Poprzednie częściSKAZANI NA SIEBIE - Prolog.

Skazani Na Siebie (fragment)

Noc jest dzisiaj wyjątkowo piękna.Jest cicho, spokojnie.I ta pustka, na przystankach, gdzie jeszcze kilka godzin temu czekały tłumy ludzi na swój autobus, sklepy, które teraz są już zamknięte.Parki opustoszałe, nawet na drodze nikogo nie ma.Jesteśmy tylko my i niebo pełne gwiazd..

-Jesteś pewna, ze chcesz z nią porozmawiać? Nie wiesz co ci powie, nie znasz prawdy.

-I właśnie dlatego do niej jedziemy, żeby ją poznać.

-A co jeśli cie okłamie?

-Trudno, przynajmniej próbowałam. Poza tym, skąd będę wiedzieć, ze kłamie?

Cisza. Nate nie odpowiada. Czy się denerwuję? Strasznie. Tak długo czekałam, planowałam, szukałam informacji i teraz, kiedy jestem już tak blisko - waham się.Co dalej będzie? Dowiem się prawdy, i co? Co zrobię?

Czy ja na pewno chcę ją poznać? Może tak naprawdę nie powinnam wiedzieć, jak zginęli moi rodzice. Może ten wypadek samochodowy powinien mi wystarczyć. Umowa? Przecież nie da się jej cofnąć, więc po co mi wiedzieć, dlaczego mnie sprzedali? Już jest po ślubie, już nic nie da się zrobić. A jednak coś mnie tam ciągnie. Część mnie nie chce zawrócić.

Wolę żałować znając prawdę, niż cierpieć nie wiedząc z jakiego powodu. Obiecałam to sobie. Rozwiążę zagadkę i dotrzymam obietnicy danej samej sobie.

-Już prawie jesteśmy. -Nate skręca w jakąś wąską uliczkę pełną starych kamienic. I wtedy dopada mnie jeszcze większe przerażenie, czuję jak moje ręce drżą, jak szybko zaczyna bić mi serce i ta suchość w ustach..

 

Zatrzymujemy się obok jednej z naprawdę wielu kamienic, na owej ulicy. Nate chwyta moją dłoń.

-Czegokolwiek się teraz dowiesz, nie wierz jej na 100%, nie mamy pewności czy nas nie okłamie.Nie znamy jej intencji, nie wiemy o co jej chodzi i co chce uzyskać.Zachowaj pewien dystans do tego wszystkiego.Dobrze?

Kiwam głową, chociaż wiem, ze to będzie bardzo trudne i mogę nie dać rady.

Klatka schodowa jest w opłakanym stanie, schody są drewniane i bardzo stare, gdzieniegdzie popękane.Ze ścian odpada tynk, na podłodze w kącie dostrzegam martwego szczura i mnóstwo owadów pełzających po nim.

Nasze kroki odbijają się echem po całek kamienicy.Nie słyszę żadnej żywej duszy, może to dlatego, ze moje serce bije bardzo mocno, zagłuszając wszystko wokół, nawet mój oddech, jeśli w ogóle oddycham teraz.

Nate trzyma mnie przez cały czas za rękę, nie widzę jego twarzy, ponieważ idę za nim, więc nie wiem, czy też jest tak bardzo przerażony jak ja.Pewnie nie, w końcu to jego klimaty, jego świat.

Nagle dłoń Natea znika, puściłam go? Rozglądam się wokół i nic nie widzę.Kurwa, jak tutaj jest ciemno! Powinnam go zawołać? A co jeśli przyjdzie ktoś inny?

Na szczęście natrafiam na jego wyciągniętą dłoń i szybko się jej chwytam, czuję jak pociąga mocno i ląduję przy czyjejś klatce piersiowej.Tak, czyjejś, bo na pewno nie należy ona do Natea, jest za wielka. Widzę światło -latarka, spoglądam w górę i zaczynam wrzeszczeć. Stoi przede mną strasznie szeroki w barkach i bardzo umięśniony facet, z kilkoma włosami na głowie, sztucznym okiem i ogromną blizną na pół-twarzy.

-Nina! Ej! -ten głos od razu rozpoznaję, Nate podchodzi do mnie i odsuwa od tego typa delikatnie przytulając. -Pogrzało cie? Po co ją straszysz?

-Pomogłem damie wyjść po schodach.. -głos ma twardy, donośny.Typowy mięśniak.

-To już lepiej nie pomagaj.. -moje serce przestało bić jakąś minutę temu, za to bardzo wyraźnie słyszę teraz swój oddech, zdecydowanie za bardzo przyśpieszony. -W porządku? -Nate zwraca się teraz do mnie - Okna są tutaj zabite dechami, więc nic nie widać.Trzymaj latarkę.

Szybko uruchamiam ten jakże cudowny sprzęt i od razu robi się jaśniej. Zauważam dwa krzesła i stolik a na nim karty. Jak w takich warunkach można grać w karty? Nate rozmawia z mięśniakiem, a ja się troszkę oddalam. Zauważam kolejny stolik, a na nim dwa czarne pistolety i kilka plastikowych małych torebek z białym proszkiem w środku. Nie trudno się domyślić, co to jest i do czego służy.

-Chcesz sobie wciągnąć? -słyszę jakiś głos, nie znam go.Odwracam się, stoi obok mnie chłopak, o krótkich ciemnych blond włosach, ubrany w szary T-shirt i dresy.Chyba już sobie troszkę wciągnął, jego źrenice są wyraźnie rozszerzone i dziwnie się uśmiecha.Tak jakby nie do końca mówił do mnie.

-Nie, dziękuję.

-Nie wiesz co tracisz.. -siada na krześle i wysypuje troszkę proszku z jednej z torebek na stół.

-Taa -szukam latarką Natea, ale nigdzie go nie widzę.Gdzie on do diaska się podział?

Jest! Nadal stoi z tym niezbyt urodziwym mięśniakiem, który pokazuje mu jakieś papiery.

Podchodzę do nich.

-Zajmę się nią, w razie czego dam znać.. -słyszę fragment ich rozmowy.

-Gotowa? -Nate uśmiecha się delikatnie do mnie.

-Sama nie wiem. -wzruszam ramionami.Znowu chwyta moją dłoń i kieruje w stronę prawie pustej półki na książki (prawie, bo są na niej jakieś papiery i popielniczka pełna wypalonych papierosów), jak się później okazuje znajdują się tutaj ukryte drzwi do kolejnego pokoju....

 

_______

 

Chcesz wiedzieć co było wcześniej/później? :)

 

Zajrzyj na mojego bloga:

 

http://nazawszerazemdobrzyizli.blogspot.com/

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania