witam Was serdecznie”
    Wypowiedz, wiec was małą literą – tu i w następnych przypadkach
    „życia. - gdy wypowiadała”
    Po kropce wielka litera -tu i w następnych przypadkach
    „miało być prosto z zamrażarki.”
    Czyli, że dostawali zamrożone jedzenie?
    „wanny, prysznice, umywalki i ubikacje, poustawiane bez najmniejszego ładu.”
    A do każdej prowadziły rury odpływowe też bez żadnego ładu? O ile meble można sobie stawiać chaotycznie, to armaturę już nie bardzo, o ile podłącza się ją do kanalizacji. Wymagałoby to doprecyzowania.

    Tekst wymaga przeredagowania, uporządkowania wielkich liter i kropek.
    Fabularnie jest zupełnie przyzwoicie, na razie się to w miarę sensownie układa.
  • Zuzaczek 25.03.2020
    Nie wiedziałam, że robię tyle błędów, ale cały czas się uczę. Dziękuję za przeczytanie :)
  • Bajkopisarz 25.03.2020
    Zuzaczek - i bardzo dobrze, po to są takie strony, żeby się uczyć i sobie pomagać :) Pozdrawiam!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania