Poprzednie częściPrzed świtem cz.1/2

Przed świtem cz.2/2

Alex nie odpłynął w pustą otchłań jak się spodziewał, a zamiast tego palący ogień w piersi ustał, kończyny nagle przestały być odrętwiałe a w gardle zamiast krwi znów poczuł kłujący pył taki sam jak przed bitwą i tak samo jak wtedy wywołał on u niego nagły atak ochrypłego kaszlu. Kiedy tylko doszedł do siebie nie czując żadnego bólu, oszołomiony otworzył oczy. Wszystkie rany na jego ciele zniknęły, ubrania były nie podarte i brakowało na nich plam krwi. Pod stopami chłopaka leżała włócznia a do pasa przymocowany miał wypolerowany miecz. Znów chował się za barykadą z worków, wszyscy jego towarzysze broni byli żywi i gotowi do walki a przeciwnik tak samo jak wcześniej biegł na nich w chaotycznym szyku.  

Alex nie wiedział co się właśnie stało, jeszcze kilka minut temu leżał umierając w błocie a teraz znów był cały i zdrowy. "Może po prostu ze stresu miałem halucynacje albo przysnąłem", pomyślał siedząc skulony za workami. Przyjął tą wersje wydarzeń bez dalszego rozmyślania, na które nie było czasu, bo przeciwnicy byli już przy samej barykadzie. Chłopka chwycił swoją włócznie, ale mając z tyłu głowy to co widział wcześniej nie złapał jej jak zawsze, lecz bliżej grotu by przeciwnik stojący blisko nie mógł zbić pchnięcia łatwą kontrą. Ku zdziwieniu chłopaka po wychyleniu się z za worków przeciwnik stał w tym samym miejscu jak to pamiętał. Alex wykonał szybkie pchnięcie przebijając obronę wroga oraz go samego na wylot swoją włócznią. Teraz nie miał już wątpliwości, że to nie był tylko zwykły sen, uznał, że otrzymał od bogów niepowtarzalną okazję by naprawić swoje błędy i tym razem przeżyć, że to on został wybrany by uratować swoją wioskę przed najazdem.  

Wyskoczył z za barykady i szarża pobiegł tą samą drogą co poprzednio, w sam środek bitwy. Tym razem już nie oszołomiony i kierowany instynktem, lecz świadomy i z determinacją wymalowaną na twarzy. Dobiegając do miejsca, gdzie ostatnim razem zakończyła się jego historia zatrzymał się na chwilę a w szarżującej na niego postaci rozpoznał kobietę, nad którą stojąc zginął po raz pierwszy. Jednak nie było czasu na dylematy, bogowie przekazali mu zadanie i dali niepowtarzalną szansę, której nie mógł zmarnować. Alex wykonał zwinny unik mijając zamaszyste uderzenie w bok i chwytając jedną ręką, za hełm kobiety wbił miecz prosto pod niego. Odprowadził bezwładne ciało wojowniczki na ziemie, cały czas trzymając za hełm by nie spadł i by nie musiał spojrzeć na jej twarz.  

Pamiętając o uderzeniu w plecy następnego przeciwnika także pokonał z łatwością. Przebijał się dalej przez armię wroga, lecz będąc zbyt pewnym siebie w końcu dotarł do miejsca, gdzie nie było ani jednego z jego towarzyszy, który mógłby go osłaniać. Przeciwnicy otoczyli Alexa ze wszystkich stron. Grad ciosów jaki otrzymał spowodował ze ciemność zapadła w jednej chwili, lecz nie na długo. Kilka sekund po śmierci ocknął się znów z suchym i gryzącym pyłem w ustach. Tym razem nie był już tak oszołomiony jak poprzednio, po tym jak kaszel ustal chłopak uśmiechnął się tylko, wykrzyknął głośne "dziękuję" spoglądając w niebo i z włócznią w ręku ruszył do bitwy.  

Po każdej kolejnej śmierci Alex przebijał się coraz dalej i dalej oraz własnoręcznie zabijał coraz to większe zastępy przeciwników. Czasem nawet nie brał udziału w bitwie a zajmował miejsce na szczycie jednego z pobliskich drzew i oglądając ją z góry obmyślał strategie. Po wielu próbach w końcu powstał plan doskonały. Alex dawał rady towarzyszom prowadząc ich najlepszą drogą, a znając ruchy przeciwników sam wybił ponad połowę wrogiej armii.  

Kiedy bitwa dobiegła końca chłopak rozejrzał się dokładnie dookoła, z jego towarzyszy zginęło góra dziesięć osób, natomiast z najeźdźców nie pozostał nikt. Alex wyczerpany usiadł na rozmokłej ziemi otoczony morzem ciał i z zamkniętymi oczami wsłuchiwał się w krzyczący z radości tłum. Nagle okrzyki ustały i zapadła cisza, a w ustach znów poczuł pył, którego smak znał już aż za dobrze. Otworzył szybko zdziwiony oczy i zobaczył, że po raz kolejny siedzi przed bitwą schowany za workami. "Przecież wykonałem zadanie", krzyczał w myślach, przeklinając bogów. " A może to nie żaden dar czy błogosławieństwo, co, jeśli umarłem i tak wygląda piekło", myśl o tym, że to może być prawda całkowicie go sparaliżowała z przerażenia. Chłopak wyrzucił włócznie i oparł się plecami o twarde worki rozmyślając, szukając jakiegoś lepszego wyjaśnienia.  

Siedział tak nieruchomo jak skała przez kilkanaście bitew aż wreszcie go olśniło. Gdy tylko obudził się po kolejnej śmierci, wyrzucił włócznie na bok, przeskoczył szybko przez barykadę przewracając ciężarem swojego ciała przeciwnika stojącego tuż przy niej i ruszył szybkim krokiem w stronę bitwy. "Nie myliłem się tak do końca, bogowie naprawdę chcą bym wygrał tą bitwa", rozmyślał w drodze przez pole, "ale to co stało się wcześniej nie było wcale zwycięstwem. Wiedziałem to, od zawsze o tym myślałem, przecież śmierć tyłu osób, nawet nie znanych, nie jest żadną wygraną, a jednak podczas bitwy tak uznałem".  

Alex dotarł do miejsca, gdzie zginął po raz pierwszy. Kobieta, jak za każdym razem, już na niego biegła z ochrypłym krzykiem na ustach. Chłopak wyciągnął miecz i sparował cios od boku. Kiedy klinga przeciwniczki się odbiła ta stanęła jak posąg. Alex także stał z opuszczonym mieczem, a wśród odgłosów bitwy udało mu się usłyszeć płacz kobiety stojącej przez nim. Puściła miecz na ziemie zdjęła hełm i z impetem padła na kolana. Tym razem jej błyszcząca od łez twarz nie zasłonięte krwią wydała się Alexowi o wiele piękniejsza. Chłopak również wyrzucił swój miecz i hełm, po czym klęknął przed płaczącą dziewczyną obejmując ją czule. Kobieta drgnęła lekko po czym rozluźniła się w jego ramionach, oparła głowę i płakała już nieco ciszej.  

Widząc tę scenę jeden z towarzyszy Alexa stanął nad nim i zaczął na krzyczeć. Zauważając, że chłopak nie reaguje, ucichł i wpatrywał się w splątanych w uścisku, jeszcze niedawnych przeciwników. Po chwili do stojącego mężczyzny dołączyło jeszcze kilku jego kompanów, którzy tak samo w ciszy ze zdumieniem przyglądali się tej sytuacji. Pierwszy wróg jaki ich zauważył ruszył od razu biegiem, z przygotowanym do ataku mieczem, lecz im bliżej podbiegał, tym bardziej zwalniał, aż w końcu zatrzymał się i tak jak inni wpatrywał z niedowierzaniem.  

Zbiorowisko powiększało się z każdą chwilą aż w końcu wszyscy wojownicy z obu stron konfliktu stali jak kamień dookoła płaczącej kobiety i przytulającego ją Alexa. Przez ciszę przebijały się tylko wrzaski dowódców obu armii, którzy w końcu nie wytrzymując rzucili się do pojedynku między sobą, na który nikt nie zwracał nawet uwagi. Generałowie zabili się nawzajem, a gdy zobaczył to jeden z żołnierzy cisnął swoim mieczem i hełmem o ziemię. Reszta za nim jak lawina zrobiła to samo.  

Alex rozejrzał się z uśmiechem na ustach. Bitwa się skończyła. Chłopak zamknął oczy, lecz czuł strach przed tym, że może znów cofnąć się do samego początku. Dziewczyna odwzajemniła wreszcie uścisk, jakby chciała nim zatrzymać chłopaka tu, w tym czasie. Podziałało, Alex pozostał na miejscu, tym razem jako prawdziwy zwycięzca.  

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Kapelusznik 20.09.2018
    To będzie komentarz za obie części
    Fajny pomysł i przesłanie.
    Szkoda że takie krótkie.
    daję serdeczną 4, bo jak na mój gust - trochę mało świata przedstawionego.
    Pokazałeś mi scenę, niestety bezbarwną, ani jednego koloru
    Szkoda
    Ale tekst i tak fajny
    Pozdrawiam
    Kapelusznik

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania