Poprzednie częściŚniadanie - Drabble

Śniadanie!

Wszystkiego dobrego z okazji... Kolejnego odcinka The Walking Dead!

 

***

 

Ten zapach. Nie potrafię mu odmówić. To jest sens mego istnienia. Jestem coraz bliżej, coraz bliżej. Padam na kolana, uderzając o twardą powierzchnię asfaltu. Wyciągam drżące dłonie, by dotknąć… Czuję ciepło, delikatne ciepło jego skóry. Nachylam się i wbijam zęby w jego brzuch. Słyszę krzyk, który niesie się echem wśród moich pobratymców. Zaproszenie na ucztę zostało wysłane. Biesiadnicy zaczynają się schodzić. Czuję jak kolejni klękają przy moim stole pełnym ciepłego, jeszcze żywego mięsa. Moje czarne, połamane zęby rozrywają tkanki, wydzierają różowe kęsy, a szkarłat zalewa mi twarz. Zgnilizna, która mnie toczy, wyżarła dziurę w tym, co kiedyś mogłem nazywa twarzą. Skóra sczerniała, zmarszczyła się, a następnie zeszła z połowy czaszki. Wieczny półuśmiech ukazuje szereg zębów, osadzonych w miękkich dziąsłach. Wiatr porusza siecią ścięgien, rozpaczliwie trzymających lewą stronę żuchwy przed ostatecznym oderwaniem. Ziejąca dziura, która zastąpiła mój nos, pełna jest zakrzepłej posoki, w której wiło się robactwo, próbujące jeszcze coś wygryźć z mego umęczonego ciała. Zasnute bielą nieumarłej egzystencji oczy, otoczone w zastygłych łzach cuchnącej flegmy, poruszają się w rytm posiłku, który właśnie spożywam. Rzeka krwi wypływa przez dziury w mojej twarzy, nie trafiając do żołądka i sprawiając, że firana tłustych włosów zaczyna się przyklejać, ograniczając mi widok. Nie obchodzi mnie to. Nie muszę widzieć, by jeść. Zwieńczenie moich szarych palców, długie brązowe, połamane paznokcie, wbijają się głębiej w konającego mężczyznę. Ciepło jego wnętrza otacza moje dłonie, wywołując rozkoszne drżenie. Wyciągam jelito z szkarłatnej jamy i wgryzam się w nie, głośno mlaszcząc. Czerwień spływa po mej brodzie i wsiąka w spleśniałe ciuchy, których smród jest porównywalny z moim własnym. Nagle widzę czyjeś ręce wkładane do, wyżartej przeze mnie, jamy brzusznej. Ucztujących jest coraz więcej. Zaczyna się walka o każdy skrawek, o każdy mililitr. Puszczam jelito, by zanurzyć całą twarz w ziejącym otworze, pełnym pyszności. Jestem otoczony ciepłą krwią, zalany nią. Jestem najgłośniejszy, najbardziej zawzięty… Jestem wiecznie głodny…

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Marian 14.02.2016
    Jako przedstawienie obrzydliwości (nie straszności) ten tekst jest dobry. Natomiast jako coś do czytania - marny.
  • Rasia 20.02.2016
    "Czuję jak kolejni klękają" - przecinek po "czuję"
    "z szkarłatnej" - ze*
    Cóż, tekst jest... obrazem obrzydliwości i najgorszych świństw :) Aż się skrzywiłam, czytając. Za samo wykonanie zostawiam jednak 5, choć brakowało mi tutaj czegoś poza... zjadaniem i wypruwaniem wnętrzności ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania