Samotny wilczek cz1

Nie można winić wilków, za to że zabijają, taka już ich drapieżna natura. Nie można również mieć żalu do owcy, że daje się zabić, jest przecież taka słaba. To wszystko uregulowała przyroda.

Młode wilki dorastają i zaczynają polować, a jagnięta stają się ich pokarmem i nie ma co o tym nadmiernie dyskutować.

Moi rodzice, bez dwóch zdań, również byli drapieżnikami, ale nigdy nie czułam się do nich podobna, choć bardzo tego pragnęłam.

Bardzo wcześnie nauczyłam się, że przywiązywanie się do kogokolwiek bywa niebezpieczne i zwykle kończy się bólem. Wszyscy, począwszy od niań, przez kucharki, a nawet szoferów wożących mnie do szkoły, zmieniali się tak szybko, że nawet nie byłam w stanie zapamiętać ich twarzy. Podobnie sprawy miały się z dziećmi. Wystarczyło, by ich rodzice mieli inne poglądy polityczne, bądź status materialny, natychmiast zostawały usuwane z mojego otoczenia.

Najczęściej, jedyne moje towarzystwo stanowiły lalki. Piękne miniaturowe kobietki o porcelanowych, idealnych twarzach, zawsze ułożonych włosach i ślicznych sukienkach. Dostawałam je przy każdej okazji, byłam jednak pewna, że nie wybierali ich dla mnie rodzice, a któraś z ich licznych asystentek.

Siedziały na półkach, wbijając we mnie czujne spojrzenia idealnych oczu, oczekując, że kiedyś stanę się do nich podobna. Jednak moją ulubienicą była Betii, pierwsza lalka jaką dostałam, w poszczępionej sukience, z niewielką rysą na prawym policzku. To ją zabierałam z sobą do łóżka, by zdradzić wszystkie swoje sekrety, ale i ona pewnego dnia została mi odebrana.

Uwielbiałam okres świąt, bo wtedy rodzice zawsze przyjeżdżali do domu ze swoich ważnych i zupełnie nierozumianych przeze mnie podróży. Nawet jeśli byłam chora, wystarczyło, ze dostałam wzmacniający zastrzyk, mogłam z przyklejonym do buzi szerokim uśmiechem, trzymając mamę i tatę za ręce, pokazywać się na przyjęciach. Oboje wyglądali na dumnych ze swojej córki i byłam pewna, że naprawdę mnie kochają. Nie zdawałam sobie wówczas sprawy, że nie jestem niczym więcej, jak tylko ozdobna broszą przy sukni mamy. Czymś, co w oczach innych miało zbudować ich wizerunek, jako ludzi ciepłych i kochających.

Moja naiwna wiara trwała do momentu, kiedy na tydzień przed siedemnastymi urodzinami, ze szkoły odebrał mnie mężczyzna udający szofera.

Zostałam uprowadzona.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 11

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (18)

  • CHUPACHUPS20 02.12.2016
    słabe
  • Angela 02.12.2016
    Żałosna odgrywka, wziąwszy pod uwagę poziom Twojego tekstu, nie sądzisz? : )
  • CHUPACHUPS20 02.12.2016
    Angela nie to prawda
  • Angela 02.12.2016
    No i druga pała. Podziękował : ) jeszcze jakby komentarz do kompletu był, to by było bajecznie : )
  • TeodorMaj 02.12.2016
    Bardzo fajne opowiadanie. Podobają mi się porównania :) Z przyjemnością przeczytam kontynuację. 5 :)

    PS. pułkach – półkach ;)
  • Angela 04.12.2016
    Miło mi, dziękuję : )
  • Violet 02.12.2016
    Tekst zaciekawił, chętnie zajrzę do kolejnej części. Trochę zgrzytów w tekście. Pozdrawiam. 4+
  • Angela 04.12.2016
    Podziękował : )
  • Tina12 02.12.2016
    Ciekawie się zapowiada. Muszę zgodzić się z Teodorem porównania są bardzo fajne. Daje 5 i czekam na cd.
  • Angela 04.12.2016
    Dziękuję serdecznie, przed czytelnikami jeszcze tylko jeden rozdział : )
  • Adam T 03.12.2016
    Zaczęłaś tak, że można wyobrażać sobie wiele scenariuszy. Kto i kiedy okaże się młodym wilczkiem? Czekam z ciekawością:) 5 poszło:)
  • Angela 04.12.2016
    Dziękować : )
  • Nazareth 04.12.2016
    poszczępionej - postrzępione
    Powiem szczerze, przyciągnął mnie tytuł. Cieszę się jednak że tak się stało. Przedstawiasz bardzo ciekawy wstęp, trochę skompresowany ale intrygujący i napisany lekko i przejżyście. Poruszasz też tematykę, która wielce mnie interesuje: ludzkich charakterów, pozycji społecznej, samotności. Nie pozostaje mi nic jak czekać na kolejną część :)
  • KarolaKorman 05.12.2016
    Zobaczyłam w tym tekście inny świat niż ten, który mnie otacza, ale czy lepszy? Czekam na ciąg dalszy, 5 :)
  • zaciekawiony 05.12.2016
    Tekst zakończony dobrym zawieszeniem akcji. Czekamy na więcej.
  • Mów mi Nasya 06.12.2016
    Bardzo fajnie się zaczyna :)
    Czekam na kolejne.
  • Angela 08.12.2016
    Chciałabym podziękować wszystkim komentującym : )
  • Robert. M 09.03.2017
    Kiedyś pewna znajoma, w przypływie dobrze wypełnionego obowiązku macierzyńskiego, z zatroskaniem pochyliła się i nad dobrym wychowaniem swej pociechy. Jako młoda mamusia, zachłysnęła się wszelakimi poradnikami, które miały jej służyć, jako …hm..nazwę to górnolotnie kompendium wiedzy. I Iwona doczytała się w jednej z owych ksiąg o przeprowadzonym eksperymencie na maluchach. Przetrzymywane w sterylnych warunkach, dostawały odzywki, witaminki, no cuda na kiju, były przebierane, myte , pupy smarowane przed oparzeniami, ale…no właśnie. Nie wolno było okazywać im czułości, po krótkiej wizycie, ograniczonej do minimum dla zaspokojenie ich ciał, zostawały same. Okazało się, że, brak przytulenia, karmienia piersią, poczucia bliskości spowodował zmiany w psychice. Maleństwa zapadały na różnego rodzaju schorzenia, a wręcz balansowały na krawędzi życia a śmierci.
    W Twoim powiadaniu jest ciemno, czułem jak te lalki marzną w zimnym pokoju, z zasłoniętymi kotarami. To dziecko nie doznało ociupiny miłości, jest wyalienowane, wyzute z podstawowych przywilejów, aż dziw bierze, że jeszcze potrafi się cieszyć na myśl o świętach.
    Przelewa swoją chęć oddania ciepła, na porcelanę, nie mając szans na poznanie co to oddanie , troska o drugiego, współdziałanie. Nastolatka, która nie ma swego zdania, bo nie poznała polemiki, różnicy zdań, kompromisu. Czy aby uprowadzenie to najgorsza rzecz w jej krótki, życiu?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania