Pokaż listęUkryj listę

Przypowieści zadarskie: O tym, jak zachować na zawsze smaki Zadaru

Przybyli Zauroczeni pod wieczór do konoby, o której wiele słyszeli. Chcieli oni osobiście przekonać się o wszystkich wspaniałościach rozgłaszanych na mapach Google. Weszli oni w uliczkę niepozorną, lecz głośną, a oczom ich ukazała się radosna gromada wędrowców i mieszkańców. Siedzieli i stali, pili rakiję i kosztowali wołowego mięsa, ryb i tych rodzajów oliwy, jakie najprzedniejsze daje ta ziemia.

Zapytuje ich gospodarz, czy nie zechcieliby zająć wolnego miejsca. Zgodliwie siadają, dziwiąc się przy tym, że mieszkańców tu tyle, co wędrowców, a może i więcej. Przyzwyczajeni do wystawności na pokaz, po to jedynie, by przyciągnąć zgłodniałych wraz z ich pieniędzmi, z wdzięcznością oczekują niespodziewanego i najlepszego.

Nie mija chwila, a oto stoją przed nimi półmiski najróżniejszej strawy: dalmatyńskiego pieczywa, oliwy, soczystych cevapów, prężących się dumnie w sosie kalmarów, świeżych sałatek i kieliszków domowej rakiji. Gospodarz pyta, czy wszystko dobrze, sprawdza, czy nastroje dopisują i czy świeci lampa wschodząca obok tarczy księżyca. Na koniec siada przy Zauroczonych, by i samemu chwilę odpocząć.

- Skądże nam to, gospodarzu - zaczynają - że wkoło Wy, Chorwaci, miejscowi,

śpiewający w harmonii pieśni pełne życia? Mało tu strudzonych wędrowców, jak my, a jednak znaleźliśmy twoją gospodę, przyjąłeś nas jak swoich i nakarmiłeś tym, co miałeś w domu.

- Wędrowców zawsze mamy u siebie. Nie tak jest z wami: chcecie na długo

zapamiętać to, co spożywacie, nie po to tylko, by móc o tym opowiadać pokoleniom w waszej ziemi. Nasze smaki nie są wam już obce, gdyż uczyniliście zeń zaprawę pod wasze fundamenty. A jeżeli tak czynicie, smaki nasze zachowujecie dla siebie na wieki przez miłość, jaką ku sobie macie. Zawsze przeto bądźcie w tej ziemi mile widziani, gdyż jest to miejsce, które chce karmić serca.

- Ależ gospodarzu, oczywistym jest, że chcemy wciąż na nowo przeżywać smaki tej

krainy, czy to w rozmowach, czy w okazywanej sobie czułości. Czy jednak jedna wieczerza, choć najwspanialsza, wystarczy ku temu, by na zawsze pamiętać?

- Nie wystarczyłaby i trzecia, i czwarta; w ten sposób nie w pełni się

pamięta. Także i miejsce, w którym spożywacie wieczerzę, będę musiał na zawsze zamknąc i opuścić. Gdy i to się stanie, nie szukajcie innej gospody. Niech zostanie ona z wami, nie dzieląc miejsca w sercu z innymi jej podobnymi. Wy zaś idźcie nad morze: pokłońcie się falom, ucałujcie kamienie i muszle. Idźcie w góry: pijcie wodę z chłodnych źródeł, rozmawiajcie z drzewami i zbierajcie leśne jagody. Pójdźcie w końcu na niziny, wypasać owce i zbierać oliwki. To, co da wam ta ziemia, jest wasze, dlatego właśnie, że chcecie z szacunkiem przyjąć to, co dalekie i inne, czyniąc to wszystko wspólnym. Nie będzie już muszli ni kamienia, lecz będą wasze potyczki z utratą. Zniknie wam z oczu leśne poszycie, gdyż odtąd chłodzić was będzie cień przyjaźni, która nie szuka własnej korzyści. Szum źródła zamieni się w szmer nieustannych zapewnień, a ukryte w krzakach jagody będą tych słów owocem. Zajadać będziecie sery i oliwę, radosny owoc waszego trudu. Tak czyńcie, a zachowacie smak tej ziemi, która już jest wasza, którą zdobytą przez was daję wam pod lenno wasze.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania