Szalony Król

Rozdział 1

Spisek

 

 

Czerwone wino skapywało ze stołu na leżącą młodą kobietę. Podszedłem do niej, już z daleka dostrzegłem zmasakrowaną twarz. Jej gałki oczne brutalnie wydłubane leżały obok trupa. Usta były ułożone na kształt upiornego uśmiechu. Na jej twarzy nie było śladu po delikatnej, jasnej cerze, wszystko pokrywała krew. Jej prawy polik całkowicie był obdarty ze skóry. Władca rzeczywiście oszalał: wpierw zabił królową, a potem na oczach wszystkich zgwałcił brutalnie córkę. Ale to nie koniec jego okrucieństwa, potem dziewczyna przeszła nie do wytrzymania tortury, zadawane najgorszym zbrodniarzom, a w czym zawiniła czternastoletnia dziewczyna? W niczym, król chciał przez to pokazać, że nikt nie jest w stanie zagrodzić mu drogi. Wyrwane paznokcie trupa walały się po ziemi. Powykręcane palce we wszystkie strony niegdyś u pięknej kobiecej dłoni, budziły teraz odrazę i wstręt. Piękna kobieta stała się koszmarem, a jej widok u niejednego śniłby się po nocach przez kilka długich lat. Rozejrzałem się dookoła: poza zwłokami księżniczki nic niezwykłego nie przykuło mojej uwagi. Jeszcze zostało mi do sprawdzenia wino w kielichu. Podszedłem do niego i dotknąłem go. Zalała mnie fala zimna i ogarnęła mnie wielka słabość. Zamknąłem oczy i poddałem się rozmyślaniom, a trochę potrwa zanim odtworzę historie przedmiotu. Otóż z jako nielicznych bogowie obdarzyli mnie niezwykłym darem przewidywania przeszłości i odnajdywania przeszłości w różnych przedmiotach. Wpadnięcie w trans odtwarzania obrazu pochłaniało trochę czasu jak i dużej ilości energii, przez co musiałem uważać by przypadkiem bez potrzeby użyć daru. Na szczęście poziom nowicjusza dawno miałem za sobą.

 

"Byłem w ciemnym pomieszczeniu. Moją uwagę przykuł malutki stolik, a w na jego środku stał dużych rozmiarów kocioł z jakimś czerwonym płynem. Nagle podeszły do niego dwie zakapturzone postacie. Jedna z nich miała potężną sylwetkę, a druga przeciwną do tej pierwszej.

- Szlachta buntuje się przeciwko mnie. – głos zdenerwowanego króla rozniósł się po komnacie.

- Już niedługo przestanie – delikatny i melodyjny ton wydobył się od kruchszej postaci. Po chwili kobieta wyjęła zza połów płaszcza malutkie dwie fiolki: jedna miała metaliczny kolor płynu zawarty w środku, a druga zielonkawo-czerwony. – Już tłumaczę: tak ja chciałeś panie otrzymałam truciznę bardzo rzadką, masz obowiązek tylko otruć wino. Podczas biesiady ty też musisz wypić truciznę, ale pamiętaj oni wrócą do domów i następnego dnia się rozchorują. Wysoka gorączka zapanuje nad ich ciałem, a trucizna powoli dopłynie do serca i zabije każdego z nich. Będą padać jak muchy! Ty zaraz po przyjściu do swojej komnaty wypijesz odtrutkę, a za trzy dni poczujesz się jak nowo narodzony po ciężkiej chorobie. Nic nie tracisz… - wyjaśniła pośpiesznie nieznajoma. Trucicielka wlała do kociołka całą zawartość fiolki z metalicznym kolorem płynu, a potem upuściła ją na ziemie, na co delikatne szkło pękło i poleciało we wszystkie strony. Królowi zaś dała drugą.

- Na pewno mogę ci ufać?

- Panie jeżeli masz wątpliwości zostań u mnie na noc, a osądzisz czy możesz mi…- nie dokończyła, gdyż król przybliżył się do niej o złożył namiętny pocałunek. Kaptur zsunął się z jej głowy ukazując długie białe włosy."

 

Przerwałem połączenie, nie miałem ochoty oglądać tego zdarzenia, ale wiedziałem jedno ona powróciła. Mieliśmy poważne kłopoty. Wyjąłem małą fiolkę i przelałem do niej pozostałości z przewróconego kielicha. Po skończonej robocie zostawiłem wszystko w nie naruszonym stanie. Po chwili usłyszałem kroki za wielkimi drzwiami. Nie zamierzałem się narażać i pospiesznie się teleportowałem. Gdy już dotarłem na miejsce uklęknąłem przed obliczem Jeźdźca Bursztynowego Smoka.

- I jak było? Dowiedziałeś się czegoś ciekawego?- jego ciepłu głos rozszedł się po wielkiej sali.

- Tak Panie… to znaczy Ravenie. Wybacz, ale nie jestem przyzwyczajony do pomijania formułki…

- Ja się pytam tylko jak było, a ty mi tu o zasadch przestrzeganych przez doradców.- powiedział rozbawionym głosem. Wstałem i skierowałem na niego wzrok: jak zwykle czarne włosy opadały na ramiona, zaś długa grzywka prawie zasłaniała mu całą prawą część twarzy. Ubrany w czarną zbroję z przymocowaną na boku czarną płachtą, wyglądał srogo i dostojnie. Z zazdrością spoglądałem na wysportowane ciało wojownika, porównując siebie: maga i jasnowidzącego- nie czułem się z tym najlepiej. Powinienem wziąć się za siebie, gdzieniegdzie zaczął pojawiać się tłuszczyk…

Dowiedziałem się wielu rzeczy. – Z każdym słowem, które padło z moich ust twarz Ravena przybierała poważniejszy wyraz. Gdy powiedziałem, że białowłosa jest zamieszana w całą tą sprawę i być może będzie kochanką króla mój przyjaciel spowił się w mroku. Jego oczy z niebieskiego koloru przybrały czarny, powoli stawały się czarne. Wiedziałem, że walczy z przeszłością… Wielkim bólem, który zaczął go niszczyć od środka po utracie przyjaciół i kogoś więcej. Ja tez ucierpiałem na działaniach białowłosej, nie tylko Raven stracił bliskich, ja także…

- Zbierz Dwunastu i wielkiego Mistrza oraz tego hultaja Gerwisa. Podejrzewam, że szykuje się poważna wojna. Nowa królowa może okazać się dla nas poważnym zagrożeniem tak jak król Weletiny.- oznajmił mnie z miną, która zawsze mu towarzyszyła, gdy się nie uśmiechał, ani gniewał: „ tajemnicza powaga”. Odwróciłem się do niego plecami i ruszyłem w stronę wyjścia.

- Bern! Uważaj na siebie. Nie chce stracić kolejnego przyjaciela. – Oczywiście Ravenie nie zamierzam udawać się na tamten świat. Spojrzałem na niego ostatni raz posyłając mu uśmiech, A teraz czas na ćwiczenia, muszę schudnąć! Ta, ja i mój zapał, który skończy się za jakieś dwa dni…

Następne częściSzalony Król cz. 2

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Alator 19.10.2014
    Ciekawe, z niecierpliwością czekam na więcej :).
  • Nikey 19.10.2014
    Super! Te opisy zmasakrowanego ciała. To lubię! Świetny początek. Pisz dalej!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania