Poprzednie częściTo tylko człowiek cz. 1

To tylko człowiek cz. 2

"Szpital. Pospiesz się".

Biegłem.

Pędziłem przed siebie, ściskając w ręku komórkę. Krople deszczu biły mnie po twarzy, gdy mijałem domy i sklepy, przeskakiwałem kilkoma susami przez ulice i trawniki.

Biegłem, myśląc tylko o naszej ostatniej rozmowie, o dwóch kotkach, o jej słowach, o tym, czego jej jeszcze nie powiedziałem.

"I co z tego, że płakałeś mocniej gdy zdechł? Zdechł i już o tym nie wiedział. Zdechł ze świadomością, że jest gorszy".

Wpadłem na ulicę, nie dostrzegając świateł i nie słysząc trąbienia kierowców. Ktoś mocno zahamował a ja wskoczyłem na chodnik, skręcając w boczną uliczkę.

"Szybciej"

Myśli uderzały się wzajemnie, powodując ból. Serce zaskoczone nagłym zrywem tłukło się, domagając wyjaśnień. Oddech zostawał w tyle, a przed oczyma miałem tylko jej twarz.

Szpital był oświetlony. Był kremowy. Był ciepły. Był potrzebny.

Wpadłem do środka, nie zamykając drzwi. Pacjenci, lekarze na korytarzu nawet nie zdążyli rzucić mi spojrzenia pełnego naganny, ja już przeskakiwałem stopnie schodów na wyższe piętra.

Fioletowy korytarz.

Niebieski korytarz.

Zielony korytarz. Zieleń uspokaja.

Pierwsze drzwi.

Drugie drzwi.

Trzecie drzwi.

Krzyk.

Potworne wycie wyciągające najgorsze obawy z serca, rozdzierające duszę swoim bólem. Tak płacze matka po utracie dziecka. Tak płacze świat gdy umiera miłość.

Uderzyłem głową w siódme drzwi. Przekląłem, szarpiąc klamką, ale one nie chciały ustąpić. Za sobą słyszałem głośne komendy lekarzy, ale nie potrafiłem ich zrozumieć.

Szarpnąłem znowu, jednak śmierć była przebieglejsza. Czułem, jak siedzi w środku i śmieje się, jednocześnie głaszcząc brązowowłosą dziewczynę po głowie.

- Ella, otwórz! - krzyknąłem, a moje dłonie samoczynnie uderzały boleśnie w drzwi. - Na litość boską, kto wstawia zamki do drzwi w salach pacjentów!

Lekarz coś odpowiedział, ale odepchnąłem go, wskakując do sali obok.

Kobieta pisnęła, zakrywając się kołdrą, a ja otworzyłem okno, wychylając się.

- Zamki w drzwiach są, ale kraty w oknach już nie! - ryknąłem wściekły, otwarte okno w jej sali. Mogła skoczyć w każdej chwili.

Wyszedłem, trzymając się framugi. Adrenalina skutecznie przeganiała strach gdy wyciągnąłem rękę i uchwyciłem końcówkami palców framugę drugiego okna.

"Kto ją uratuje jak spadniesz i umrzesz?"

Zachwiałem się, przygwożdżony tą myślą. Moje ciało nagle, bez żadnego ostrzeżenia, zmiękło a ja poczułem, że tracę siły.

Odepchnąłem się nogą i wpadłem do sali numer 7.

Ella.

Siedziała w kącie, skulona, trzymając się za głowę i cicho płacząc. Miała potargane, nieumyte włosy i białą koszulę.

Krew.

Była wszędzie, na ścianach, na podłodze, na pościeli, na jej chudych ramionach. Zamarłem przerażony.

- Kochanie...

Spojrzała na mnie niewidomym wzrokiem, drżąc. Miała zapłakane oczy, czerwone i spuchnięte od braku snu. Na policzkach niezdrowe rumieńce. Gryzła wargi, kołysząc się.

- Ella...

Wydała z siebie jęk. Ten sam, który słyszałem wcześniej. Poczułem, jak rozrywa mi serce tym dźwiękiem, jak wszystko nagle staje się szare, a odór śmierci przyprawiał mnie o mdłości.

Ukląkłem przy niej, pamiętając by jej nie dotykać. Bała się tego panicznie.

- Ella, spójrz na mnie.

Pisnęła, wyrywając się choć wcale jej nie trzymałem. Oparłem dłonie o ściany, nie pozwalając jej uciec.

- Spójrz na mnie - mój głos był twardy, naglący. W jednej chwili wykonała polecenie, a jej niebieskie tęczówki zaczęły mnie wypalać. - Kim jestem?

Nie odpowiedziała, a ja powtórzyłem pytanie.

Raz.

Drugi.

Trzeci.

Czwarty.

- Dlaczego? - szepnęła w końcu, a łzy znowu spłynęły po jej policzkach. - Dlaczego on mnie nie kocha?

I wtedy pękłem, i sam zacząłem płakać. Ponieważ Ella była piękną dziewczyną, która smutek często przykrywała uśmiechem. Miała dobre serce i zbyt wrażliwe. Za bardzo przejmowała się krzywdą ludzi i świata. Ufała i kochała do szaleństwa i miała je w głowie, ale potrafiła je kontrolować. Stawiała innych nad siebie i wolała cierpieć niż ranić. Siedziała cicho doznając niesprawiedliwości a krzyczała, gdy ktoś ranił tych, których kochała.

Oddałaby życie gdyby było trzeba. Czekała wiernie.

A on jej nie kochał i zostawił ją na pastwę jej szaleństwa.

Nie wiedziałem, co powiedzieć. Nic nie mogło zabić jej bólu, zabrać go, chociaż podleczyć. Wiedziałem, że tylko ten, co ją zranił, mógł wszystko naprawić. Ale go nie było, nawet nie wiedział, że Ella nie jadła, nie spała, że od paru tygodni tkwiła w szpitalu. Że straciła nad sobą kontrolę, dała się swoim demonom.

Nie wiedział, że pomimo tego, że złamał jej serce, duszę i wolę walki, ona mu wybaczyła i otworzyłaby mu drzwi do swojego serca znowu, znowu i znowu.

Czułem ból, bo nie mogłem jej uratować. Czułem nienawiść do siebie, że nie potrafiłem zastąpić jej tego, co straciła. Czułem strach, bo wiedziałem, że ją stracę.

- Przepraszam cię...

Spojrzałem na nią i widziałem znów tą słodką dziewczynę, w której się zakochałem. Szaleństwo w jej oczach zniknęło, a ona siedziała, trzymając dłonie na sercu i patrząc mi w oczy.

- Przepraszam Cię, Oliver...

- Nie masz mnie za co przepraszać, wszystko będzie dobrze - pokręciła głową, łkając.

- Nie, nie będzie. Czy możesz zamknąć okno? Strasznie mi zimno...

Wstałem, oddychając powoli i podszedłem do okna. Wyjrzałem i dostrzegłem straż pożarną parkującą przed wejściem. Zaraz tu będą i wyważą drzwi.

"Wszystko będzie dobrze".

Drżały mi ręce. Zamknąłem okno i odwróciłem się z wymuszonym uśmiechem.

Chwilę trwało zanim pojąłem, że to koniec.

Oczy jak zahipnotyzowane wpatrywały się w srebrny kawałek metalu wystający z jej piersi.

 

***

Wypuścili mnie z sali.

Ból.

Ciemność.

Złość.

DLACZEGO SIĘ ODWRÓCIŁEŚ, GŁUPCZE???

Pielęgniarki patrzące na mnie z współczuciem.

- Spójrz - usłyszałem. - To ten chłopak.

- Który?

- Ten od tej schizofreniczki... zabiła się.

Ciszę znowu przerwał krzyk. Tym razem to był mój krzyk.

Potworne wycie wyciągające najgorsze obawy z serca, rozdzierające duszę swoim bólem. Tak płacze matka po utracie dziecka. Tak płacze świat gdy umiera miłość.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Chris 19.06.2015
    Opisałaś to tak, że czułem jak z nim biegnę. Prawie mnie potrącił ten samochód. Emocje targające bohaterem aż wypływają z ekranu. Końcówka budująca coraz większe napięcie. Trafiłaś do mnie. Kobieta i jej koszmar... Jej obłęd zaatakował mój umysł i błagał o zrozumienie. Karmił się moną empatią. Chciałem jej pomóc. Oliver chciał, ale nikt nje mógł jej pomóc. Zginęła o wiele wcześniej, niż znalazła się w tym pokoju. Zasłużone 5! Opowiadanie przypomniało mi moje szaleńcze teksty, zwłaszcza Patrząc zza krat czy Stan siedmiu. Mam prośbę... Trzymaj poziom! Nie odpuszczaj! Wyczuwam genialne teksty!
  • R_ystie 19.06.2015
    Dziękuję... to bardzo miłe z Twojej strony.
  • Vasto Lorde 20.06.2015
    Dobre, bardzo dobre. Łatwo opisujesz emocje, można to zauważyć w poprzednim opowiadaniu, ale tu już przeszłaś samą siebie :) 5
  • NataliaO 20.06.2015
    Podoba mi się jak opisujesz emocje. 5:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania