Rozdział 1 - Nietykalni
Nietykalni.
Tak nas zwą. Zresztą, nie bez powodu. Nikt nie może dotknąć naszych ciał. Taka bariera nie do przebicia. To najgorsza z możliwych kar. Nie wiemy jednak, za co. Od narodzin towarzyszy nam ta "klątwa". Tacy już jesteśmy i nic z tym nie zrobimy. Jedni rodzą się bez rąk, czy nóg, a my bez czucia. Całe życie w niewiedzy. Przytulanie, przepychanki. Dla innych to codzienność. Dlaczego jesteśmy inni?
*****
Mijam ludzi. Bezdomne psy. Ptaki. Są mieszaniną różnych emocji. Jedni śmieją się, inni wyglądają na przygnębionych. Zwierzęta bawią się, czasem spuszczają łby i starają wtopić w otoczenie. Ptaki lecą. Czują opór wiatru. Pieści ich ciała, porusza piórami.
A ja idę. Widzę że wpadam na ludzi, potrącam ich, jednak moje ciało nigdy nie dowie się , jakie to uczucie.
Czuję na sobie ukradkowo spojrzenia. Jest nas niewielu, więc każdy nas rozpoznaje. Ci "normalni" boją się i traktują Nietykalnych jak wybryki natury. W sumie... mają rację. Nie jesteśmy zwykli. Jesteśmy jednak ludźmi. Prawie takimi jak oni. Nie wybraliśmy takiego życia, a przez nich jest ono jeszcze trudniejsze. Szepty na nasz temat potrafią zranić. Ale to nie nasza wina, nie nasz wybór.
Jesteśmy niewinni.
Komentarze (8)
"Zresztą, nie bez powodu" - bez przecinka
"bez rąk, czy nóg" - bez przecinka
"spuszczają łby i starają wtopić w otoczenie" - starają się*, bo poprzednie "się" nie łączy się z tym czasownikiem
"dowie się , jakie" - bez spacji przed przecinkiem ;)
Ciekawe wprowadzenie, choć bardziej przypominało mi prolog. Zapowiada się ciekawie i widać, że od czasu napisania ostatnich opowiadań minęło trochę czasu i idzie Ci dużo lepiej. Będę czytać kolejne części :) Pozdrawiam i lecę do następnej części.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania