Poprzednie częściSzalony Król

Szalony Król cz. 2

Rozdział 2

Narada

 

Nowa czarna zbroja nie należała do najwygodniejszych, a szczególnie gdy musiałem w niej paradować od rana do nocy. Poprawiłem skórzane rękawice na dłoniach i bez wahania wyszedłem z mojej komnaty.

-Już czekają Panie w Sali Narad. Jeździec Czarnego Smoka, także przybył. – zmierzyłem Berna lodowym spojrzeniem, ile razy mu mówiłem mu by nie zwracał się do mnie tak formułkowo. „Panie” ciągle gdzie się nie udałem dobiegało do mnie te słowo. Westchnąłem łapiąc się za głowę. Jak zwykle wyglądał estetycznie, ale jego niegdyś wysportowana sylwetka zaczęła powoli zanikać.

- A biała smoczyca? – zapytałem się, jako jedna z najważniejszych postaci w naszym państwie musiała się stawić- zastępowała swoją zmarłą panią. Przynajmniej dzięki jej chęciom do pomocy nie musieliśmy zaprzątać sobie głowy szukaniem nowego jeźdźca. Doskonale zastępowała Widrę, zamordowaną przyjaciółkę… Po jej stracie ciężko było żyć, a żądza zemsty na morderczyni kusiła do działania.

- Tak jest, Panie. Biała już dawno przybyła. – odpowiedział ku mojej uciesze. Razem ruszyliśmy do sali. Przeszliśmy przez korytarz docierając do wielkich łukowatych drzwi. Były otwarte, miejsce do narad było olbrzymie, jego ściany były z ciemnego kamienia. Po środku stał wielki stół z szesnastoma krzesłami, które posiadały kunsztowne zdobienia. W sali były olbrzymie okna, nie miały one szyb, w zimne dni były zasłaniane przygotowanymi do tego specjalnymi drogimi materiałami. Dzięki nim bez obaw do pomieszczenia mógł wlecieć smok. Biała leżała na podłodze przy jednym z nich patrząc ze smutkiem w dal. Dwunastka dowódców, Wielki Mistrz i jeździec już zajeli swoje miejsca. Usiadłem obok Gerwisa, jeźdźca czarnego smoka. Elakon posłał mi swój znany uśmiech zbyt wielkiej pewności siebie. Wkurzający i denerwujący, duży dzieciak miał zaraz dodać komentarz, ale mój dawny mistrz Fenos spojrzał na niego. Gerwis trzymał dystans, miał szacunek do niego, ale czasami musiał się podroczyć i nawet z nim. Zawsze kojarzył mi się a niedorozwiniętym umysłowo Elakonem.

- Wezwałem was, bo sytuacja jest dość krytyczna. Mój wierny poddany poinformował mnie, że plotki się potwierdziły. Zebrał kilka dowodów, które znajdują się w naszych laboratoriach sprawdzanych przez najlepszych alchemików i trucicieli. Z tego co wiem podano truciznę: rzadką i trudną do wykonania. Bern dowiedział się także, że szlachta została otruta i teraz walczy z chorobą, otóż zostali oni otruci. Król także się otruł, ale jego trucizna ma tylko go przygwoździć do łóżka na jakiś czas. Szlachta umrze, władca wstanie i będzie „niewinny” w oczach poddanych. – urwałem, chciałem odpowiedzieć na kilka pytań zebranych.

- Po co otruł tą całą szlachtę? – zapytał się jeden z dowódców.

- To proste. Chciał osłabić państwo pozbywając się najsilniejszych, aby mógł wprowadzić malutkie zmiany. – mruknął Gerwis rozbawiony dość głupim pytaniem.

- Przecież król Weletiny był dobrym władcą, sprawiedliwym…

- Tak, ale ktoś jeszcze musi za tym stać.

- Król oszalał!

- Jak myślicie do czego się jeszcze posunie?! – Zebrani na Sali zaczeli się przekrzykiwać.

- Cisza! – krzyknął Fenos, na słowa Wielkiego Mistrza rada ucichła i ponownie zapanowało milczenie. – Kontynuuj Ravenie. – Spojrzałem na niego z wdzięcznością.

- Jak wicie królowa nie żyje, córka władcy została przez niego zgwałcona, a potem odbyła okrutne tortury. Chciałbym, abyście uważnie teraz słuchali. Ktoś jeszcze stoi za tymi czynami, sam król Weletiny spiskuje z KIMŚ. Przypuszczam, że niedługo pojawi się nowa królowa, dobrze nam znana, ale to nie jest istotne. Ze zmianami przyjdzie wojna. Przymierze zostanie zerwane, doskonale znacie słowa Mówiącej, przemawiali przez nią Bogowie. „Zmiany nadejdą szybko, Pani ziem północnych wkroczy na ziemie Smoczych, wynik będzie nieznany siły nierówne. Tylko od najważniejszych zależy jak potoczy się los. Na która stronę przechyli się szala zwycięstwa. „ Moim zdaniem nie ma czasu na zastanawianie się liczy się każda minuta. Zacznijcie przygotowywać się do wojny, zwiększyć podatki na wojsko, zacząć rekrutować ludzi, informować sojuszników o przygotowaniach, przygotować forty i zamki go obrony, ma się w nich znajdować żywność dzięki, której przetrwacie kilka miesięcy… Już dziś sięgnę do skarbca i sypnę złotem, ale wy też macie powierzyć kilka monet. Panowie, szykuje się wojna i to nie byle jaka. Od niej zależy czy nasze państwo będzie istnieć, nieposłuszni rozkazom zostaną powieszeni. – uśmiechnąłem się upiornie, tak jak zwykle miałem w zwyczaju, gdy chciałem oznajmić, że każde me słowo zostanie spełnione.

- Słyszeliście słodziaki czas skończyć z lenistwem, szykuje się wojna i to nie byle jaka. Warim, król Weletiny jest dobry w wojskowych sprawach. Mamy godnego przeciwnika. – krzyknął ze złośliwym uśmieszkiem Gerwis, po czym wstał i uderzył pięścią o stół. – Ostrzcie miecze, czyście zbroje czeka przed nami praca! – ponownie się wydarł, na co zebrani okrzyknęli radośnie i zaczeli śpiewać znaną wojenną pieśń. Męskie głosy zalały salę odbijając się echem. Spojrzałem na Gerwisa, a on na mnie i się do siebie uśmiechnęliśmy, on to potrafił zagrzać ludzi do walki. Wyszedłem z sali…

*

Gdy narada dobiegła końca wybiegłem z sali i pognałem do Ravena, dopadłem go w połowie korytarza.

- Co zamierzasz uczynić z Yeną, nie powiedziałeś im kto jest kochanką władcy.

- Zajmę się nią gdy nadejdzie czas. – spojrzał na mnie, a w jego oczy ponownie zaczęły stawać się czarne. Wzdrygnąłem się, nigdy nie lubiłem tych magicznych ślepi. Odkąd został Jeźdźcem często korzystał z darów. Czasami nawet pojawiały się dwa kły jak u smoków, no oczywiście nie były tak wielkie. Tak jak skóra: zmieniała się w łuski. Na przykład, gdy ogarniał go gniew lewa ręka pokrywała się czarną gadzią skórą, a on cały bladł, był jak trup z tymi czarnymi oczami wydawał się naprawdę mroczny. Wiele razy zadawałem mu pytanie po co to robi, a on tylko się uśmiechał i nic nie odpowiadał. Momentami ten Elakon nawet dla mnie był za zbyt tajemniczy.

Skoro nie miałem nic do roboty może udam się do sali ćwiczeń, złapałem się za fałdy na brzuchu. TAK, ZDECYDOWANIE!

 

/ Przyznam szczerze:

1. Nie chciało mi się pisać

2. Odcieli mi Internet

3. Miałam sporo nauki

4. I pisze jeszcze jedno opowiadanie, a ono jest moim faworytem więc: brak weny na to

5. Mam też inne zainteresowania: rysowanie, śpiewanie, jazda konna, łucznictwo… to wszystko pochłania mój cenny i wolny czas ?

Kontynuując przepraszam za niesystematyczność, w miarach kary wiszę wam dodatkowe opowiadanie w tym tygodniu. Ach i w co ja się wpakowałam…/

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Pasterz Wilków 09.12.2014
    Pierwsza część dużo lepsza. Tej daje 3, poprzedniej cztery

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania