Spotkania w mroku
- W mojej też nie. Mój starszy brat ożenił się pięć lat temu, ale nigdy nie zachowywał się tak wobec Natalii. Tak ma na imię jego żona.
- Wydaje mi się, że to wszystko zostało wymyślone dla potrzeb sztuki, aby była przez to atrakcyjniejsza.
Podano posiłek, który zamówił, ale wciąż siedział nieruchomo. W końcu zaczął jeść.
-... Oczywiście, że ciebie lubię bardziej niż Dominika Smolińskiego. Przecież wychodzę częściej z tobą niż z Dominikiem Smolińskim, zgadza się?
- Naprawdę? Cóż, na przyjęciu u Oli dwa tygodnie temu policzyłem, ile razy z nim zatańczyłaś. Na dziesięć tańców sześć z nim i tylko cztery...
- No i proszę! Zaczynasz mnie obwiniać. Tylko dlatego, że nie umiesz tańczyć rumby, chciałbyś, abym odmawiała za każdym razem, kiedy ktoś podejdzie i zaprosi mnie...
Jego kolacja kosztowała półtora dolara. Sprawiał wrażenie, jakby posiłek nie był wart swojej ceny.
Zaczął schodzić po schodach - sala znajdowała się na piętrze - i w pół drogi przystanął, aby zawiązać sznurowadło. Nie rozsupłało się, sam je rozwiązał i zawiązał ponownie. Tamci stali na ulicy przed wejściem i próbowali zatrzymać taksówkę.
Wreszcie jakaś podjechała; wsiedli i odjechali.
On zatrzymał drugą i także odjechał.
Dwie taksówki jechały w tę samą stronę.
Ich taksówka zatrzymała się przed dużym jednorodzinnym domem w północnej części miasta, z dala od centrum. Dwie postacie wysiadły i znikły za drzwiami domu.
Druga stanęła trzy, cztery domy dalej. Nikt z niej nie wysiadł. Rozpoczęło się oczekiwanie. Długie oczekiwanie. Dziesięć, może nawet piętnaście minut. Światła w domu nie zapaliły się.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania