Śnieżne ślady Mikołaja – "Pada śnieg, pada śnieg..."
„Pada śnieg, pada śnieg,
dzwonią dzwonki sań...”
– Czy ktoś byłby tak miły i wyłączył to ustrojstwo? – zapytał starszy mężczyzna, siedzący w bujanym fotelu, wskazując na radio.
– Dlaczego dziadku? – zapytał mały chłopiec.
– Święta to głupota! Nie będziesz słuchać tych durnych piosenek!
– Ale dziadku, dlaczego tak mówisz?
– Sebastianie, zabierz stąd to dziecko!
– Tato, przecież to twój wnuk do cholery!
– Nic mnie to nie interesuje! Święta to brednia i trzeba go uświadamiać o tym od najmłodszych lat.
– On ma dopiero pięć lat, daj mu się cieszyć tą atmosferą. Zapomniałeś, jak ty byłeś dzieckiem?
– Mój drogi, jak ja byłem dzieckiem, to niczego nie było, więc nie mam czego pamiętać.
– Dziadku, dziadku, sanie Mikołaja! – krzyknął radośnie chłopczyk, pokazując okno.
– Heh. Mikołaja...
– Tato! Nie rób tego, proszę!
– Tam są ślady, tatusiu zobacz. Dziadek ty też zobacz!
– Dziecko! Mikołaj nie istnieje! To wymysł dorosłych, żeby robić wodę z mózgu, takim dzieciakom jak ty! – powiedział starszy mężczyzna niemal z oburzeniem.
– Tato!
– Dziadek. Mikołaj istnieje, prezenty przynosi! A tam są ślady jego sań! – Głos chłopca łamał się.
Starszy pan wstał z bujanego fotela, podszedł do komody, z której wyciągnął prezenty i rzucił je pod choinkę.
– Masz swojego Mikołaja. Heh. Bzdura! I niech ktoś wyłączy te migające lampki! Oszaleć można!
Chłopiec się rozpłakał, cały czar, cała magia Świąt Bożego Narodzenia, w jaką wierzył, legła w gruzach. Śnieżne ślady Mikołaja odeszły, pozostała pustka, pustka w sercu, sercu zranionego, małego chłopca, który chciał tylko wierzyć w Świętego Mikołaja...
Komentarze (7)
Może zrobił to Pan B albo Teo, bo specyficznej nie posądzam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania