The Last of Us Part III - Prolog
Postanowiłem napisać fanfika osadzonego w świecie The Last of Us z racji, iż jest to moja ulubiona seria jaka w ogóle istnieje. Moje opowiadanie stanowi kontynuację drugiej części, więc skierowane jest raczej do osób, które są zaznajomione z tym światem.
.
.
.
– Ona była... wyjątkowa. Pomagała mi w ciężkich chwilach i była przy mnie. Zrobiła też wiele głupstw, ale przecież nie ona jedna – mówiła spokojnym, choć nieco drżącym głosem, jedną ręką trzymając zdjęcie, a drugą głaszcząc chłopca po głowie. Dziecko słuchało uważnie słów matki, oparte o jej pierś.
– Jak miała na imię? - spytał dwunastolatek nie podnosząc oczu.
Zastygła na moment. Już sama fotografia przywołała w niej liczne wspomnienia, jednak gdy imię kobiety ze zdjęcia, stanęło jej przed oczami, dopiero wtedy odczuła coś niepokojącego. Nie był to dosłownie strach, a raczej głęboki żal wymieszany z nostalgią. Przez moment nawet odczuła złość, a potem... pustkę.
– Mamo? – spytał ponownie, przenosząc tym razem wzrok na kobietę.
– Ellie – odparła z lekką chrypką – Ellie Williams.
– Była twoją przyjaciółką? – dopytywał zaciekawiony.
Uśmiechnęła się ledwie zauważalnie, tak, aby syn nie zauważył w tym uśmiechu czegoś nienaturalnego. Podrapała go po głowie.
– Tak, bardzo się przyjaźniłyśmy – odparła spokojnie, po czym zawahała się. Nie była pewna, czy powinna mówić synowi o wszystkim. Z jednej strony nie chciała niczego zatajać, z drugiej zaś nie wiedziała czy jest sens opowiadać o czymś, co straciło już jakiekolwiek znaczenie.
Zdecydowała się po chwili.
– Wiesz, Jessie, ona miała... specyficzną przypadłość.
– To znaczy? - zapytał od razu i obrócił całe ciało w kierunku kobiety.
– Kiedyś, gdy była jeszcze dzieckiem, została ugryziona. Kolejne dni mijały, ale z nią było wszystko w porządku. Nie miała żadnych objawów. Wkrótce okazało się, że jest całkowicie odporna. Została przebadana przez fachowców, stwierdzili, że to przez narośl, która znajdowała się w jej mózgu. Dzięki jej "zdolności" możliwa byłaby pomoc dla innych. Miała zostać poddana operacji, podczas której chirurdzy chcieli wyciąć narośl i spróbować stworzyć z niej lek.
– Dlaczego się tak nie stało? – przerwał chłopiec zaciekawiony. Kobiecie zdało się przez chwilę, że wypowiedział to z lekką pretensją w głosie, przez co uznała to za nieco zabawne. Darzyła syna wielką miłością i nie była w stanie wyobrazić go sobie jako wojownika, choć tak naprawdę... musiał się nim stać.
– Gdyby rzeczywiście doszło do operacji, Ellie musiałaby umrzeć. Ktoś – znowu zrobiła pauzę, aby dopuścić do siebie wspomnienia – bardzo nie chciał na to pozwolić. Uratował...
– Kto? Jak to nie chciał pozwolić? Przecież lek mógłby pomóc wszystkim ludziom! – wykrzykiwał chłopiec rozzłoszczony. Przytuliła go ponownie do siebie.
– Och, Jessie... nie rozumiesz jeszcze wielu rzeczy. Z czasem to pojmiesz. Z czasem zrozumiesz, że nic, nigdy nie jest czarno białe. Nawet, jeśli takie się wydaje.
Chłopiec uspokoił się nieco, i po chwili zaczął odczuwać senność.
Komentarze (14)
Pozdrawiam ciepło! :)
Wiele osób uważa, że śmierć mogła być zrobiona dużo lepiej i później w grze. Cóż (moim zdaniem) chcieli by gracze znienawidzili Abby i stopniowo się do niej przekonywali(zauważ różnorodność w gameplay'u; Ellie zabija ludzi, psy, podczas gdy Abby się z nimi bawi i współpracuje z innymi.) Czy to wyszło, czy nie, to już nie moja sprawa.
Joel był dla Ellie jak ojciec, toteż podróżowała przez stany, mordując ludzi, którzy, nawiasem mówiąc, sami otwierali w jej stronę ogień. Dotarłszy do Abby zrozumiała, że zemsta tylko morduje niewinnych.
Pozdrawiam ciepło ;)
Czekam
PS. Ja bym zrobiła trochę dłuższe części tak, aby zajęły na jakiś czas czytelnika :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania