Poprzednie częściRozdział 1 - Nietykalni

Rozdział 2 - Nietykalni

Idę tą ulicą setny raz. Jestem tu tak często, że wiem kogo i o jakiej porze mogę spotkać. Oni też wiedzą. Rozpoznają mnie, mimo że staram się ukryć za kurtyną czarnych włosów. Może wyczuwają moją inność. Jednak nie dowiem sie tego. Nie mam zamiaru utrzymywac z nimi kontaktu. Albo uciekają, albo przeklinają, a ja tego nie chce. Mam dosyć takich reakcji.

 

Zostanę sama.

 

Jestem sama. Nawet rodzice mnie opuścili. Ojciec nie miał zamiaru wychowywać wybryku natury. Obwiniał mamę, przez co w końcu nie wytrzymała psychicznie i znalazłam jej ciało w pobliskiej rzece.

 

Nadal ją widzę.

 

Tego nie da się zapomnieć. Zrobiła to przeze mnie. Przez bycie odmieńcem odebrałam życie własnej matce. Ojciec nie był lepszy. Wszystko zostawił na jej głowie i uciekł do kochanki.

Tchórz.

 

*****

Sama już nie wiem, po co tu przychodzę. Może chcę przyglądać się szczęściu tych Normalnych. A może lubię czuć przygnębienie? Jakkolwiek by nie było, codziennie odwiedzam tę kawiarnię. Zawsze siadam przy stoliku, ukrytym za ogromnym wazonem z kwiatami. Oni mnie nie widzą, lecz ja ich tak. Podziwiam wtedy ich radość i to, jak bardzo potrafią się cieszyć. Ja tak nie potrafię. Nie wiem też, czy wolałabym urodzić się jako normalny czlowiek, a dopiero dopiero z czasem stać się Nietykalną, czy jednak być nią zawsze. Podobno utrata codzienności boli najbardziej. Chciałabym chociaż wiedzieć, jakie to uczucie, gdy czyjaś dłoń pieści dotykiem moje ciało.

 

Nie miałam ku temu okazji.

 

I pewnie nigdy się nie dowiem.

Chyba, że stanie się cud. Problem w tym, ze ja nie wierzę w cuda.

 

*****

Znajomy zapach kwiatów. Czuję go codziennie. Właścicielka kawiarni bardzo się stara i każdego dnia zrywa lub kupuje świeże kwiaty. Nie zawsze są identyczne, jednak zawsze zachwycają. Pani Eleonora to niezwykle miła kobieta około czterdziestki. Zawsze stara się uśmiechać. Traktuje mnie jak innych. Nie izoluje się, nie ucieka, a nawet stara się ze mną rozmawiać.

 

To takie inne.

 

I niesamowicie miłe. Nie wypytuje, nie naciska, a mimo to potrafi ze mną normalnie pogadać. Mam zaledwie czternaście lat, więc i wspólnych tematów niewiele. Nie przeszkadza mi to.

 

Ktoś okazuje mi ciepłe uczucia.

 

To bardzo dużo. Gdy widzę, że zbliża się do mnie podrzucając swym pełnym biustem, na moich ustach od razu pojawia się delikatny, tak rzadko spotykany, uśmiech.

 

Jestem jej wdzięczna.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Marzycielka29 27.11.2015
    Daje 5. Czytając na początku miałam wrażenie, że powtarza się część pierwsza, jednak nie zawodzisz mnie i z chęcią jeszcze zajrzę :)
  • Rasia 27.11.2015
    "Jednak nie dowiem sie tego" - usunęłabym "jednak", zbędne słowo
    "utrzymywac" - utrzymywać*
    "Albo uciekają, albo przeklinają" - bez przecinka
    "ja tego nie chce" - chcę*
    "Zawsze siadam przy stoliku, ukrytym za ogromnym wazonem z kwiatami." - bez przecinka
    "Traktuje mnie jak innych." - usunęłabym to zdanie, bo później piszesz, że to takie inne. Wzmocniłoby to tylko efekt wypowiedzi.
    Zastanawia mnie też, czemu wraz z nowym akapitem robisz takie przerwy. Usunęłabym je w sumie, byłoby wygodniej czytać, gdyby tekst nie był taki rozbity. Tym razem głównie brak ogonków. Zostawiam 5, rozwija się bardzo ciekawie :) Gratuluję.
  • Madzikuś 27.11.2015
    Sądziłam, że powtarzając dane słowo, powinnam postawić przecinek :)) co do przerw, mogę je następnym razem usunąć :)
  • comboometga 27.11.2015
    Cudowny klimat zachowany, jestem zachwycona :) Daję 5 i ruszam do kolejnego rozdziału!
  • Katerina 27.11.2015
    Dużo lepsze niż rozdział 1, przede wszystkim dłuższe, ale zachowany został ten sam klimat :) 5
  • Lucinda 27.11.2015
    Przyjemnie się czyta, ciekawie opowiadasz historię, błędy zostały już wypisane, więc idę dalej:) 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania