"SPOTKANIE cz.1"
Mroźne powietrze rozdzierało mi płuca, ale mimo wszystko biegłam dalej. Gorące łzy spływały po chłodnych policzkach. Nie mogłam uwierzyć w swoją słabość i kruchość. Gdzie jest ta silna i niezależna dziewczyna sprzed kilku miesięcy? Dlaczego odeszła? Zostawiła we mnie to, co najgorsze – tkliwość i bezsilność. Teraz nie zmienię tego, jaka jestem. Mogę tylko uciekać. Po kilkudziesięciu minutach wyczerpującego biegu dotarłam na miejsce. Dookoła nikogo nie było. Żadnych domów, drzew ani krzewów. Doskonale widziałam wszystko wokoło. Wyczerpana usiadłam na twardym śniegu. Ukryłam twarz w dłoniach i płakałam jak niemowlę. Nic nie miało dla mnie większego znaczenia. Liczyłam się tylko ja i moje cierpienie. Pogrążona w smutku całkowicie straciłam kontakt z rzeczywistością. Nagle uświadomiłam sobie, że od pewnego czasu ktoś trzyma dłoń na moim ramieniu. Byłam przerażona. Gwałtownie wstałam, lecz przez swoją nieostrożność znów upadłam na zimny śnieg. Tajemniczy mężczyzna chcąc mi pomóc, wyciągnął w moim kierunku swoją dłoń. Wtedy pierwszy raz mu się przyjrzałam. Był bardzo stary. Patrzył na mnie smutnymi, niebieskimi oczami. To spojrzenie było bardzo znajome. Jestem pewna, że już kiedyś widziałam te oczy. Czegoś tak niesamowitego nie można wymazać z pamięci! Schylając się w moim kierunku, lewą dłoń trzymał na swoich plecach. Z pewnością go bolały, a dojście w to miejsce musiało zająć mu sporo czasu. Dlaczego nie widziałam, kiedy zjawił? W okolicy nie ma żadnego domu. Musiał przyjść z daleka, a teraz najwyraźniej jest zmęczony. Chwyciłam jego dłoń, lecz zamiast wstać, pomogłam mu usiąść. Tak, wiem. Propozycja siedzenia na zimnym śniegu nie jest zbyt kusząca, jednak nie miałam nic innego do zaoferowania. Co niby miałam zrobić? Powiedzieć mu, że byłam tu pierwsza i on nie powinien przerywać mojego użalania się nad sobą? Przecież to żałosne! Jaką mam pewność, że to pole nie jest jego własnością, a on nie przyszedł sprawdzić, jaki człowiek tym razem wszedł na jego posesję? Wolałam nie ryzykować. Siedziałam cicho wsłuchując się w swój oddech.
Komentarze (7)
Zaciekawiłas mnie tym krótkim wstępem. Zastanawiam się co musiało się przydarzyć głównej bohaterce.
postaram się zajrzeć później na dalsze części. Zostawiam 5.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania