Ring - Drabblątko

Dawno, dawno temu. Za górami, za lasami oraz za siedmioma rzekami była sobie pewna wioska. Zwała się ona Miłe Miejsce. Nazwa może i była głupia, ale adekwatna do miejsca. Jej mieszkańcy żyli ze sobą w zgodzie i nigdy im niczego nie brakowało. Zawsze mieli dość papieru, długopisów, ołówków i tym podobnych. Możecie się zastanawiać, czemu akurat te rzeczy uznałem za ważne.

Już spieszę z wyjaśnieniem, nie mieszkali tam ludzie, a teksty. Nie jakieś tam zwykłe teksty spod czyjegoś pióra, a “dzikie teksty”. Tworzą się one spontanicznie na granicach Opowilandi. Są takimi przyjaznymi samotnikami. Jak już wspominałem, żyło im się dobrze.

Do czasu. Pewnego dnia, wielki czarnoksiężnik postanowił zniszczyć spokój wioski. W tym celu narzucił potężne zaklęcie, zwane Sferą Limitu Słów. Każdego dnia go zmieniał zmuszając mieszkańców do ciągłych, bolesnych oraz męczących zmian tekstu. Jeżeli by tego nie zrobili, zginęli by. Oczywiście, nikomu się to nie podobało. Wielu próbowało przełamać urok, albo pokonać czarnoksiężnika, ale nikomu się nie udało. Mimo to pewien mały drabblik pewnego dnia spróbował. Poczekał na limit stu słów, aby mieć swą pełną moc, po czym wyruszył.

Droga przed nim była długa oraz pełna niebezpieczeństw. Musiał przejść przez Knieję Wodolejstwa, kanion Mary Sue a później pustynię Nieweny. Nawet najpotężniejsi wojownicy często nie dawali sobie rady. Ale nasze drabblątko musiało sprostać temu zadaniu. W końcu chodziło o jego wioskę.

Pierwsza z przeszkód, Knieja Wodolejstwa, nie była może jakoś szczególnie niegościnna, ale wydłużała teksty. Jak się pewnie domyślacie, dla drabbla nie jest dobrze, kiedy ma więcej niż sto słów. Ale nasz bohater był naprawdę sprytny, zamiast próbować się bronić, albo na siłę skracać swój tekst po prostu zamienił go miejscem z tytułem. Co prawda jego ładne i krótkie imię “Maciek” zmieniło się w “Dziki tekst zamieszkujący północno-zachodnie ziemie Opowilandi, mający metr wzrostu oraz błękitne pióra podróżujący aktualnie przez Knieję Wodolejstwa w celu uwolnienia swojej wioski od złego czarnoksiężnika, ma on(podróżnik a nie czarnoksiężnik) na imię Maciek.” Niestety, dla drabblątka przydługie imię było wielką przeszkodą. Nie trzeba było być mistrzem w Widzeniu, aby wypatrzeć taki tytuł. No, ale chodzi przecież o całą wioskę, Maciek po prostu nie mógł się wycofać.

Później nastał czas na kanion Mary Sue. To też było wyzwanie dla drabblątka. No wiecie, zalety tych postaci zapisuje się w stu stronach, a nie słowach. Niestety, innego przejścia nie było, a tytułem nie dało się już zasłonić. Na niego też był limit słów. Nie pozostało mu nic innego, jak usunąć wiele swoich słów. W ten sposób stał się chodzącą, drabblową zmorą, ale kroczył dalej. W końcu o dom trzeba walczyć.

Nastał czas na ostatnią przeszkodę, pustynię Nieweny. Mało jaki tekst dał radę ją przejść. Wiecie czemu. Ale i tym razem nasze drabblątko dało radę. Co prawda, było teraz właściwie niczym, ale postanowiło odwiedzić czarnoksiężnika. Chciało jedynie ocalić wioskę, niestety to nie było po myśli czarownika. Kiedy tylko usłyszał o zamiarze naszego drabblątka zabił go zaklęciem, a wioskę spalił.

Bo Opowilandia to nie siedlisko bajek moi drodzy.

Następne częściRing - Temat

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • KarolaKorman 02.08.2015
    Super, fajny pomysł i ładnie napisane 5:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania