Słodka Zemsta ~ Prolog

Historia inspirowana poniższymi dziełami:

* Smutna Historia braci Grossbart

* Bracia Wilcy

 

Słodka Zemsta ~ Prolog "Powrót"

Salazar

 

Gdyby jeszcze dziesięć lat temu, ktoś nazwałby nas okrutnymi i samolubnymi zbójami, wybilibyśmy mu wszystkie zęby i kazali je zjeść. Dzisiaj nie bylibyśmy tak miłosierni, a to dlatego, że współczucie i dobre maniery to nie nasza bajka. Nazywam się Salazar Gross i razem z moim bratem-bliźniakiem, Samuelem staliśmy się postrachem Polski roku pańskiego tysiąc sześćset piątego. Nie byliśmy tak okropni, jak ojciec ani tak przebiegli, jak dziadunio, ale okazaliśmy się gorsi od tych dwóch potwornych mężczyzn, zajmujących w naszych sercach wyjątkowe miejsce. Mówią, że krew może się zepsuć na przestrzeni jednego pokolenia, ale może też destylować latami, aż w końcu zmieni się w coś naprawdę podłego. I tak właśnie było z krwią rodziny Grossów; z pokolenia na pokolenie coraz gorsza.

Obaj byliśmy niskiego wzrostu, acz bardzo potężnej budowy. Moją twarz szpeciła blizna, biegnąca od prawego ucha do brody, z kolei nos Samuela przypominał napuchniętego ziemniaka. Był zaokrąglony u nasady i czerwony, przez to większość ludzi brała go za pijanego. Moje kruczoczarne i krzywo przycięte włosy idealnie odwracały uwagę od łysej czaszki brata. Obaj jednak mieliśmy zapadnięte, dziobate od ospy policzki, jadowicie zielone oczy i mimo młodego wieku, brody tak długie, że brano nas za starców. No cóż... przynajmniej mnie. To zaś, który z nas ma większego, zawsze podlegało dyskusji.

Wychowaliśmy się w małej wiosce nad Dźwiną pod okiem matki i wuja, dzięki którym poznaliśmy tajniki rodzinnego fachu — zakładając, że sprzątanie miejsc bitew to szlachetne i dochodowe zajęcie. Nasz ojciec zniknął, gdy byliśmy mali. Podobno pojechał szukać dziadka i już nie wrócił. Na długo przed nimi nasze nazwisko było kojarzone wyłącznie z karczemnych awantur pradziadka, Wilhelma, który pod wpływem alkoholu cisnął stołem tak mocno, że zabił czterech ludzi. Po nim jednak nadszedł dziadunio Arno i nasz tata, Baltazar. To oni pokazali, co znaczy być Grossem i nie chodzi mi o wszczynanie bójek w obskurnych oberżach. Zajmowali się, jak wspomniałem, zbieraniem śmieci po bitwach. Tarcze, miecze, zbroje — to wszystko trafiało do ich kuźni, gdzie po przetopieniu sprzedawali te fanty kwatermistrzom. Jednak jak w każdym zawodzie, tu też istniała konkurencja. Nasza wieś nie była jedyną, która zarabiała w ten sposób. Było ich kilka. Na wieść, że im powodzi się lepiej, dziadek postanowił wymusić haracze na pozostałych. Liczne szantaże, porwania, morderstwa; to był tylko czubek góry lodowej jego możliwości. W końcu tamte rodziny robiły dokładnie to samo. Po zniknięciu starego Grossa i naszego ojca interesy wzięły w łeb, więc matka wysłała nas w świat, byśmy zdobywali wiedzę i uniknęli życia w biedzie. Przez kilka lat uczyliśmy się w Krakowie, potem Warszawa, Wilno. Gdy po dziesięciu latach szykowaliśmy się do powrotu do domu, otrzymaliśmy tajemniczy list od „przyjaciela rodziny”, w którym pisze, że nasza matka i wuj nie żyją i nie mamy już czego szukać nad Dźwiną. To nam dało do myślenia. Wróciliśmy, by poznać prawdę...

Następne częściSłodka Zemsta ~ Rozdział 1

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • alfonsyna 19.05.2016
    No, zacznę w ogóle od tego, że mam trochę wrażenie, jakbym czytała znów "Smutną historię braci Grossbart", tylko w wersji nieco "ugłaskanej". Fragment z destylacją krwi w zasadzie jest bardzo podobny do oryginału, podobnież zresztą jak cały opis wyglądu braci i ich sytuacji rodzinnej - tylko "zawód" nieco inny mają. :D Czy to dobrze, czy źle - trudno mi powiedzieć. Opierając się na tej samej legendzie w zasadzie wielu rzeczy nie można zmienić, jednak wolałabym, żeby tu jednak tych zmian było o wiele, wiele więcej - choćby właśnie w samych opisach, żeby nie przypominały mi tamtej książki, a tworzyły w głowie wrażenie poznawania czegoś nowego, historii na swój sposób unikalnej. Żeby to po prostu było bardziej "po Twojemu". A ponieważ opis jest sporządzony z perspektywy jednego z braci, jakby nie było, zbója pełną gębą, to i w tym opisie powinno się tą jego "zbójowatość" poczuć - żeby była w tym jakaś pasja, zaciętość, jakaś charakterność. W sumie pewne elementy opisu można by było nawet pominąć w tym momencie, a wprowadzać ich nieco już w trakcie dalszej fabuły - zawsze można coś wpleść w akcję i zwykle wychodzi to bardzo naturalnie.
    Jeszcze parę potknięć:
    "Gdyby jeszcze dziesięć lat temu, ktoś nazwałby nas" - nazwał - końcówka "by" już niepotrzebna przez wzgląd na słowo "gdyby"
    "z pokolenia na pokolenie coraz gorsza" - dodałabym jednak "była" przed "coraz"
    "Był zaokrąglony u nasady i czerwony, przez to większość ludzi brała go za pijanego" - jakoś bym to zdanie przeformułowała, bo w takim brzmieniu wynika z niego, że ludzie brali nos Samuela za pijanego, a nie samego Samuela :D
    "w którym pisze, że nasza matka i wuj nie żyją" - zamiast "pisze" dałabym "napisał" (w domyśle - ten przyjaciel rodziny)
    Przecinków nie będę wypisywać, bo sama się w nich czasem mylę, tylko nadmienię, że w tym przypadku: "okropni, jak ojciec ani tak przebiegli, jak dziadunio" - oba przecinki niepotrzebne, bo to porównanie - coś jest jak coś, więc w takim przypadku przecinka nie dajemy.
    Z oceną chyba się na razie wstrzymam, szczególnie że trochę sobie ponarzekałam na początek, mam nadzieję, że mi to wybaczysz. ;) Chętnie będę śledzić ciąg dalszy. :)
  • Nazareth 20.05.2016
    Ja z kolei nie mam takich konotacji jak alfonsyna, poniważ nadal nie nadrobiłem "Smutnej historii..." Podobało mi się więc. Przemawia do mnie klimat jaki budujesz. Nie odczuwam potrzeby by ta narracja była bardziej "zbójecka". Mając w pamięci poprzednią część pomyślałem że bohater wyraża się właśnie jak zreformowany bandyta, któremu udało się do czegoś dojść. W końcu pisane jest to z perspektywy czasu. Moim zdaniem wszystko sprawdza się jako wprowadzeie do dłuższej historii, którą chętnie bym przeczytał, więc pisz dalej i zobaczymy co z tego wyjdzie :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania