"Mały świat zamknięty w mojej głowie, gdzie fakty i iluzje bulgoczą na małym ogniu. " - bardzo ładnie ujęte.
"Tęsknię za zielonym liściem, ciepłym powietrzem i radosnym pędem. " - cudne
"Kawa bez cukru i mleka zalana godzinę temu, zimna, zapomniana. " - stworzyłaś wspaniały klimat.
"Dotknąć czarnej głębi i pozostać logicznym." - głębokie, bardzo głębokie, dostępne dla najsilniejszych/najinteligentniejszych/najbardziej zdesperowanych
" Im więcej brzęczy w sakwie, tym lista zapotrzebowania dłuższa. " - it's true
Końcowy akapit wspaniały. Genialnie domyka całość.
Przepięknie piszesz, że ja na twoje teksty wcześniej nie natrafiłam. Bardzo ładnie, z polotem spisane refleksje. Jestem zachwycona.
Pozdrawiam :))
O Boże, dziękuję Ci Agnieszko za przemiły komentarz. Jak to się nowocześnie mówi - you made my day ;)
Mam takie czasem rozterki, ot pisanina, gdy na "fabułę" akurat flow spada. Ale bardzo miło mi czytać i motywująco przede wszystkim.
Ps. Mam Twoją "Baśkę" na liście już jakiś czas, kcem, żebyś była świadoma :D A jak mam coś na mojej wyimaginowanej liście, to przeczytane będzie! No.
Pozdrawiam i ja :)
"Problem ze smakiem zazwyczaj tkwi w braku przypraw." - kiedy przeczytałeś zaledwie kilka zdań, a już wiesz, że to będzie to.
"W czerwcu obfite korony drzew kurczą świat." - ja pierdole, ale skadrowane zdanie. No ładny chuj. Się zapowiada gruuuubo.
"Hipokryzja – dobre imię na bierzmowanie." - no, powiem Ci, że... się dzieje się.
" – człowieczeństwie, którego elastyczna definicja bardzo szybko ewoluuje, kiedy zaledwie kilka czynników wykluczymy poza nawias." -kurwa, się zahipnotyzowałem trochę. Czytałem i łąpą podpierałem polip. Łapa zdrętwiała, a na poliku mam wykwit rasowego chama. No ślicznie.
"Strachliwy „bóg wojny”." No ten, tego, flow, to Ci musiało pół chałupy chyba rozpierdolić, bo zdania, aż ekran piszczy. Kurde, no...
No nie wiem, jak spuentować. Nie jest tak, hmm smutny, ale punktowo nokautuje dobrze. Bardziej tożsamy, refleksyjny.
Can, bo to je Pustostan, ino ukryty (w sensie dopiszę na górze, jak zniknie z głównej, co by ludki się nie bały, że uuu seria xD). Flow mi chałupy nie rozwaliło, bom pisała w pracy, dziś se wszyscy poleźli i zostałam (jak w tytule) tylko ja i moja przestrzeń. Od razu myśli wyrazistsze. Dziękuję Ci pięknie za cudny komentarz, zwłaszcza jak wykwity chama rasowego i ścierpnięta łapa :D
"W czerwcu obfite korony drzew kurczą świat" - serio co roku mi się wydają ciaśniejsze ulice od tych liściów wszystkich
Mam sprawę. Bo szukam, nieustannie, od tygodnia poszukuję jakiejś drogi ku czemuś nowemu, co by iść mogło równolegle z głosem Cesarego w mojej głowie i żem znalazła coś ciuteńkę horrorowatego w moich tworach (jedno jedyne chyba, zapomniane przez mła na miesiace całe) i bym chciała, żebyś jak bedziesz miał czas i natchnienie, rzucił swym okiem, bo się zastanawiam czy może coś w ten deseń. Choć to uuu kosmici, ale można zamienić na inne potworki czy wściekle krasnale czy coś. Że zdanie Twe cenie, to wiesz, i dlategoż właśnie Twoja dupa zawrócona zostaje :D Lynk wrzucam. http://www.opowi.pl/bdd4-origami-a32142/
Kłaniam się, pozdrawiam, arrivederci, tutto bene, hare kriszna.
Zaczęłam kopiować, ale odpuściłam, wypunktowałabym chyba 3/4 tekstu. Poza oczywistymi walorami, czyli niesamowitą grą słów, świetnym językiem i tak dalej, chciałabym napomnieć, że ten tekst jest cholernie prawdziwy, pewnie dlatego zwyczajnie się po nim płynie, wsiąka. No, a to: "...Podciągnij coś pod to i włącz przycisk „szukaj”. Mój już się wytarł od ciągłego użytkowania."- no, nie mam pytań. Brawo. Brawo. Brawo.
Welcome in Ritha's world :D
Grazie bella ragazza Blanka! Miło Cię gościć, siadaj, herbaty?
A tak całkiem serio, to pięknie dziękuje, kolejny miły komentarz, chyba żem przypadkowo napisała gites teksta z tego wynika :D
Pozdrawiam Cię :)
Znam się na krytyce literackiej jak, za przeproszeniem, krytyk literacki, z tą różnicą, że ja swojego twardogłowia nie przekuwam w recenzje. No i nie wiem. Tu na przykład taki arkadyjski klimat tęsknoty za 'kiedyś', za którym nieszczególnie przepadam, tu na inny przykład bezceremonialne wypunktowanie mi, że "przepisuję sprawy w kalendarzu z tygodnia na tydzień. Tych wykonanych odhaczam coraz mniej. Potrzebuję, żeby mnie opieprzyć, jednocześnie wiedząc, że odeprę każdy atak", i, ogólnie, właściwie, nie wiem, co napisać. A jakoś to 5 wypada uzasadnić. Dobra, 5, bo tak, może być? ;D
Nie no, świetnie to jest napisane. pzdr ;]
Hej Rubio, ja też się nie znam na krytyce literackiej i znać się nie zamierzam, bo w konfrontacji krytyk vs autor, od zawsze i na zawsze wole być tym drugim. A w komciach zawsze piszę, co po prostu czuję po przeczytaniu, ot cała filozofia.
Każdy komentarz, nawet z najdrobniejszą opinią jest cenny, każda mała wskazówka jak twór odebrany zostaje jest lepsza niż anonimowe gwiazdy. Kurczę, też nie lubię "tęsknoty za kiedyś", zwłaszcza, że niekoniecznie akurat taka tęsknota u mnie występuje. Czasem człowiek ma taki moment, że se myśli "kurde, ale jest pięknie", albo "kurde, jestem szczęśliwa", tak cholernie ulotny i krótki moment, który u mnie potrafi wywołać np. kombinacja nie wiem, promyka słońca przedzierającego się w jakiś nastrojowy sposób przez chmury, czy powiew marcowego, wczesnowiosennego powietrza. I te momenty są cykliczne, przelotne, ulotne, są, ale nie na wyciągnięcie ręki, bo przychodzą same i niespodziewanie. I to za nimi tęsknię, chcąc je odczuwać częściej. A zarazem zestawiam to sobie z prawdziwymi ludzkimi problemami/tragediami (takimi jak np. w opowiadaniach Borowskiego) i stwierdzam, że marudzę i w dupie mi się przewraca. I generalnie takie były myśli przewodnie teksta.
Dobra tyle filozofii i interpretacji, "pięć, bo tak" akceptuję :D Pozdro :)
Nie wiem dlaczego nazwałaś ten świetny(!) cykl "pustostany". Mnie pustostan kojarzy się z pokojem bez mebli, z wyblakłymi i poplamionymi ścianami, zszarzałym sufitem i brudną podłogą. To nie lokal dla lumpów, żuli, moczymord. To lokal opuszczony. Gdyby spojrzeć uważniej, przyjrzeć się okiem Sherlocka, dałoby się odnaleźć jakieś okruchy życia, które tu bytowało. A Twoje teksty to emocje tak ładne, jak zawsze piękne obrazy dawnych mistrzów. Czytelne, pełne. Kiedyś pisywałem takie listy, wiem jakie to proste. Bierzesz szpulkę serca, igłę wspomnienia i szyjesz linijka za linijką, aż poderwie Cię z krzesła, bo już sama ze sobą wytrzymać nie możesz. Czy to jest słynne katharsis? Gówno prawda! Nasze życie wraca do nas, jest przecież nami. Nie są to jednak na pewno pustostany! To świetne relacje i wierzę, że przez pomyłkę zamiast psychostany napisałaś „pustostany”. Dziękuję Ci za każdy z nich! 5
Cytuje z Pustostan 4:
"Stoję przed lustrem. Mój dom bez ludzi, uczuć i tętniącej codzienności jest pustostanem. Moje życie pozbawione barw i energii jest pustostanem. Ale największym pustostanem jestem ja sama (...) W lustrze jest robot"
I prawda jest taka, że może i nie odczuwam już tego bezsilnego uczucia smutku, jak w te opisane w pierwszych Pustostanach, ale nadal mam zjazdy nastroju i mulące uczucie gdzieś tam w głębi, bezsens istnienia wszystkiego itepe itede (jak np. tera od kilku dni) i "pustostan" to serio najlepsze określenie. To uczucie jest jak biały kolor - nie ma podobno czegoś takiego jak biały kolor (jeśli chodzi o światło), bo biały jest mieszanką wszystkich barw. A ten pustostan we łbie jest mieszanką wszystkich emocji. Jak tanczący spokojnie kurz na ubitej ziemi, ns której coś się działo/dzieje/będzie dziać, ale tu i teraz jest spokój i tylko paprochy tańczą. Poza tym od przytłaczajacego uczucia samotności (pustki) i duszenia czterech ścian się zaczęło. Ta nazwa (tytuł) jest w moim odczuciu idealna. Więc... kochaj albo rzuć. Akceptuj tytuła lub kręć nosem :D To już jak wolisz :)
A poza tym dziękuję za docenienie tekstu :)
Ritha Może to trochę masochizmu z mojej strony - nie porzucę - za wiele mnie w Twoich pustostanach, bo przecież nie ilość wypitego alkoholu, ale stopień upojenia się liczy ;)
Już po pierwszych kilku zdaniach byłam pod wrażeniem. Miałam nadzieję, że dobry efekt utrzyma się do samego końca i nie zawiodłam się. Grasz na emocjach, genialnie operując przy tym słowem. Czasem ujmujesz rzeczywistość w nieszablonowy sposób, pozwalając pracować wyobraźni. Dobre na gimnastykę umysłu i chwilę melancholijnej refleksji. Po przeczytaniu całości, doszłam do kilku wniosków, a jeden z nich uważał za zbawienne popsucie się przycisku do szukania problemów. Jak szybko można się z takim guzikiem zapędzić w depresyjny stan... Pięć! :)
No kurde, kobieto, zamiatasz, jak chcesz! "Hipokryzja – dobre imię na bierzmowanie" - świetne, przecudowne. Notabene uwielbiam to słowo, mam do niego jakąś dziwną słabość (nie umiem wyjaśnić, dlaczego). Może dlatego, że wszędzie się praktykuje, a ja, gdzie nie dorwę, tam walczę z kurewstwem? Pięć (plusów nie ma, a szkoda).
Ritha Wczoraj był piątek, może masz SDN? :P. A może otwórz drugie oko, to ból minie? Wybacz, głupawka niektórzy wiedzą... zaakceptowali) hehe. Całusy :*
SDN nie tym razem, bardziej syndrom piątego miesiąca breji za oknem, albo po prostu mi się w dupie przewraca z lenistwa i nieogarnięcia i dlatego boly. Gupi to boly, tak to chyba szło xd Oboma okami macham, powiekami i nic.
Głupawka spoczi, uprawiam dość często, stan zrozumiały przez mła;)
Nie lecz tego. Pozdro :)
Kiedy wybór nie dotyczy tego wroga na zewnątrz, wtedy jest gorzej.
Pamiętam siebie, dawniej, moje pierwsze. Nie przegapione liscie na wierzbie. Żal mi że od tak dawna je przegapiam.
Komentarze (38)
Pierwszy śnieg. Weltszmerc. Odbyt. Hipokryzja kilopająk, stutonowy gargantuiczny samiec banshee
Skąd wziąć tak wielki dach?
"Mały świat zamknięty w mojej głowie, gdzie fakty i iluzje bulgoczą na małym ogniu. " - bardzo ładnie ujęte.
"Tęsknię za zielonym liściem, ciepłym powietrzem i radosnym pędem. " - cudne
"Kawa bez cukru i mleka zalana godzinę temu, zimna, zapomniana. " - stworzyłaś wspaniały klimat.
"Dotknąć czarnej głębi i pozostać logicznym." - głębokie, bardzo głębokie, dostępne dla najsilniejszych/najinteligentniejszych/najbardziej zdesperowanych
" Im więcej brzęczy w sakwie, tym lista zapotrzebowania dłuższa. " - it's true
Końcowy akapit wspaniały. Genialnie domyka całość.
Przepięknie piszesz, że ja na twoje teksty wcześniej nie natrafiłam. Bardzo ładnie, z polotem spisane refleksje. Jestem zachwycona.
Pozdrawiam :))
Mam takie czasem rozterki, ot pisanina, gdy na "fabułę" akurat flow spada. Ale bardzo miło mi czytać i motywująco przede wszystkim.
Ps. Mam Twoją "Baśkę" na liście już jakiś czas, kcem, żebyś była świadoma :D A jak mam coś na mojej wyimaginowanej liście, to przeczytane będzie! No.
Pozdrawiam i ja :)
"W czerwcu obfite korony drzew kurczą świat." - ja pierdole, ale skadrowane zdanie. No ładny chuj. Się zapowiada gruuuubo.
"Hipokryzja – dobre imię na bierzmowanie." - no, powiem Ci, że... się dzieje się.
" – człowieczeństwie, którego elastyczna definicja bardzo szybko ewoluuje, kiedy zaledwie kilka czynników wykluczymy poza nawias." -kurwa, się zahipnotyzowałem trochę. Czytałem i łąpą podpierałem polip. Łapa zdrętwiała, a na poliku mam wykwit rasowego chama. No ślicznie.
"Strachliwy „bóg wojny”." No ten, tego, flow, to Ci musiało pół chałupy chyba rozpierdolić, bo zdania, aż ekran piszczy. Kurde, no...
No nie wiem, jak spuentować. Nie jest tak, hmm smutny, ale punktowo nokautuje dobrze. Bardziej tożsamy, refleksyjny.
Nie mam pytań. Nie mam, kurwa, pytań.
"W czerwcu obfite korony drzew kurczą świat" - serio co roku mi się wydają ciaśniejsze ulice od tych liściów wszystkich
Mam sprawę. Bo szukam, nieustannie, od tygodnia poszukuję jakiejś drogi ku czemuś nowemu, co by iść mogło równolegle z głosem Cesarego w mojej głowie i żem znalazła coś ciuteńkę horrorowatego w moich tworach (jedno jedyne chyba, zapomniane przez mła na miesiace całe) i bym chciała, żebyś jak bedziesz miał czas i natchnienie, rzucił swym okiem, bo się zastanawiam czy może coś w ten deseń. Choć to uuu kosmici, ale można zamienić na inne potworki czy wściekle krasnale czy coś. Że zdanie Twe cenie, to wiesz, i dlategoż właśnie Twoja dupa zawrócona zostaje :D Lynk wrzucam.
http://www.opowi.pl/bdd4-origami-a32142/
Kłaniam się, pozdrawiam, arrivederci, tutto bene, hare kriszna.
Grazie bella ragazza Blanka! Miło Cię gościć, siadaj, herbaty?
A tak całkiem serio, to pięknie dziękuje, kolejny miły komentarz, chyba żem przypadkowo napisała gites teksta z tego wynika :D
Pozdrawiam Cię :)
Nie no, świetnie to jest napisane. pzdr ;]
Każdy komentarz, nawet z najdrobniejszą opinią jest cenny, każda mała wskazówka jak twór odebrany zostaje jest lepsza niż anonimowe gwiazdy. Kurczę, też nie lubię "tęsknoty za kiedyś", zwłaszcza, że niekoniecznie akurat taka tęsknota u mnie występuje. Czasem człowiek ma taki moment, że se myśli "kurde, ale jest pięknie", albo "kurde, jestem szczęśliwa", tak cholernie ulotny i krótki moment, który u mnie potrafi wywołać np. kombinacja nie wiem, promyka słońca przedzierającego się w jakiś nastrojowy sposób przez chmury, czy powiew marcowego, wczesnowiosennego powietrza. I te momenty są cykliczne, przelotne, ulotne, są, ale nie na wyciągnięcie ręki, bo przychodzą same i niespodziewanie. I to za nimi tęsknię, chcąc je odczuwać częściej. A zarazem zestawiam to sobie z prawdziwymi ludzkimi problemami/tragediami (takimi jak np. w opowiadaniach Borowskiego) i stwierdzam, że marudzę i w dupie mi się przewraca. I generalnie takie były myśli przewodnie teksta.
Dobra tyle filozofii i interpretacji, "pięć, bo tak" akceptuję :D Pozdro :)
Ładne. Osobiste, w deseń przemyśleń, ale nie lanie wody i niezbyt ciężkie. Dobrze wyważone.
Chyba jak się da coś z siebie bardzo w tekst, to on zyskuje. Takie "Twoje" są właśnie te Pustostany.
Błąd nareperowany ;) Dziękuję za wizytę :)
"Stoję przed lustrem. Mój dom bez ludzi, uczuć i tętniącej codzienności jest pustostanem. Moje życie pozbawione barw i energii jest pustostanem. Ale największym pustostanem jestem ja sama (...) W lustrze jest robot"
I prawda jest taka, że może i nie odczuwam już tego bezsilnego uczucia smutku, jak w te opisane w pierwszych Pustostanach, ale nadal mam zjazdy nastroju i mulące uczucie gdzieś tam w głębi, bezsens istnienia wszystkiego itepe itede (jak np. tera od kilku dni) i "pustostan" to serio najlepsze określenie. To uczucie jest jak biały kolor - nie ma podobno czegoś takiego jak biały kolor (jeśli chodzi o światło), bo biały jest mieszanką wszystkich barw. A ten pustostan we łbie jest mieszanką wszystkich emocji. Jak tanczący spokojnie kurz na ubitej ziemi, ns której coś się działo/dzieje/będzie dziać, ale tu i teraz jest spokój i tylko paprochy tańczą. Poza tym od przytłaczajacego uczucia samotności (pustki) i duszenia czterech ścian się zaczęło. Ta nazwa (tytuł) jest w moim odczuciu idealna. Więc... kochaj albo rzuć. Akceptuj tytuła lub kręć nosem :D To już jak wolisz :)
A poza tym dziękuję za docenienie tekstu :)
Dziękuję Kim, Pustostany to moje umysłowe dziecko:)
Głupawka spoczi, uprawiam dość często, stan zrozumiały przez mła;)
Nie lecz tego. Pozdro :)
Pamiętam siebie, dawniej, moje pierwsze. Nie przegapione liscie na wierzbie. Żal mi że od tak dawna je przegapiam.
Dziekuje za odkopanie, wizytę, refleksje <3
I tak. Idę dalej.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania