To tylko człowiek cz. 1
Siedziała na łóżku, brodę opierając na kolanach i patrzyła na mnie zaszklonymi oczami. Palce zaciskała na łapce swojego pluszowego misia, od czasu do czasu pociągając nosem. Wiedziałem, że jedyne o czym marzy, to zwinąć się w kłębek i przepłakać całą noc. To zawsze przynosiło jej ulgę. Ale teraz zagryzała tylko policzki, wpatrując się we mnie smutno.
- Dlaczego tak jest? - spytała cicho. - Dlaczego tak jest, że ludzie piszą ci, że jesteś ważny, a wolą bawić się z innymi? Dlaczego przychodzą do ciebie tylko gdy jest im źle, a potem odchodzą, zarzekając się, że im zależy?
- Zależy im, bo przychodzą do Ciebie, nie do kogoś innego - odpowiedziałem, uśmiechając się lekko.
Nie była usatysfakcjonowana moją odpowiedzią. W jej oczach nadal błyskała uraza przemieszana z rozczarowaniem. Poprawiłem się na krześle i zamykając oczy, zacząłem mówić.
- Miałem kiedyś dwa kociaki, bracia. Dwa przeciwieństwa, ogień i woda. Jeden szalony, rozskakany, tylko by się bawił i dokazywał, a drugi cichy, niewidoczny, przesiadywał całymi dniami zza doniczką na parapecie okna w moim pokoju. Zawsze jak wracałem ze szkoły, wchodząc do siebie, widziałem jego smutne oczy, ukryte za naczyniem. A wtedy witał mnie drugi, radośnie prychając i skacząc wokół mojej nogi. Jednak gdy tylko miałem zły dzień, byłem przybity, samotny, wchodziłem do pokoju i siadałem na kanapie, a on zawsze zeskakiwał z parapetu i podchodził ostrożnie. Patrzył się na mnie i wskakiwał na moje kolana, pozwalając się głaskać. Siedział dopóki nie było mi lepiej, a potem zawsze wracał na swoje miejsce. I wiesz co? Gdy zdechły bardziej płakałem za tym samotnikiem o smutnych oczach niż za tym, który chciał się ze mną bawić. Bo gdy było źle, to on był ze mną a nie jego towarzyski brat. Bardziej zależało mi na smutnym kociaku za doniczki.
- Nieprawda - powiedziała natychmiast. - Gdyby ci zależało, próbowałbyś go oswoić, podejść, wyciągnąć go za doniczki. Patrzył na ciebie smutnymi oczami, a ty nic nie robiłeś. Gdy potrzebowałeś go, on był, a gdy on potrzebował ciebie, wolałeś bawić się z innym. I co z tego, że płakałeś mocniej gdy zdechł? Zdechł i już o tym nie wiedział. Zdechł ze świadomością, że jest gorszy.
- Nie miał świadomości, to tylko kot - powiedziałem, w głębi jednak czując, że ma rację. Ona popatrzyła na mnie z głęboką naganą.
- To tylko kot? - szepnęła, przełykając łzy. - No tak... to tylko kot, to tylko człowiek... co za różnica.
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania